( Trzydzieści dwa )

Start from the beginning
                                    

- Okej. Teraz musimy się rozdzielić. - zarządziła Miranda. - Każdy ma swoje powierzone zadanie. Musicie też zdobyć mapę. Chyba, że samym wam się uda trafić. Spotykamy się wszyscy pod tamtym wejściem. - wskazała za drugi koniec wielkiej sali. - Otwierające się bramy Muru na pewno będzie słychać. To będzie znak, że macie podążać do tamtego wejścia.

Wszyscy przytaknęli i każdy zaczął iść w inną stronę. Ashton poszedł razem z Lukiem, ponieważ stwierdził, że przyda mu się dodatkowa pomoc. Ja ruszyłam z Harry'm, Nelly i dwoma jeszcze innymi osobami.

Niestety daleko nie poszliśmy, ponieważ wyjście z sali zablokowali strażnicy. Tylko Luke'owi i Ashtonowi udało się wyjść. Reszta utknęła w środku sali.

Rozpoczął się ostrzał.

- Musimy podejść bliżej. - oznajmiłam mojej grupie. - osłaniajcie mnie, mam do dyspozycji tylko noże. Kiedy podejdziemy bliżej, to też będę miała szansę ich zaatakować! - próbowałam przekrzyczeć hałas, który wydawała broń strażników. Moi kompania cały czas strzelali ze swoich karabinów. Strażnicy znajdowali się na szczycie wysokich schodów, dzięki czemu mieli przewagę. W drodze na górę musieliśmy kryć się za filtrami, które opadły w czasie bitwy. Musiał je przewrócić jakiś granat.

- Może puścimy na nich jakiś dobry ładunek? - zaproponowała Nelly.

- Nie. Nie chcemy ryzykować, że piętro się zapadnię a musimy się tam dostać.

Schowaliśmy się za kolejnym filarem. Ciężko wchodziło się po schodach. Były już poniszczone. Na szczęście filar był wystarczająco blisko, więc mogłam rozpocząć swój atak.

- Będę starała się chociaż wytrącić broń z ich dłoni. Wy atakujcie i strzelajcie do nich. Żadnej litości. - powiedziałam rzucając pierwszy nóż. Niestety chybił o zaledwie kilka milimetrów. Sięgnęłam po kolejny i tym razem udało mi się trafić w nogę jednego ze strażników. Zawył z bólu i padł na ziemię. Nie czekałam i rzucałam dalej. Moja grupa radziła sobie coraz lepiej.

Odwróciłam się do tyłu i zobaczyłam sporo ciał zalanych krwią na posadzce wielkiej sali. Część należała do nas a część to strażnicy, którzy musieli wypaść poza balustradę. Stety czy niestety już do takich widoków się przyzwyczaiłam.

- Spencer! - wrzasnął Harry - Chodź! Droga wolna. Bierz mapę i spadamy.

Natychmiast podniosłam się z ziemi i ruszyłam za moją grupą łapiąc po drodze mapę.

Nelly otworzyła ją i zaczęła szukać miejsca, do którego mieliśmy zmierzać - ku bazie sterowania.

- Tutaj. Na trzecim piętrze. Schodami w górę i ostatni drzwi na lewo.

Ruszyliśmy śladem Nelly, która postanowiła prowadzić.

- Ostrożnie, bo nas zobaczą.

- Stójcie. - szepnęłam. W korytarzu na lewo usłyszałam głosy. Wychyliłam się, żeby je zobaczyć. Dwaj mężczyźni niemal od razu mnie zauważyli. Jednak nie zdążyli niczego zrobić, bo od razu padli na ziemię po strzałach Nelly.

- Chodźmy dalej. - rzekłam.

W końcu doszliśmy na trzecie piętro i pobiegliśmy w kierunku drzwi, które miały być naszym celem.

- Mam nadzieję, że dobrze trafiliśmy. Powiedział chłopak, który nam towarzyszył.

- Plan jest taki. - powiedziałam - Ty strzelasz na prawo, Nelly prosto, a ja w atakuję na lewo. Harry i ty - wskazałam na drugą towarzyszącą osobę - zostańcie i w razie problemów też zacznijcie strzelać.

Last 10 to survive ✔Where stories live. Discover now