ósmy

17K 645 189
                                    

będzie się działo, warto było czekać!!!

"Frances jedz śniadanie, zawsze marudzisz, że jesteś głodna po szkole." Jej matka skomentowała, przenosząc naczynia ze zlewu na suszarkę.

"albo oddaj mi twoje naleśniki?" jej brat Alex, uniósł swoje brwi ku górze.

"nie, dam rade sama" Frances zaśmiała się i zaczęła jeść. Jej ojciec nie wrócił do domu i zaczynała naprawdę się martwić. Gdzie Ashton zabiera go każdego wieczoru? I dlaczego to coś jest zawsze ważniejsze niż wracanie do domu na odpowiednią godzinę?

Te pytania krążyły po jej głowie dopóki nie usłyszała trzaśnięcie drzwiami. Jej matka automatycznie wyszła z pokoju i skierowała się w stronę drzwi frontowych.

Rodzeństwo posłało sobie spojrzenie, zanim ruszyli za ich zestresowaną matką. Frances chciała wrócić do środka, aby pominąć kłótnie która sie zbliżała, ale jednak nie ruszyła się z miejsca.

Jej ojciec próbował wygramolić się z siedzenia pasażera, pomińmy fakt, że nie był na miejscu kierowcy. Ostrożnie wysiadł z auta, prawie się przewracając gdy jego stopy dotknęły brudnej ziemi.

był bardzo pijany.

wkrótce, Ashton sie pojawił, wysiadł zza kierownicy i trzasnął drzwiami.

wyglądał bardzo trzeźwo

Ashton udał się z w strone ojca Frances i złapał go, aby się nie wywrócił i pomógł mu dojść w stronę mieszkania.

"Derek, ty idioto." Jej matka westchnęła, łapiąc go pod ramie, Ashton i ona próbowali razem zanieść jej kompletnie pijanego męża do środka.

"jak myślisz, gdzie wczoraj był?" jej brat zapytał i posłał jej smutne spojrzenie. Frances wzięła głęboki oddech i pokręciła głową widząc jak Ashton i jej matka kładli ojca na sofe.

Gdzie on wczoraj był?

Jej matka również pokręciła głową i udała się na góre. Po chwili jej brat poszedł również za ich mamą, zostawiając Frances samą z Ashtonem.

"Gdzie zabierałeś mojego tate?" Wkońcu zapytała, stawiając krok do przodu, w stronę szefa jej ojca.

Mężczyzna westchnął, nie oczekiwał tego, że Frances sie odezwie. Spojrzał na nią, sprawiając, że jej cała pewność siebie znikła. Cisza w pokoju stawała się coraz bardziej niezręczna.

"Gdzieś." Wyszeptał, przełykając gule w jego gardle.

"Gdzieś? czyli gdzie?" Frances była bardzo wkurzona, dlaczego do kurwy nędzy on nie chce powiedzieć gdzie codziennie zabiera jej ojca? dlaczego pozwala mu uchlać się do nie przytomności każego wieczoru?

"To nie jest ważne." Ashton westchnął, złapał za swoją kurtkę i udał się w stronę drzwi frontowych.

Ale Frances jeszcze nie skończyła. Wyszła z domu i podeszła do Ashtona który właśnie otwierał drzwi od strony kierowcy.

"To jest ważne dla mnie!" Frances krzyknęła, Ashton automatycznie drgnął, zastygł w mejscu i spojrzał w jej stronę.

Skrzywiła twarz z grymasem, ale jakimś sposobem dalej wyglądała pięknie.

"więc-" zaczął, ale przerwała mu bardzo zdenerwowana Frances.

"więc nic! czy ty wiesz co ty robisz? Nie rozmawiałam z moim ojcem już od trzech dni! przychodzi do domu w takim stanie, że nawet nie może wypowiedzieć głupiego zdania, ale ciebie tylko obchodzi-"
tym razem, to on przerwał jej.

"co? co mnie obchodzi? o tak, Ty mnie kurwa obchodzisz." ahston krzyknął, sprawiając, że jej oczy otworzyły się szeroko.

"gdzie zabieram twojego ojca każdego dnia? do lokalnego baru, tylko po to aby go wysłuchać dopóki się nie napierdoli, a wtedy moge zabrać go do domu tylko po to aby zobaczyć ciebie! To wszystko robie dla ciebie! czy ty kurwa tego nie widzisz? heh, dziewczynko? nie rozumiesz tego? jeszcze sie nie skapłaś kim kurwa jestem? codziennie z tobą piszę!"

Jego krzyki ucichły gdy zobaczył jak bardzo była przerażona, nie mogła złapać powietrza.

Szef jej ojca jest jej Ashtonem.

Szef jej ojca jest jej tatusiem.

Texting daddy :: afi Where stories live. Discover now