Chapter 23

2.9K 188 10
                                    

*Nadia*
Usiadłam w kuchni, w oczekiwaniu na ciocię i kuzynkę zjadłam jabłko. Nagle w domu rozległ się dźwięk dzwonka.
-Otworzę!- krzyknęłam i szybko pobiegłam do wejścia.
-Julcia!- po otworzeniu drzwi rzuciłam się na dziewczynę.
-Naduś! Jejuniu jak ja się stęskniłam!- Jula odwzajemniła uścisk, po kilkunastu sekundach się od siebie oderwałyśmy.
Po przywitaniu się z ciotką, wraz z Julką poszłyśmy do mnie do sypialni.
-No to opowiadaj co u Ciebie!- uśmiechnęła się moja kuzynka i zaczęła rozglądać się po pokoju.
-Jakoś żyję, mam chłopaka, ale ostatnio coś się pomiędzy nami psuje..- westchnęłam i usiadłam na łóżku.
-To on?- spytała Julik i pokazała na zdjęcie w ramce, na którym byłam ja i Remi.
-Tak. Ma na imię Remek.- uśmiechnęłam się słabo i zaczęłam bawić się swoimi włosami.
-Nie przejmuj się, będzie dobrze. A jeśli nie będzie, to skopię mu dupsko, obiecuję.- poklepała mnie po plecach, a na jej twarzy pojawił się uśmiech.

*Kilka dni później*
Był czwartek, wraz z Majką siedziałyśmy pod salą od języka angielskiego.
-Idziemy w sobotę na imprezę do Damiana?- spytała przyjaciółka i popatrzyła na mnie.
-Możemy... Michał nie mówił nic o tym co u Remka?- powiedziałam słabym głosem i zacisnęłam usta w cienką linię.
-Jedyne co wiem to to, że Remi nadal jest chory..- rzekła Majczi i spojrzała na ekran swojego telefonu.
-Oh, okej.- w moich oczach pojawiły się łzy, ale starałam się je zatrzymać.
Remek w ogóle się do mnie nie odzywał, nie odbierał telefonów ani wiadomości, nie wiedziałam co się dzieje. Co wieczór próbowałam się z nim skontaktować, ale na marne. Czułam się najgorzej na świecie, bałam się, że niedługo nastąpi koniec naszego związku. Nie mogłam spać, bo albo płakałam albo o nim myślałam.
Zaraz po szkole poszłam do najbliższego sklepu monopolowego.
-Poproszę to i paczkę Malboro.- powiedziałam do około 50 letniego sprzedawcy i postawiłam przed nim dwa Desperadosy.
-A 18 jest?- spytał spokojnie facet i spojrzał na mnie.
-Chuj Ci do tego, nie mam teraz czasu na pierdolenie. Dawaj to o co prosiłam.- syknęłam i popatrzyłam na niego spode łba.
Po chwili wyszłam ze sklepu z tym co chciałam i skierowałam się w stronę jeziorka obok lasku.
Usiadłam na pomoście i wyjęłam z paczki jednego papierosa oraz zapałki, po czym go zapaliłam. Zaciągnęłam się, a z moich oczu zaczęły lecieć łzy, których nie mogłam powstrzymać.
-Kurwa, kurwa, kurwa, kurwaa!- krzyknęłam i uderzyłam pięścią w udo.
Po dopaleniu papierosa wyjęłam z torby jednego Desperadosa i go otworzyłam. Piłam go, jednocześnie połykając swoje słone łzy, które swobodnie spływały mi po policzkach.
-Remi, potrzebuję Cię, wiesz? Potrzebuję Cię tak cholernie mocno, naprawdę! Wiesz, może to śmieszne, ale kocham Cię najmocniej na świecie i oddałabym za Ciebie wszystko!- wykrzyczałam po wypiciu obydwu piw i zaczęłam się śmiać.
Śmiałam się i płakałam jednocześnie, co za absurd.
Wstałam i rozejrzałam się wokół siebie. Uśmiechnęłam się i zaczęłam tańczyć, a po kilku minutach upadłam na kolana i rozpłakałam się jeszcze mocniej. Byłam w cholernie złym stanie, jedyną osobą, która mogła to zmienić, był Remik.
Jakoś po 21 wróciłam do domu i zamknęłam się w pokoju, bo nie miałam zamiaru tłumaczyć się przed mamą.

***

Zostały jeszcze dwa rozdziały i koniec tego fanfiction ;c

Jeśli Wam się podobało to zostawcie gwiazdkę i komentarz :)

Do następnego, trzymajcie się, cześć! ^^



Never | r.w. ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz