Prolog

246 56 118
                                        

Ostatnia klasa to nie przelewki. Takie słowa usłyszałam od matki dzisiaj rano. Wiedziałam, że muszę dać z siebie wszystko, żeby dostać się na Columbię, naprawdę wiedziałam. I byłam najlepsza. Miałam najlepsze stopnie w szkole.

Nauka przychodziła mi łatwo i nie poświęcałam na nią dużo czasu ani energii. Swój wolny czas poświęcałam na.. w sumie to na nic. Nie miałam pasji ani zainteresowań, które byłyby ciekawe. Sama nie byłam ciekawa. Byłam jedynie kreacją stworzoną na potrzeby matki.

-Czy ty mnie w ogóle słuchasz?!- głos przyjaciółki dobiegł  się do moich uszu i skutecznie wyrwał mnie z zamyślenia.

Uniosłam spojrzenie i skrzyżowałam wzrok z błękitnymi oczami pięknej blondynki, która siedziała naprzeciw mnie, lekko w tym momencie obrażona. Sophie Reynolds, moja bratnia dusza i ostoja tego świata. I moje totalne przeciwieństwo.  Różniłyśmy się wszystkim. Ona była ekscentryczną blondynką, obok której nikt nie potrafił przejść obojętnie, rozświetlała swoją osobą każde pomieszczenie i towarzystwo. Ja natomiast, miałam czarne włosy, zielone oczy i zdecydowanie nie byłam duszą towarzystwa.

-Nie słuchałam, przepraszam- westchnęłam, grzebiąc widelcem w swojej sałatce.

-Blair Monroe! Przestań mnie w końcu lekceważyć!

-Moje perełki znowu się kłócą- Tony podszedł do boku naszego stolika i przyciągnął nas za głowy do siebie- No już, dajcie sobie buziaka i po sprawie.

Obydwie zaśmiałyśmy się i chłopak nas puścił. Anthony Wilder, czyli klej wszystkich naszych relacji. Obyty w świecie, znany w każdym towarzystwie rozpieszczony gówniarz.

-Nie uwierzycie jakie wiadomości przynoszę z frontu.

-Masz ploteczki?- Soph oparła się łokciami o blat i wlepiła uważne spojrzenie w przyjaciela.

-I to jakie. Otóż moje drogie...

Kilka plecaków spadło na nasz stolik z głośnym impetem. Nie musiałam nawet patrzeć w tamtą stronę by wiedzieć kto to.

-Cześć kochanie- poczułam usta blondyna na swoich, gdy w końcu na niego spojrzałam.

-Hej, Aiden. Coś się stało?

Cała trójka przyszła zdenerwowana. Ilość złej energii jaką rozsiewali, przyprawiała mnie o ból głowy.

-Trener mnie zawiesił.

-Co odjebałeś stary?- temat zainteresował Tony'ego.

-Tucker się na niego rozpierdolił- burknął Tyler.

Mitchel Tucker czyli odwieczny wróg mojego chłopaka. Rywalizują na każdej płaszczyźnie i o wszystko. W rzeczywistości są przyszywanym rodzeństwem i walczą o uwagę rodziców. Nigdy tego nie zrozumiem.

-Mam dla was coś co was rozweseli, ludzie. Wieziemy się w piątek o dwudziestej drugiej.

Zerknęłam na przyjaciółkę, która kiwnęła jedynie głową na znak, że będę mogła u niej nocować. Stały manewr, który wykonywałam, gdy chciałam wyjść z domu wieczorem.

-Co się wtedy dzieje?- spytał Aiden, zarzucając mi rękę na ramiona.

Przewróciłam oczami na ten gest, a Sophie zachichotała cicho, by nie zwracać na siebie czyjejś uwagi.

-Zaczął się sezon.

-Sezon na co?

-Na walki, Blair, na walki.

***

Pierwsze koty za płoty ☺️ prolog jest krótki, ale nakreśla to, co miał nakreślić. Zapraszam was na przejażdżkę wagonikiem z Blair Monroe ❤️

SplinterDonde viven las historias. Descúbrelo ahora