Epilog

272 50 7
                                    

Nick siedział przed telewizorem i oglądał wiadomości. Zmęczony dzisiejszą pracą postanowił się odprężyć. Zasługiwał na odpoczynek, jednak polegał on głównie na oglądaniu wiadomości. Musiał być na bieżąco ze sprawami na świecie. To był jego obowiązek, jak i pasja. Coś było w tym takiego, że interesowało go to.

W końcu położył się na kanapie i oparł głowę o łokieć.

- Z ostatniej chwili! - niemal krzyknęła prezenterka. - Na północy Sydney można zauważyć wyraźne znaki... Jednak czego dokładnie? Opowie nam o tym nasza reporterka, Kayla Surger.

Nick gwałtownie się ruszył, siadając z powrotem na kanapie.

- Mimo iż Sydney znajduje się pod wielką kopułą, to widać, że w środku dzieje się - Zapewne - jakiś konflikt. Słychać wyraźne strzały. Dotąd Sydney nie dawało znaków, było odizolowanym, ale jednak spokojnym i opanowanym miejscem. Nie wiadomo, co dzieje się w środku.

- Miranda - szepnął Nick - Miranda! Prawie zapomniałem....

Wstał i poszedł się ubrać, zerkając jeszcze kontem oka ku telewizji.

Założył mundur roboczy i pierwsze z brzegu buty i wyszedł. Po czym pognał czym prędzej do samochodu, by wrócić na teren swojej pracy.

Jazda zajęła mu zaledwie dziesięć minut, wtedy wypadł że swojego Range Rovera grając w stronę wielkiej bramy otwierającej teren wojska.

- Alarm fioletowy! - wrzasnął i powtórzył to kilka razy, by wszyscy mogli usłyszeć i rozpowszechnić znaki, które dawał.

- Co to oznacza? - spytał ktoś z boku.

- Kto ciebie tu przyjął?! - krzyknął Nick.

- Sam dowódca sir!

- W takim razie naucz się co to za alarm i każdy inny, bo inaczej dostaniesz kopa w dupę i wylecisz za tę bramę!

- Tak sir!

Nick przewrócił oczami i szybkim krokiem udał się do dowódcy.

- Proszę o pozwolenie na wylot samolotem WK7000 sir! Alarm fioletowy sir! - rzekł Nick.

- Udzielam pozwolenia, proszę zabrać ze sobą posiłki.

- Tak sir!

Nick zwołał posiłki i poszedł na lądowisko, gdzie stał jego samolot. Razem z dwójką innych osób wsiadł do środka. Poprawił włosy, założył kask i uruchomił silnik.

Podróż miała zająć sporo czasu, a jak na ten samolot, to trzeba było robić przerwę, by na tankować. Musiał zrobić postój na Hawajach. Z chęcią spędziłby tam wakacje, jednak nie było to już to samo miejsce co kiedyś. Ludzie nie odwiedzali już go od prawie roku.

~

- Proszę o pozwolenie na lądowanie. - zwrócił się do centrali na Hawajach. - Mam zadanie wojskowe do wykonania u potrzebuję paliwa na resztę podróży. To sprawa życie i...

- Zezwalam.

~

Znajdując się nad Australią, nie spodziewał się tego co zobaczył. Pustynia była jeszcze większą niż wcześniej i sięgała już samego Sydney. Kolejną rzeczą, na którą zwrócił uwagę było to, że kopułą zaczęła tracić swoją zewnętrzną matowość i stawała się przezroczysta. Mógł dostrzec - niewyraźnie, ale jednak mógł - teren zamieszek. Dział się on zaraz obok wielkiego pałacu.

- Musimy wylądować! - zarządził.

- Przygotowuję samolot do ładowania. - odezwał się drugi pilot. - Musimy zrobić to ostrożnie, tu na pustyni.

- Znajdźmy najbliższą pałacowi bramę i wylądujmy niedaleko niej.

- Przyjąłem.

Chwilę potem byliśmy już na ziemi, a zaraz za nami dwa inne samoloty.

- Przygotujcie broń i bądźcie w gotowości! - zarządził Nick.

Kucneli przy samolocie z bronią w ręku i patrzyli w przód w stronę bramy.

W końcu w oddali Nick zauważył kilkanaście, bądź kilkadziesiąt ludzkich sylwetek. Stanął na wyprostowanych nogach i uśmiechnął się szeroko, po czym pomachał.

-------------

Zdjęcie z mojej kochanej książki "Piąta Fala" ( może ktoś czytał :p), a dokładnie jej adaptacji filmowej. A filmu w Polsce jeszcze nie ma.... :(((

Last 10 to survive ✔Where stories live. Discover now