Pudła

312 29 0
                                    

- Jakie znowu fanty? - kręciło mi się już w głowie od nawałnicy pytań. - Może macie moje zdjęcie jak zarzynam bezbronne szczeniaki? Albo jak celuję z kuszy do niemowlaka? Jestem bardzo okrutna i działam bez skrupułów - sarknęłam. - Za to wy wszyscy jesteście cudowni - oznajmiłam słodko. - Jak tak dalej pójdzie, to chyba każdemu się oświadczę - prychnęłam i opadłam wściekła na krzesełko, przesuwając je nieznacznie.

- Wylaksuj, Chili - Minho kucnął przy mnie. - Nie masz się czego obawiać. Gdyby któryś krótas chciałby ci, coś zrobić, resztę posiłków będzie musiał jeść przez słomkę - uśmiechnął się krzepiąco. Uniosłam kąciki ust w podobnym geście. Jakby go tu ze mną nie było, dawno bym oszalała. - Dzięki. - chwyciłam jego dłoń. - Ale czemu Chili? - zaśmiałam się.

- Potulnym barankiem raczej nazwać ciebie nie można - zauważył Newt, pośpiesznie wstałam zresztą tak jak i Minho. Zauważyłam, że oczy wszystkich zwrócone są w moją stronę. Po chwili rozkminiłam o co chodzi. - Santa Maria! Idźcie już, do cholery, po to! - wzniosłam oczy ku niebu.

Curie wysłał Zarta i Winstona po te zagadkowe rzeczy. Umyśliło mu się też pofatygować w to moich jedynych przyjaciół, jednak zostali na moją prośbę. Przy Gally'm nie czułam się bezpiecznie, ale nie powiedziałabym o tym nikomu, za żadne skarby. Słabości się nie ujawnia. Byłam spokojna, jedynie od czasu do czasu zerkałam w jego stronę. Siedział, rozmyślając nad czymś. Newt, w końcu ulitował się nade mną i tłumaczył mi wszystko, że zacznę staż, najpierw u Plastra. Wyjaśnił mi wszystko, pominął jednak kwestie czegoś, znajdującego się za murami. Monolog przerwał mu dźwięk ciężkich przedmiotów uderzających o drewnianą podłogę. Bezzwłocznie popatrzyłam w tamtym kierunku, jakby w obawie, że coś mi umknie. Cztery pudełka w ciemnym kolorze, zajmowały dość dużo miejsca. Trzy takie średnie, ostatnia natomiast ogromna. - Co to ma być? Propozycje matrymonialne? - uśmiechnęłam się zaczepnie. Chciałam sprawdzić, czy cokolwiek da radę zirytować Curie'go. On ku mojemu rozdrażnieniu, jedynie zachichotał. - Sama się przekonaj - zachęcił mnie.

Szłam tak wolno na ile się dało, żeby nie wyglądało to na jakieś popieprzone zwolnione tempo. Najbardziej ciekawiła mnie zawartość największego z pudeł, więc właśnie to otwarłam. Było tam pełno ciuchów, oczywiście damskich. Na ciepłe dni. Zaczęłam się zastanawiać, czy w ogóle tu jest kiedykolwiek zimno? Odstawiłam te denne rozważania na później i otworzyłam losowo wybrane pudło tam znajdowały się zgrabne, sportowe obuwie. Nie trzeba już dodawać, że chłopcom by nie posłużyły. Nie zwlekając dłużej, otworzyłam skrzynkę w którym były same niezbędne duperele. Po otwarciu ostatniej oczy mi się zaświeciły, o takiej ilości kosmetyków chyba żadna dziewczyna nie śniła! Pełno wszelkiego rodzaju szminek, pomadek, tuszów do rzęs, cieni do powiek i masę innych rzeczy. Streferzy przypatrywali się mojej reakcji, jednak ja na nich nie zważałam.

- Trzeba to stąd usunąć - zaczął Alby oparł się o oparcie swojego krzesła. Chyba sobie kpi. No te słowa obudził się mój instynkt macierzyński. Instynkt macierzyński, Jesus Cristio, o czym ja to gadam?! Ledwo co powstrzymałam się od śmiechu. - Żebym ja ciebie zaraz nie usunęła - pogroziłam mu. - Co tym razem mogą wam zrobić kosmetyki? Oświecisz mnie? - uśmiechnęłam się kpiąco.

- Nic po prostu nie są ci potrzebne - stwierdził łagodnie Curie. I ma racje nigdzie w całej Strefie nie było ani śladu lustra. - Ale, po coś to przysłali, nieprawdaż? Może jestem kosmetyczką i przysłali mnie, żebym poprawiła wasz wizerunek?

- A czemu nam nie przysłali jakichś pikolonych bzdetów? Hmm? Co mi powiesz świeżuchu? - Alby nagle całkowicie zmienił zdanie o mnie, co mnie zaniepokoiło. Jednak nie dałam niczego po sobie poznać. - Czemu nam nie przysłali, na przykład czapek? - wbijał we mnie swój wściekły wzrok. - Co w której byłoby mi najładniej, co? - zrobił prześmiewczy ruch, a ja zapragnęłam uderzyć go w twarz. Powstrzymałam się jednak, tylko zacisnęłam usta w kreskę. Chociaż to było pytanie retoryczne, ja postanowiłam sobie na nie odpowiedzieć. - Tobie polecam kominiarkę, chociaż i tak, żadna czapka przed poparzeniem słonecznym już ci nie pomoże. Powinni wam je przysłać dawno temu. Coś ci przygrzało - stwierdziłam, siadając na swoje miejsce.

- Widzicie? - mruknął Gally, osuwając się niżej na krześle.

- Widzimy co? To, że umie sobie poradzić i nie płacze jak ty byś to zrobił, krótasie? - Minho był już mocno zirytowany, podobnie jak ja i Newt. Ile bym dała, żeby wreszcie dali mi spokój i mogłabym iść spać. Przetarłam oczy sennie i zauważyłam, że Gally zmierza w stronę mojego obrońcy.

- Do cholery, idę stąd bo moja tkanka mózgowa przy was o b u m i e r a - zwróciłam tym na siebie, uwagę wszystkich.

- Purwa, możesz stąd wyjść dopiero, po zakończeniu Zgromadzenia - szybko zorientowałam się, kto musi takowe zakończenie wprowadzić. Uśmiechnęłam się błagalnie do Curie'ego. Odwzajemnił gest. - Dobra, dobra idź się przekimać. Niech ją ktoś zaprowadzi - wydał polecenie, Newt poderwał się z krzesła, za co dziękowałam Bogu. - Jutro zaczniesz staż u Plastra - oznajmił.
Świetnie, znowu cały dzień w szpitalnych kręgach.

Moje oczy powędrowały do skrzynek. Jednak, Minho już się o to postarał.

-Może jej pomożecie, sztamaki? Jak ona ma to przenieść? Siłą woli? - zaśmiałam się, a na jego słowa, kilku Streferów porwało pudła i wyszło.

***

Stałam już w pokoju, gdzie miałam spać z niewielkim łóżkiem i świecą. Było już ciemno a ona jedyna, chociaż trochę oświetlała pomieszczenie.

- Te wasze Zgromadzenia są chore - powiedziałam do Newta.

- Gdyby Curie wziął zamiast nas, cholernych pacjentów z domu wariatów, byłoby normalniej - ciemnooki uśmiechnął się.

__________________________________________________________________________________________

Chryste, śpieszyłam się i przez przypadek opublikowałam xD alt to nic. ;-; Zbyt dużo się nie działo i rozdział króciutki. Na pocieszenie dodam, że nowy rozdział pojawi się dziś lub jutro :) Mam ostatnio tyle na głowie, że z góry przepraszam za błędy. :")

Strefa ZagładyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz