Rozdział IV

2.5K 204 8
                                    

Nico's POV
Szybko wróciłem się do jej domu . Po otworzeniu drzwi rzuciłem się na górę skąd wcześniej usłyszałem krzyk. Spojrzałem jeszcze na jej ojca, który na szczęście tylko zemdlał. Od razu na schodach przywitała mnie furia. Kilkoma pchnięciami zmieniłem ją w pył. Szybko pobiegłem do nieprzytomnej dziewczyny. Z bliska była jeszcze ładniejsza. Lecz gdy zobaczyłem jej nogę przeraziłem się. Miała wielkie rozcięcie prawie od łydki do uda. Po zahamowaniu krwawienia starałem się ją obudzić, by skoczyć cieniem do obozu. Nagle się ocknęła.

Amara's POV
Pierwsze co poczułam to przerażający ból w nodze. Otworzyłam oczy. Nie mogłam uwierzyć kto stał nie daleko  mnie. Był odwrócony do mnie tyłem więc nie zauważył, że się przebudzilam . Znowu poczułam ten natłok myśli i starałam się je kontrolować,jak w innych przypadkach. Było ich tak dużo, wszystkie o czymś mówiły. Śmierć......., pożar......, kasyno....... Dużo pojedynczych słów, nie wiem co one znaczyły,Ale postanowiłam się dowiedzieć. Odkaszlnęłam żeby zwrócić jego uwagę. Poczułam na sobie wzrok czekoladowych oczu. Po chwili się odezwał:
-Jak się czujesz?
-Co ty tu robisz?
Nie chciałam być nie miła,ale serio Nie wiedziałam skąd się tu znalazł i wogóle kto go wpuścił. Właśnie tata!
-Co z nim?
-Z kim?
-Z moim tatą?
-Jest na dole odpoczywa. Powiedziałem mu, że zabieram cię w pewne miejsce i może cię trochę nie być.(jaki tajemniczy...)
-Ja się nigdzie nie wybieram.
-Ta z tą nogą na wiele nie licz.
Przypomniałam sobie o mojej ranie. Spojrzałam na dół. Wyglądało to okropnie. Na sam widok krwi znowu zaczęłam tracić przytomność. Oslyszałam głos Nico i poczułam jeszcze jak bierze mnie na ręce.

     - Skąd ona się wzięła?
Obudziły mnie głosy dochodzące obok miejsca, w którym leżałam. Zanim otworzyłam oczy starałam się posłuchać o czym mówią.
-Nico przyniósł ją tu nieprzytomną 3 dni temu.-odezwał się jakiś chłopak.  (3 dni byłam nieprzytomna!?)
-Nie ocknęła się ani razu?
-Nie. Tylko szeptała, że musi mu pomóc.-odpowiedziała dziewczyna.      -Komu?(słuchałam dalej w napięciu nie przypominam sobie żebym mówiła przed sen)
-Nie wiem Annabeth( a więc ta dziewczyna to Ann i zaczęłam się domyślać komu mam pomoc)
-Dopóki się nie obudzi pilnujcie jej, nie wiemy nawet której bogini jest córką (bogini???)
-Pewnie Afrodyty, wygląda bosko  -powiedział chłopak
- Przypominam, że masz dziewczynę glonomóżdżku.(glonomóżdżek, Gdzie Ja jestem)
-Spokojnie, nie denerwuj się tylko stwierdzam fakt jest naprawdę ładna.
Ale gdy usłyszał warknięcie dodał:
- Oczywiście zaraz po tobie kochanie.
Postanowiłam otworzyć oczy i tym sposobem zobaczyłam przystojnego chłopaka o morskich oczach i ciemnych włosach oraz blondwłosą  dziewczynę z szarymi,inteligentnymi oczami. Usłyszałam w głowie co ich smuci, męczy, niepokoi . Odgoniłam od siebie te myśli. bo dziewczyna zapytała:
-Jak się nazywasz?(tak oryginalnie)
-Jestem Amara, taa wiem głupie imię,moja mama musiała być zakochana, bo po włosku amare to mił...- i tu mi przerwała
-Ta dzięki za historię życia czyli Amaro mieszkasz z ojcem
- Tak a co?
-To trudne do zrozumienia,Ale twoja mama jest prawdopodobnie boginią.
Zrobiłam jedną z tych swoich inteligentnych min.
-Coo......
Ann ciągnęła dalej.
-Jesteś półboginią,heroską . W twoich żyłach płynie krew boga i śmiertelnika.
-Że co.......
-Tak a teraz jesteś w obozie herosów gdzie nikt cię nie zaatakuje jak tam gdzie mieszkałaś.
- Że gdzie Ja jestem. Żarty sobie ze mnie robicie? Czy co?  Moja mama nie jest żadną boginią . Po prostu odeszła kiedy byłam mała. A teraz kiedy moja noga wyzdrowieje........
Spojrzałam na nogę rozcięcie całkowicie znikło.
-Jak to się stało?
-Ambrozja + nektar.
-Ale to przecież nie możliwe.
-Yhhh-westchnął chłopak który przez większość rozmowy siedział cicho- Ann mówiła że jesteśmy herosami. Ja jestem Percy syn Posejdona a ona - wskazał na dziewczynę - to Annabeth córka Ateny.
- Jesteśmy w obozie do którego trafiają wszyscy półbogowie greccy, bo jest jeszcze obóz dla herosów nazywających bogów po rzymsku.
-Każdy domek jest przeznaczony dla innego boga.
Nie wierzyłam temu wszystkiemu. To przecież nie możliwe. Bogowie? Półbogowie?  Herosi? I jeszcze ten obóz. Spróbowałam wstać. O dziwo nic mnie nie bolało. Wyszłam z budynku, który okazał się czymś w stylu szpitala. Znalazłam się na ogromnym polu. Przede mną stały w dwóch rzędach domki. Każdy innego koloru,  wzoru,zdobień. Na wzniesieniu stały dwa największe. Zgadłam, że to Zeusa i Hery. Po za nimi było jeszcze 11 innych domków. Obok nich znajdowała się arena. Na której walczyło kilku herosów. Walczyło! Prawdziwą bronią! Obróciłam się i zobaczyłam, a bardziej poczułam pole truskawkowe. Dalej można było zobaczyć stajnię jak się później okazało pegazów. Gdy powróciłam do poprzedniej pozycji zwróciłam uwagę na wiele osób w wieku od dwunastu lat. Wszyscy na pierwszy rzut oka wyglądali spokojnie, ale jak przestałam się kontrolować , naszyjnik zaczął błyszczeć różnymi odcieniami czerwieni i bordu. Słyszałam w głowie dużo myśli . Naj więcej dotyczącej jakiejś przepowiedni.Lecz ani kolor ani ilość głosów nie dorównywały tamtemu chłopakowi. Gdy poczułam jak boli mnie głowa "zamknęłam " umysł na myśli.
  Percy i Ann zaprowadzili mnie do Wielkiego Domu. Kiedy myślałam sobie że już nic mnie nie zdziwi, z domu wyszedł centaur..... Zachwiałam się i żeby złapać równowagę musiałam chwycić się poręczy. Doszłam do siebie dopiero gdy pół koń się odezwał:
-Witamy cię w obozie pół krwi . Gdy nie ma Dionizosa jestem....
-Chwila -przerwałam- tego Dionizosa, boga wina?.
-Tak między innymi. A więc jak mówiłem jestem dyrektorem. Jak już pewnie zauważyłaś jestem centaurem (tego nie da się nie zauważyć- pomyślałam) nazywam się Chejron i będę uczył cię łucznictwa.
-Będę strzelać z łuku?  -znowu moja inteligentna mina-nic nie rozumiem jest tu jakaś ukryta kamera czy coś. Filmujecie to?
-Spokojnie będziesz miała czas na zrozumienie tego a teraz mogłabyś podać mi swoje imię i nazwisko?
Usiadł na wózku inwalidzkim i zaczął przeszukiwać wzrokiem zawartość kartki.
Lecz gdy powiedziałam, że. Nazywam się:
-Amara di Mone
Szybko podniósł wzrok. Zaczął mówić, że to nie możliwe,za szybko się coś dzieje i że nie many czasu. Postanowiłam użyć mojego naszyjnika, lecz gdy uwolniłam myśli doszła do mnie dziwna pustka.Musiał strasznie dobrze ukrywać emocje. Bo kryształ został jaki był a w głowie nie słyszałam żadnego głosu.
-Coś się stało?
Szybko pokręciłam głową i spróbowałam jeszcze raz. Tym razem poczułam parę cichutkich głosów. Zastanawiałam się czy powiedzieć Chejronowi o naszyjniku. Lecz postanowiłam, że jeszcze nie czas odebrałam swój plan lekcji i udałam się do 11 gdzie miałam tymczasowo mieszkać. Zanim tam poszłam postanowiłam spojrzeć na domek na samym końcu. Był cały czarny,z pochodniami zamiast latarni. Musiał to być domek Hadesa. Kto mógł w nim na Zeusa mieszkać ? Kiedy obok mnie błysnęła błyskawica postanowiłam się wycofać, lecz zanim to zrobiłam,  zderzylam się z posiadaczem ciemnych oczu.......  

Czy śmierć można kochać?Where stories live. Discover now