Rozdział 8

4.7K 579 47
                                    

Siedziałam roztrzęsiona na łóżku. Owinięta kołdrą, wciąż myślałam o wydarzeniu, które miało miejsce zaledwie dwie godziny temu.

Na dworze nadal było jasno. Ze swojego miejsca wyglądałam za okno do połowy zasłonięte firanką. Mój dom stał na skraju lasu, więc krajobrazu nie mąciły żadne budynki czy ulice. Drzewa trzęsły się pod wpływem wiatru. Przeszły mnie dreszcze.

Przed oczami wciąż miałam parę tajemniczych, wpatrzonych we mnie, złotych ślepi... W tym momencie sama już nie wiedziałam, czy to co widziałam mi się śniło, czy może działo się naprawdę. A do tego wszystkiego dochodziła jeszcze sprawa Mike'a...

Właśnie, Mike. Ogrom uczuć – smutek, upokorzenie, poczucie zdrady i żal spowodowany pocałunkiem chłopaka, w którym się durzyłam, z moim wrogiem, a jednocześnie przerażenie, oszołomienie i niedowierzanie pochodzące od spotkania ze smokiem w lesie – zaczynał się ze sobą zlewać.

Sięgnęłam po kawę, stojącą na stoliczku obok mojego łóżka. Upiłam dużego łyka. Łza zakręciła mi się w oku, ale szybko ją starłam zdecydowanym ruchem dłoni. Z zamyślenia wyrwał mnie dzwonek do drzwi. Ciekawe kto przyszedł? Czyżby Mike zechciał się wytłumaczyć?, pomyślałam, a moje ręce zaczęły się pocić.

Słyszałam jak mama otwiera drzwi. Potem usłyszałam kroki zbliżające się do mojego pokoju. W głowie zaczęłam układać tysiące pytań i oskarżeń, które zadam chłopakowi od razu po przekroczeniu progu. Nakręcona zacisnęłam ręce w piąstki. Kroki ucichły. Usłyszałam jak mama mówi coś szeptem. Na pewno jakieś ostrzeżenia. Pokręciłam głową z rezygnacją. Niech już wchodzi, zaczęłam się niecierpliwić. W końcu głosy ucichły. Ktoś nacisnął klamkę. Hamowałam się, aby nie nawrzeszczeć na Mike'a zanim zdąży wejść. Opanuj się! Głęboki wdech, nakazałam sobie. Czekałam.

Drzwi powoli się otworzyły, a ja wypuściłam powietrze ze świstem.

– Zapomniałaś plecaka i kurtki... – szepnął gość, trzymając w dłoniach moje rzeczy. Poczułam jak łzy znów napływają mi do oczu. Odrzucając kołdrę, zerwałam się i rzuciłam przybyszowi na szyję.

– Och, Agnes! – załkałam.

Dziewczyna upuściła moje rzeczy i objęła mnie mocno. Ucieszyłam się, że przyszła do mnie, ale rozczarowało mnie, że to nie Mike. Miałam nadzieję, że przejmie się tym na tyle, aby odwiedzić mnie i przeprosić. Oczywiście – zwyzywałabym go, ale rozmawialibyśmy, pokazałby, że jednak mu zależy, a pocałunek był błędem. Mimo złości, nie wyplewiło się ze mnie uczucie, którym go darzyłam. Przez chwilę myślałam, iż nasza relacja znaczyła dla niego tak dużo ile dla mnie. Teraz to było jasne – przeliczyłam się. Łzy pociekły po policzkach.

– Nie płacz kochana. Co się stało? – Zmartwiła się.

Spojrzałam na nią ze smutkiem w oczach. Usiadłyśmy na moim łóżku, a ja przedstawiłam dziewczynie sytuację, która miała miejsce dzisiaj w szkole. Przyjaciółka wysłuchała w milczeniu całej historii, od czasu do czasu kręcąc głową z niedowierzaniem.

Gdy skończyłam mówić, zapadła głucha cisza. Agnes pochyliła się w moją stronę i otarła moje mokre policzki. Ten czuły gest sprawił, że zrobiło mi się lżej na sercu. Świadomość, że miałam przy sobie kogoś bliskiego, była nie do ocenienia. Łatwiej było znieść smutek wypełniający całą mnie.

– Przestraszyłam się kiedy nie mogłam cię znaleźć. Zostawiłaś plecak i kurtkę. Starałam się do ciebie dodzwonić, ale telefon leżał w kieszeni. Pytałam wszystkich czy wiedzą gdzie jesteś. Nie mieli pojęcia. Nikt nie wiedział. Dopiero pod koniec przerwy przyszła Sandra i powiedziała, że wybiegłaś ze szkoły. Bardzo się przestraszyłam, dlatego po następnej lekcji poszliśmy cię szukać...

Dzieci Gwiazd i Lustra Lodu ✔Where stories live. Discover now