1#

20.6K 540 12
                                    

Rok później...
Siedziałam w kuchni i piłam kawę,czekając aż przyjdzie Ashley,miała być godzinę temu a ja śpieszę się do pracy. Stukałam paznokciami nerwowo o blat i po raz dziesiąty wybierałam jej numer,wciąż bez rezultatu.
-Zabije ją- warknęłam do siebie,kiedy kolejny raz odpowiedziała mi poczta głosowa. Odgłos zamka w drzwiach sprawił że poleciałam do drzwi jak oparzona. Ash stała w drzwiach w rozczochranych włosach i rozmytym makijażem.
-Kurwa- przeklnęła siarczyście i weszła do mieszkania- przepraszam-ucałowała mnie w policzek i wyminęła.
-Co się stało? Przewróciłam oczami i poszłam za nią. Położyła torebkę na kanapie i usiadła z głośnym westchnieniem.
-Zaczęło się od tego,że nie chciało mi odpalić auto,następnie rozładował mi się telefon,biegłam w tych szpilkach na przystanek autobusowy,jak na złość zaczęło lać,spójrz na mnie- wskazała na siebie palcem- makijaż mam na całej twarzy a moje włosy to jeden wielki kołtun- grzebała w swoim rozwalonym koku.
-Oj kochana,nie gniewaj się,ale ja już lece,pa- porwałam z wieszaka garsonke i torebkę. Postawiłam na spacer. Chwilę później byłam już w bibliotece. Amanda,jak zawsze przywitała mnie szerokim uśmiechem i mocnym uściskiem. Weszłam na zaplecze,gdzie zdjęłam garsonke i odłożyłam torbę. Kolejną rzeczą było zrobienie herbaty. Z gorącym kubkiem mojej ulubionej, usiadłam przed komputerem. Obliczałam faktury na obecny miesiąc. Z pracy wyrwało mnie wołanie.
-Dzień Dobry,jest tu kto? Z wnętrza dobiegł mnie męski głos,który wydawało mi się że znam. Wstałam i podeszłam do biura.
-Dzień Dobry,w czym mogę pomóc? Oniemiałam,kiedy mężczyzna odwrócił się w moją stronę. Przez dłuższą chwilę przyglądaliśmy się sobie wzajemnie.
-Willow,zmieniłaś się- niedokońca pewna czy to komplement czy wręcz przeciwnie uśmiechnęłam się lekko.
-Co u Ciebie Jason? Brat Masona wydawał się być jakiś spięty-Wszystko gra? Zapytałam,kiedy nic nie powiedział.
-Moja dziewczyna jest w ciąży- wytrzeszczyłam oczy na tą informację,nie miałam pojęcia,że ma dziewczynę a co dopiero,że za niedługo ma zostać ojcem.
-To dobrze prawda? Obserwowałam jego reakcję. Opadł bezwładnie na fotel i rozmasowywał sobie skronie.
-Moi rodzice jej nie lubią,bo nie jest z tego samego kręgu- zagryzłam wargę rozumiejąc o co mu chodzi. Przyniosłam mu herbatę i pogłaskałam uspokajająco po ramieniu. Pociągnął spory łyk i delikatnie się rozluźnił.
-Zrozumieją,daj im czas to przełknąć- posłał mi spojrzenie pełne wdzięczności. Wyprostował się nagle.
-Ja tu pierdu,pierdu,a przyszedłem w konkretnej sprawie- słuchałam go z uwagą- Potrzebuję miejsca,gdzie mógłbym urządzić wykład dla amerykańskich lektorów- kiedy mu nie przerwałam,kontynuował- Jesteś świetna,może chciałabyś go poprowadzić? Temat to ,,Książki w życiu człowieka" - ucieszyłam się,że proponuje to mi,książki to coś,co kocham.
-Bardzo chętnie,kiedy? Wyciągnęłam mój mały kalendarzyk.
-21 czerwca,za tydzień- zapisałam sobie-Przygotujesz tu salę i wszystko? Pokiwałam twierdząco głową- Jestem Twoim dłużnikiem,dziękuję- mówiąc to szedł do drzi-Aha,zapomniałbym,musimy wyskoczyć na kawę-pożegnał się i wyszedł. A ja wróciłam do moich obowiązków. Robiłam spis nowych książek i wszystkich potrzebnych informacji. Gdy skończyła mi się kawa,zaparzyłam kolejną. Siedziałam nad tym już dobre kilka godzin. Byłam zmęczona,spojrzałam na zegarek:17. Jeszcze godzina i do domu. Dokończyłam spis i zdążyłam jeszcze poskładać zamówienia. I godzinę później wyszłam. Wstąpiłam do sklepu,po bułki i jakieś drobne produkty. Weszłam do domu i zastałam Ash śpiącą na kanapie. Przykryłam ją kocem i poszłam do kuchni. Zrobilam kanapki i herbatę i poszłam do siebie. Zjadłam i odpaliłam laptopa,oczy bolały mnie od ciągłego siedzenia przed komputerem,niestety to również należało do mojej pracy.
Weszłam na skrzynkę i dostrzegłam 2 nowe wiadomości. Kliknęłam pierwszą.
Poniedziałek,20:10
Nie dam rady jutro być w pracy kochanie,problemy rodzinne.Dasz sobie radę beze mnie? Odezwij się proszę.
Amanda.
Odpisałam jej szybko.
Poniedziałek,20:12
Jasne,nie ma sprawy. Nie musisz się o nic martwić. Wiesz,że dam radę. Trzymaj się ciepło,Do zobaczenia.
Will.
Wysłałam i weszłam w drugą wiadomość,nie znałam osoby o takim adresie mejlowym.
Poniedziałek,20:05
Jestem Ci ogromnie wdzięczny,że wzięłaś to na siebie,odezwę się jeszcze w tym tygodniu i prześlę Ci szczegóły.
Dziękuję!
Jason.
Uśmiechnęłam się na jego wiadomość,tak bardzo przypominał mi swojego brata. Miałam ochotę walnąć się,kiedy moje myśli zmierzały na niebezpieczny tor.
Zamknęłam oczy i starałam się uspokoić,przyśpieszone nagle bicie serca. Wzięłam głęboki wdech. Zaczęłam pisać odpowiedź:

Poniedziałek,20:25

Nie dziękuj już, na prawdę nie ma za co. Byłabym wdzięczna,mam nadzieję,że Cię nie zawiodę i życzę powodzenia,wiesz z czym...

Willow.

Odłożyłam komputer na bok i poszłam wziąć prysznic.Zrzuciłam z siebie wszystkie ubrania i weszłam pod strumień wody. Woda zmywała ze mnie wszystkie zmartwienia. Odświeżona zarzuciłam na siebie cienką koszulkę i weszłam pod kołdrę.Zamknęłam oczy i wracałam myślami do chwil w Nowym Yorku. Te błękitne oczy prześladowały mnie od czasu naszego rozstania. Tęskniłam za nim nadal,od czasu kiedy wyjechałam,a minął już rok,nie byłam z nikim w związku.Byłam na paru randkach,ale za każdym razem kończyło się porównywaniem. Kręciłam się z boku na bok,starając się znaleźć idealną pozycję do spania. Moje starania spełzły na niczym. Zeszłam na palcach na dół i z gorącym kubkiem kakao usiadłam na kanapie. Ashley już na niej nie było,musiała pójść do łóżka. Włączyłam telewizor możliwie jak najciszej i zaczęłam gonić po programach. Jak na razie nic szczególnego nie zwróciło mojej uwagi. Zaczęłam oglądać jakiś film..

Następnego Dnia...

Obudziłam się na kanapie,musiałam na niej zasnąć wczoraj. Przeciągnęłam się i zerknęłam na zegarek: 7. Dzisiaj mam cały dzień w pracy. Szybko poleciałam do łazienki. I po szybkim prysznicu w ekspresowym tempie zaczęłam się ogarnąć. Ubrałam spódnicę z wysokim stanem i białą bluzkę.Na górę zarzuciłam bolerko a na stopy balerinki. Włosy pokręciłam a po rzęsach przejechałam tuszem. Wypiłam szybko kawę,a po drodze w sklepie kupiłam na szybko jakąś sałatkę z kurczakiem na śniadanie,Byłam w pracy punktualnie o 8. Otworzyłam bibliotekę a na biurku rozłożyłam sobie najważniejsze papiery na dzisiaj. Ułożyłam segregatory w porządku alfabetycznym. A korzystając z wolnej chwili,zjadłam sałatkę. Nie minęło pół godziny,kiedy pojawił się nowy klient.Obsłużyłam go i poszłam ogarnąć pokój,który miał być gotowy na wykład. Stare,zakurzone pudła powynosiłam na strych,pozbyłam się niepotrzebnych rzeczy i pomieszczenie zaczęło się rozjaśniać,kiedy już większość ogarnęłam. Okazało się,że nasza ,,sala wykładowa" jest bardzo ładna. Uśmiechnęłam się,zadowolona z siebie. I zmęczona opadłam na krzesło.Dzwonek telefonu rozbrzmiał w cichym pomieszczeniu:

-Halo? odebrałam.

-No Hej,co byś zjadła wieczorem? zapytała Ashley. Po krótkiej chwili namysłu odpowiedziałam szybko:

-Zamów coś,wierzę w Ciebie-powiedziałam i przerwałam połączenie. W gruncie rzeczy ten dzień na prawdę dał mi w kość.Wróciłam do domu jakoś po 20,kompletnie wyczerpana. Moja kochana przyjaciółka odgrzała mi pizze. Cudowny zapach podrażnił moje nozdrza.

-Smacznego-powiedziała,kiedy zajadałam się,jak małe dziecko. Skinęłam jej głową w ramach podziękowania.

Kiedy leżałam w łóżku,to znowu mnie dopadło. Ta cholerna tęsknota za nim,jego dotykiem,pocałunkami. Kochałam go wciąż...

Czy to możliwe?



No to moi Drodzy,druga część przed nami. Jakie są Wasze opinie o tym rozdziale?

Pozdrawiam :)




Trylogia Smitha:Wszechmocny (Część Druga)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz