I

8.8K 306 61
                                    



Zbudziła się, czując mrowienie w lewej ręce. Posadzka na której leżała była mocno zakurzona, oraz chłodna. Wokół niej roznosił się nieprzyjemny zapach siarki i miedzi, a tępy ból przeszywał jej głowę na wskroś. Może to dlatego, że dookoła rozlegał się okropny hałas, który przypominał uderzanie o siebie tysiącem metalowych pokryw od śmietników. Czuła, że obiekt, pomieszczenie, pudło w którym się znajdowała jest w ruchu, jednak nie pomogło jej to w żaden sposób określić gdzie się znajduje. W ręce trzymała jakiś obiekt, ale nie potrafiła określić jaki, ponieważ spowijała ją ciemność.

Nie pamiętała nic.

Dosłownie nic.

Nawet jak się nazywa.

Jednak jedno zdanie wyryło się w jej głowie. Olśniło ją, niczym grom z jasnego nieba; czuła, że to zdanie jej pomoże określić jak się nazywa, gdzie się znajduje oraz co musi zrobić, chociaż składało się jedynie z czterech prostych słów.

DRESZCZ nie jest dobry.

Przeceniała trochę swoje możliwości w logicznym myśleniu, ale to nie było dla niej ważne w tamtej chwili. Chciała się tylko dowiedzieć kim jest, oraz gdzie się znajduje.

Siedziała tak przez około pięć minut. Serce waliło jej jak oszalałe, a głowa nadal nie przestawała pulsować. Jedynym plusem było to, że jej oczy przyzwyczaiły się już na tyle do ciemności, że wiedziała co trzyma w ręce. Nóż, na którym błyszczały kropelki jej własnej krwi; skaleczyła się próbując zbadać co to jest.

Po swojej prawej stronie ujrzała dwa pudła. Jedno było wielkości pudełka po butach, może trochę większe, a w drugim spokojnie mogłaby się zmieścić. Były one drewniane. Machoń, pomyślała. Znała ten zapach ze swojego rodzinnego domu, jednak nie pamiętała jego wyglądu, wielkości, czy umeblowania. Nie pamiętała również osób z którymi tam mieszkała, swojego pokoju, oraz czy miała kominek w swoim domu. Może wydaje się to dziecinne, ale chciała wiedzieć, czy miała kominek w swoim domu...

Dziecinne...

Ona nawet nie wiedziała ile ma lat. Była pewna, że mieści się w przedziale wiekowym 13-20, ale nie była pewna, która z tych liczb jest najbardziej trafna. W jej umyśle musiała się znajdować wielka czarna dziura, albo jakiś robal, który wyżarł jej wspomnienia. Było to bardzo irytujące, ponieważ zapamiętała jaki zapach jest określany mianem mahoniowym, ale nie mogła przypomnieć sobie kiedy i gdzie wyczuła ten zapach po raz pierwszy. Nie wiedziała kto jej po raz pierwszy pokazał coś związanego z mahoniem, oraz tego, czy w ogóle jej ktoś pokazał. Czuła, że chce jej się krzyczeć z frustracji, jednak opanowała się i wzięła trzy głębokie wdechy.

Spojrzała się w swoją lewą stronę, dotąd niezbadaną i to co zobaczyła zaparło jej na chwilę dech w piersi.

Leżała tam dziewczyna...

Martwa dziewczyna...

Przynajmniej tak jej się wydawało z pierwszych obserwacji.

Jej twarz była uśmiechnięta. Kruczoczarne włosy (chociaż było tak ciemno, to zdołała określić ich kolor) opadały kaskadą na jej klatkę piersiową, która na szczęście się unosiła i opadała w rytm turkotania metalu (czyżby siedziała w jakimś wyciągu, albo windzie?). Boże, wiadomość, że jej klatka piersiowa się unosi była najlepszą w ciągu ostatnich parunastu minut jej nowego życia. Oczy miała zamknięte, ale wewnątrz jej umysły pojawiły się niebieskie, wręcz lazurowe tęczówki, i czuła, że ta dziewczyna ma właśnie takie oczy.

Czy...

Czy ona ją znała?

Czy jest jakakolwiek możliwość, że Ona (jak zaczęła się pieszczotliwie nazywać po dziesięciu minutach w tym pudle) znała tą dziewczynę. Wewnątrz swojego serca czuła, że zna ją skądś, ale nie miała zielonego pojęcia skąd...

Więzień Labiryntu ~ Nadzieja Zawsze Umiera Ostatnia [ZAWIESZONE - znowu...]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz