Rozdział V

8.1K 298 317
                                    

Szmery i stuki powoli ustawały. Spojrzałam w stronę okna. Słońce już powoli wschodziło. Teraz jedynie słyszałam stuki na kaloryferze. Ignorując to zeszłam z łóżka i powoli podchodziłam do pokoju mojej babci po ubranie. Prawda, że dziwnie? Moje rzeczy są w pokoju babci, a w moim - ubrania taty. Przekręciłam gałkę w drzwiach i weszłam do pomieszczenia. Oczywiście babcia była podobna do mnie i szybko się mogła obudzić. Nawet cień ją budził, a drzwi były stare i skrzypiałe. Babcia energicznie przewróciła się w moją stronę mając przestraszone oczy. Kiedy ujrzała moją twarz od razu się uspokoiła.

- Arleta! - wyszeptała. - Czemu ty nie śpisz?

Oczywiście nie chciałam mówić o duchach, bo nikt nie wierzy w duchy. Tak jak ja kiedyś. Uznałaby mnie za wariatkę.

- Nie mogłam zasnąć. - powiedziałam cicho.

- Idź, zamknij oczy i na pewno zaśniesz. - mądrzyła się. Ciągle miała taką wymówkę. Czy ona nie rozumie, że nie mogę zasnąć?!

- Nie chcę. - podeszłam do szafki, w której są moje podkoszulki.

Babcia ignorując mnie, zanurzyła oczy we śnie. Ja po cichu wzięłam ubranie i weszłam do toalety zamykając drzwi do pokoju babci obok.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Cały czas się nudziłam. Siedziałam teraz w swoim pokoju gotowa na wyjście nudząc się cały czas. Telewizji, ani internetu nie mogłam włączyć, ponieważ ze mną w pokoju śpi ojciec i tak jak ja, i babcia szybko może się otrząsnąć ze snu. Jedynie Zenek śpi jak martwy.

Patrzyłam się od czasu do czasu na świt. Nadal stukoty nie ustawały. Zaczynało mnie powoli to wkurzać.

Nagle ujrzałam jak ręka taty sięga po pilot. Telewizor się włączył oślepiając moje oczy. Chociaż mogłam coś oglądnąć.

Nie pamiętam co tam leciało, ale na pewno jakieś wiadomości.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Czas tak szybko leciał, a już powinnam szykować się do szkoły. Przecież przed chwilą była 3:00 rano!

Ubrałam buty, dres i już byłam przed drzwiami wyjściowymi. Przez całą drogę byłam zdezorientowana. Na szczęście samochód mnie nie rozjechał, bo nie reagowałam nawet na jezdnię. Miałam bardzo blisko szkołę, więc szybko dotarłam do celu.

Nie chciałam patrzyć się na moje koleżanki, a zwłaszcza na Ninę. To przez nią miałam te straszne noce!

- Hej Arleta! - usłyszałam wołanie. To był głos Oli. Teraz ją jako jedyną chyba lubiłam. - Naprawdę jesteś taka nie normalna, że wierzysz w duchy? - puknęła się w głowę.

No nie! To była przesada. Nie miałam już żadnej koleżanki przez tą Ninę, a chłopacy od zawsze nie chcieli mnie znać.

- Ale to Nina opowiedziała mi historię o duchach...- próbowałam się bronić, ale ona mi przerwała.

- I wierzysz w takie brednie?! Ale z ciebie kretynka. - odeszła.

Teraz zostałam sama. A na dodatek jeszcze te duchy. Jak mam się od nich odtrącić jak każdy ze znajomych jest przeciwko mnie?!

Zadzwonił dzwonek. Podbiegłam do szatni, a potem do sali 15. Teraz była religia. Zaczynałam ją lubić, bo teraz bardziej wierzę w historie, nawet w zmyślone.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Minęło trochę czasu. Ksiądz opowiadał o modlitwach, różnych historiach i ciekawostkach. Nie pamiętam dokładniej o co w nich chodziło, ale pamiętam jedną z modlitw:

- Najkrótszą modlitwą jest Panie ufam Tobie. - mówił ksiądz. - Może mi nie uwierzycie, ale to jest najkrótsza, ale i najsilniejsza modlitwa. Zapamiętajcie ją dobrze na wszelki wypadek. Pan pomoże wam w każdej chwili.

Siedziałam znużona w ławce, a zarazem wściekła. Ron przez cały czas wyrzucał mi rzeczy z ławki. Bardzo fajny koleś z wyglądu, ale i też zdradliwy. Na dodatek jest rudy! Ksiądz, który uczył mnie w czwartej klasie nazywał go chytrym lisem, albo i żmiją.

Na szczęście zadzwonił dzwonek, ale i tak nie było mi do śmiechu. Denerwował mnie Ron nawet i na przerwie. Dla mnie też był tym chytrym lisem.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Skończyły się lekcje. Cała czerwona ze złości szłam w stronę mieszkania. Od razu weszłam na laptopa i na jednej stronie internetowej opowiedziałam moją historię i także w komentarzach nazywali mnie wariatką. Chciało mi się płakać, ale złość i strach na to nie pozwalały. Znowu zaczęłam oglądać różne filmy o duchach. Co z tego, że one mnie hipnotyzowały, a w ogóle mi w niczym nie pomagały? Wzięłam telefon i zaczęłam pisać do mojej koleżanki Ali. Ona zaczęła się ze mną natomiast kłócić, że nie ma duchów. Odłożyłam telefon zdruzgotana. Czułam się samotna. A co jeśli ten duch nigdy mnie nie przestanie dręczyć?! Próbowałam poszukać kolejnych filmów o duchach. Niestety na próżno. Wiedziałam, że moje życie już jest nie ważne, ale bałam się śmierci i nie mogłam dopuścić do samobójstwa. Nie wiem czy długo tak wytrzymam...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Imiona osób zostało zmienione z powodu praw autorskich.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

DUCHOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz