5. Ja już się pogubiłem.

7.4K 561 49
                                    

Dwunasta - samo południe. Jeszcze tylko trzy lekcje i koniec tej męczarni. I wcale nie chodziło mi o fakt, że muszę siedzieć nad książkami i słuchać nudnych gadanin nauczycieli na temat tego, jak rozmnaża się pantofelek. Po prostu... Moi rówieśnicy mieli dzisiaj jakiś gorszy dzień. Od samego rana mi się obrywało, cały czas mnie wyzywali. Brudas, biedak, człowiek spod mostu - te wyzwiska stały się dla mnie codziennością. Przywykłem do tego, że ciągle je słyszę i nawet przestałem reagować. A skoro przestałem reagować, to im już było mało... Więc wymyślili coś więcej.

Właśnie biegłem przed długi korytarz, wzrokiem rozpaczliwie szukając jakiegoś nauczyciela. Za mną podążała trójka chłopaków z równoległej klasy. Dlaczego, jak na zawołanie, nagle wszyscy znikli? Ja potrzebuję pomocy! Nie mam pojęcia co się stanie, jeżeli za chwilę kogoś nie znajdę. Zrobią mi mycie głowy w kiblu, czy może coś gorszego? Zerknąłem pod swoje nogi. Rozwiązana sznurówka. Cholera. Nie miałem ani sekundy żeby zatrzymać się i móc ją zawiązać. Wiedziałem, że prędzej czy później się wywalę. Ale może przynajmniej do tej pory wyłoni mi się skądś znajoma twarz. Schody. Jeden. Kolejny. Dobiegłem na górę. I bum - upadłem z głośnym hukiem na nieprzyjemnie twardą podłogę. Jęknąłem cicho, próbując się podnieść. Nadaremnie. Oni zdążyli już do mnie dobiec i na siłę mnie podnieść. Westchnąłem głośno, starając się jakoś wyszarpać. 

- I co, przewróciłeś się, cioto? - Zakpił jeden, najwyższy z nich wszystkich. 

- Fajny plecak! Skąd go wyciągnąłeś, ze śmietnika? - Zaczął drugi. 

- Zostawcie mnie, nic złego wam nie zrobiłem! - Krzyknąłem. W odpowiedzi dostałem mocnego kopniaka w plecy, przez co ległem na ziemi jak długi. Głową uderzyłem w posadzkę, przez co zaczęła boleć bardziej. 

- I co, nadal będziesz tak kozaczyć? - Brunet zaśmiał się, kopiąc mnie w brzuch. Zwijałem się z bólu, starając się jakoś bronić. Cóż, jako, że jestem wątłej budowy, nie miałem żadnych szans. Dali mi kilka ciosów w brzuch, dwa w krocze i jeden w twarz. Ten ostatni był z pięści, jak już mnie łaskawie podnieśli. 

- Lepiej z nami nie zadzieraj i przestań robić z siebie ofiarę. Następnym razem dostaniesz trzy razy mocniej. - Pogrozili mi palcem i tak szybko jak się pojawili - znikli. 

Klęknąłem, nie umiejąc trzymać się w żaden sposób na nogach. Czy bolało? Mało powiedziane. Jeszcze nigdy wcześniej  nie czułem tak przeszywającego bólu. Nawet jak ojciec mnie bił, to robił to dużo delikatniej. Chociaż... Czy słowo "delikatny" w ogóle tutaj pasuje? Bicie jest nienormalne, nie można go dzielić na lekkie i ciężkie. Tak czy siak boli, i to nie tylko fizycznie. Ból pozostaje też tu, w psychice człowieka. Doskonale wiedziałem, że po tym, co przeszedłem w domu, już nigdy nie będę do końca normalny. Nie sądziłem jednak, że drugie tyle otrzymam w szkole. Na początku starałem się ukryć fakt, że jestem biedny. Wtedy się do mnie odzywali. Ale potem... Zaczęło się chodzenie w tych samych ciuchach, nie miałem dostępu do wody, a na samym końcu mój ojciec wtargnął do placówki, robiąc aferę dyrektorce. A co ja z tym mogłem zrobić? Nic. Nie miałem żadnego wpływu na to, co się dzieje. Dlatego chwilę później zostałem sam. Tylko Christopher się ode mnie nie odwrócił, za co będę mu wdzięczny chyba do końca życia. Nie mogłem wymarzyć sobie lepszego przyjaciela niż on. Serdeczny, pomocny, i co najważniejsze - nie wstydził się mnie, nie liczyła się dla niego ta cholerna reputacja. Był po prostu sobą, a większość i tak go uwielbiała. Czemu inni nie mogą być tacy jak on i traktować siebie na równi? Gdyby tak rozmnożyć Chrisów na kilka miliardów, świat byłby piękniejszy. 

Zadzwonił dzwonek na przerwę. Mimo niechęci i wszystkich innych przeciwności losu zerwałem się z miejsca. Nie chciałem, aby inni zobaczyli mój stan. Nie jestem kimś, kto po czymś takim poleci do nauczyciela i się poskarży. Jeżeli bym tak zrobił, pewnie zatłukliby mnie na śmierć. Nie miałem pojęcia, gdzie się udać, jedynym pomysłem był dziedziniec szkolny. Może natknę się gdzieś na swojego przyjaciela? W trakcie okienka poszedł po coś do domu, teraz musiał jak nic wrócić. 

Babysitter || zawieszoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz