Przygoda życia

138 19 3
                                    

Poszłam do łazienki się odświeżyć i udałam się do kuchni. Mama smażyła naleśniki, a moi bracia wraz z Alice oglądali telewizję śniadaniową. Na stole zauważyłam jakieś ulotki. Sięgnęłam po nie i opadłam na kanapę

Uniwersytet Magii

Twoje dziecko ma specjalny dar? Nie masz pojęcia jak go wykorzystać? A może sam skończyłeś tą szkołę i chcesz, aby twój potomek poszedł tą samą drogą? Mamy wykwalifikowaną kadrę, z wieloletnim doświadczeniem, w każdej dziedzinie magii. Nasza placówka jest dostosowana do wszelkich norm. Posiadamy:

- trzy sale gimnastyczne

- dwieście sal lekcyjnych

- pięć laboratoriów

- kompleks basenów

- po trzy sale do ćwiczenia każdego z darów

- przestronne korytarze

- ogromną stołówkę ze zróżnicowanymi posiłkami

Kształcimy młodzież w wieku od 16 do 25 lat. Przyjmujemy uczniów do klas pierwszych do połowy listopada. Wakacje u nas trwają cały sierpień, jednak w lipcu dzieci mają zajęcia w plenerze.

Zachęcamy do zapisania twojej pociechy na nasz uniwersytet.

Dyrektorka szkoły Evie Undead

Co to ma znaczyć? Moja rodzicielka chce mnie posłać do szkoły magii? Przecież od zawsze uczę się w tych zwykłych. Mam nadzieję, że to tylko głupi żart.

Shawn wreszcie zszedł na dół, a mama podała do stołu. Bardzo chciałam poruszyć temat uniwersytetu, ale chłopak mnie wyprzedził:

- Co to za szkoła? - zapytał z zaciekawieniem

- Ja i twoja mama ją ukończyłyśmy - zaczęła rodzicielka - od poniedziałku zaczniecie tam naukę.

- To jest 500 km stąd - stwierdziłam

- Załatwiłam wam internat. Chcę abyście mieli jakieś wykształcenie magiczne, nie mogę pozwolić na zmarnowanie darów. Po śniadaniu zacznijcie się pakować, o piętnastej wyjeżdżamy - zarządziła

- Dlaczego mówi nam to pani dopiero teraz? - zapytał z wyrzutem - Może wystarczy mi zmieniania szkoły

- Shawn to dla waszego dobra - powiedziała troskliwie - myślicie, że nie widzę jak ćwiczycie na sobie nawzajem moce? Tam przynajmniej nauczą was z nich korzystać.

- Nie zgadzam się! - krzyknęłam - Mam tu przyjaciół! Shawn zresztą też. Jak mamy im wyjaśnić zmianę szkoły? Może wolałabym zostać tutaj, przy moich braciach, tobie i Alice? - wbiegłam na schody i ukryłam się w swoim pokoju, który już niebawem miał nie być moją sypialnią.

Nie wyobrażam sobie przeprowadzki i życia w internacie. Z dala od rodziny, przyjaciół. Jak mam się pożegnać ze wszystkimi? Wiem, że nie mam co dyskutować. Moja mama już podjęła decyzję, bez konsultacji ze mną. Jedyne co mogłam zrobić to posłusznie się spakować i o piętnastej pojechać do Midnight Town. Pozostaje mi tylko poinformowanie mojej paczki o wyjeździe. Nie mam pojęcia jak to zrobię.

Wyciągnęłam z szafy dwie walizki i spakowałam wszystkie ubrania jakie miałam do jednej z nich, a drugą zapełniłam różnymi dodatkami. Spod łóżka wyjęłam karton, w którym schowałam buty. Wzięłam jeszcze wielką torbę podróżną, gdzie znalazły się rzeczy jak ulubiona poduszka, koc, jakaś pościel i wszelkie urządzenia elektroniczne. Miałam chyba wszystko, więc założyłam na siebie jedyny nie spakowany ciuch, uczesałam się i pomalowałam. Teraz czeka mnie najgorsze. Zadzwoniłam po moich przyjaciół i poprosiłam, aby do mnie przyszli. Zrobiłam herbatę, zaniosłam ją do siebie i czekałam na ich przybycie. Przyjechali po dosłownie dwudziestu minutach. Weszli po schodach i usiedli w mojej sypialni. Od razu zauważyli bagaże stojące w rogu pokoju. Opadłam na łóżku i bez słowa wpatrywałam się w sufit myśląc jak przekazać im informację o zmianie szkoły. W końcu Freya przerwała ciszę:

- O co chodzi Mia? - zapytała - Stało się coś?

- Wyjeżdżam - zaczęłam - od poniedziałku będę się uczyć w innej szkole.

- Jak to? Dlaczego?! - wykrzyczała zawsze spokojna Marie.

- Moja mama stwierdziła, że tak będzie dla nas lepiej - wytłumaczyłam z łzami w oczach. Blondynka zauważywszy mój płacz przytuliła mnie

- Jakich nas? - wtrącił się William

- Ja i Shawn - wtuliłam się mocniej w Marie, która również zaczęła płakać, po chwili do uścisku dołączyła reszta. Ktoś wszedł do pomieszczenia.

- Mia - rozbrzmiał głos mojego współlokatora - za pół godziny wyjazd - William i Jayden zobaczywszy chłopaka uściskali go

- Jesteś naprawdę super - powiedział okularnik - polubiliśmy cię przez te dwa tygodnie.

Goście opuścili mój dom, a ja i Shawn czekaliśmy z walizkami na dole. Siedziałam skulona na kanapie, a chłopak nerwowo krążył po kuchni. Po chwili przyszła do nas jego siostra i rzuciła mu się na szyję. Ten objął ją w tali i podniósł do góry. Kilka minut później przytuliła się do mnie. Bracia dali nam laurki, a mama miała nas zawiedź, więc na miejscu będzie się żegnać. Chłopak w końcu miał dość chodzenia i usiadł obok mnie. Tuż przed piętnastą objął mnie ramieniem:

- Damy radę mała - starał się mnie pocieszyć, tymczasem ja znów czułam łzy płynące po policzkach.

- Nie chcę wyjeżdżać - powiedziałam - mamy tu wszystko, a tam? - ze smutku wtuliłam się w tors towarzysza. - Twoi bracia mają przynajmniej matkę, ja zostawiam Alice z jakby nie było obcymi ludźmi - stwierdził, a moja rodzicielka pojawiła się na dole

- To jak gotowi na przygodę życia?

Odsunęliśmy się od siebie i wstaliśmy z sofy. Powoli podeszłam do drzwi i chwyciłam za klamkę. Czułam, że po policzkach spływa mi kolejna porcja łez. Wrzuciliśmy torby do bagażnika i razem zajęliśmy tył samochodu. Patrzyłam przez okno na miejsca, które mijaliśmy. Każde kojarzyło mi się z czymś ważnym, lub mniej znaczącym. Shawn siedział przygnębiony i wpatrywał się w swoje stopy. Dopiero teraz zauważyłam kogo ta sytuacja dotknęła bardziej. Widząc minę chłopaka miałam wrażenie, że zawalił mu się cały świat. Kiedy za oknem robiło się ciemno, mój towarzysz rozłożył się na tylnym siedzeniu, kładąc mi nogi na kolanach. Zrzuciłam je, po czym on pokazał, abym leżała razem z nim. Chwilę później wtuliłam się w tors Shawna. Jego dłonie spoczywały na mojej talii. Byliśmy w takiej pozycji aż do czasu dotarcia do naszego celu podróży. Gdy samochód zaparkował zaczęliśmy wypakowywać nasze rzeczy. Moja mama rozmawiała z jakąś kobietą. Była drobna, bardzo chuda, miała włosy staranie spięte z tyłu, jednak na jej czole spoczywała lekko ukośna grzywka. Jej ubiór wydawał się zwyczajny. Ołówkowa, czarna spódnica i koszula tego samego koloru. Jedyne co ją wyróżniało to naszyjnik, z pięknym, zielonym kamieniem. Trzymając w rękach dwie walizki zbliżyłam się do pochłoniętych rozmową:

- Witam na Uniwersytecie Magii! - zaczęła radośnie - nazywam się Evie Undead, jestem dyrektorką tej cudownej placówki.

- Ja mam na imię Shawn - wyprzedził mnie brunet - a to jest Mia

- Czy może nam pani pokazać nasze pokoje? - zapytałam grzecznie

- Oczywiście - jej szczęście było oszałamiające - proszę za mną

Weszliśmy po wielkich schodach. Kobieta uchyliła nam szklane drzwi i pokazała, abyśmy weszli jeszcze wyżej. Po kilkunastu minutach chodzenia po krętych korytarzach dotarliśmy do celu. Nasze sypialnie znajdowały się naprzeciwko siebie. Teraz postanowiliśmy się rozdzielić.



Our little secretWhere stories live. Discover now