✨Prolog✨

172 16 13
                                        


***

Budzik wydał z siebie dźwięk, który przypominał raczej syrenę alarmową niż spokojną pobudkę.

Zamrugałam, czując jak serce zaczyna mi walić szybciej.

Siódma czterdzieści siedem.

Wspaniale. Dzień najważniejszego wyścigu
w roku, a ja śpię jakbym miała wolne.

Zerwałam się z łóżka, potykając o buty, które zostawiłam wczoraj pod biurkiem.
Włosy sterczały jak po eksplozji, makijażu brak, a mój jedyny plan to: zdążyć i nie wyglądać jak wrak po imprezie.

Wpadłam do łazienki, przemyłam twarz zimną wodą i spojrzałam w lustro.
Jasne oczy, ostre rysy, delikatna opalenizna, blond fale opadające na ramiona - dziewczyna, której nie sposób pomylić z nikim innym.

Zawsze wyglądałam tak, jakbym miała wszystko pod kontrolą.

Tyle że rzadko kiedy naprawdę tak było.

Związałam włosy w wysoki kucyk, nałożyłam szybki makijaż, lekko podkreśliłam oczy.

Z garderoby wyciągnęłam czarną,
dopasowaną sukienkę z rozcięciem na udzie i cienką skórzaną kurtkę.
Wsunęłam się w wysokie kozaki, spryskałam perfumami o zapachu jaśminu i bergamotki - zapachu, który każdy tu znał.

Zapięłam srebrny łańcuszek z wisiorkiem w kształcie słońca.

Zawahałam się tylko na sekundę.
Ten wisiorek nie był ozdobą.
Był wspomnieniem.

Kira... obyś dziś czuwała nade mną.

Zeszłam po schodach. Głosy z kuchni dotarły do mnie jeszcze zanim przekroczyłam próg.

- Mówię ci, tato, ona się rozproszy. - Adrien. Typowy. - Za bardzo ufa maszynie, a nie instynktowi.

- Aria nie ufa nikomu. Ani ludziom, ani maszynom. To jej siła. - Armando. Chłodny, jak zawsze.

Oparłam się o framugę.

- Uwielbiam, gdy rozmawiacie o mnie, jakbym nie miała uszu.

Obaj odwrócili się w moją stronę.

Ojciec wyglądał, jakby wyszedł prosto z zebrania mafii - idealnie ułożone włosy, koszula, spojrzenie, które mogłoby kroić szkło.

Adrien jak zwykle w rozpiętej koszuli, nonszalancki, pewny siebie, uśmiechnięty.

- Spóźniona - mruknął ojciec.

- Wiem. Ale przynajmniej nie wyglądam jak zombie.

Adrien prychnął. - Tylko jak diabeł, który porywa dusze.

- Dzięki, brat. Wezmę to jako komplement.

Ojciec odłożył gazetę.

- Dziś nie chodzi o wygląd. To nie jest zwykły wyścig.

- Wiem. - Oparłam dłonie o blat. - Ale przecież po to mnie wychowałeś, prawda?
Żebym była najlepsza.

- Po to, żebyś przeżyła. - Spojrzał mi w oczy. - A to nie zawsze znaczy to samo.

Na chwilę zapadła cisza.

Nie wiedziałam, co odpowiedzieć.
Czasami jego słowa były jak ostrze - cięły, zanim zdążyłam zrozumieć, co naprawdę chciał powiedzieć.

Adrien odchrząknął. - Ja już jadę. Mam dogadać kwestie startowe i przejrzeć tor.

- Jedź. - Ojciec skinął głową. - Upewnij się, że wszystko jest gotowe.

🖤𝐊𝐑𝐎́𝐋𝐎𝐖𝐀 𝐀𝐒𝐅𝐀𝐋𝐓𝐔 🖤Where stories live. Discover now