Jesienny poranek nie zaskoczył cudowną pogodą, gdyż na niebie widniały ociężałe chmury, przybierające ciemno-szary kolor, zapowiadając że niedługo uronią z siebie deszcz.
Smętnym wzrokiem śledziłam ludzi pospiesznie przemierzających chodnik, po drugiej stronie ulicy. Ciekawe gdzie się tak spieszą. Być może ktoś z nich ma przed sobą ważny egzamin, którym stresuję się od dłuższego czasu. A może ktoś właśnie pędzi spóźniony do pracy, w obawie o kolejną złość szefa.
A może...Jest ktoś taki jak ja, kto pomimo wielkich ambicji, stoi w miejscu zamknięty w bramach swoich myśli?
Odwróciłam uwagę od okna, zerkając na drzwi wejściowe od biblioteki, które właśnie uchyliły się z charakterystycznym dźwiękiem dzwoneczka. Wszedł przez nie młody chłopak - na oko 16, może 17 latek. Przystanął, przymykając drzwi i rozejrzał się, aż wychwycił wzrokiem panią bibliotekarkę, stojącą nieopodal niego.
Obserwowałam z ciekawością jak do niej podchodzi, pytając o coś.
Jest przystojny.
Średniej długości, skrócone po bokach, w ciepłym odcieniu brązu, lekko zmierzwione włosy. Piwne, wąskie oczy okalane gęstymi, ciemnymi rzęsami, oraz równie gęstymi, prostymi brwiami, między którymi zrodziła się lekka zmarszczka. Wysoki, ale dobrze zbudowany - o czym świadczą mocno zarysowane barki, przebijające się nawet przez gruby materiał jego czarnej bluzy. W jego lewym uchu, mienił się srebrny, dosyć mały kolczyk, dodając do całokształtu jego wyglądu pazura.
Nie pasował tu. Wyglądał jak odłam totalnie innej historii, stojąc między starymi, zakurzonymi regałami, rozmawiając z niską, starszą kobietą która obdarzała go ciepłym uśmiechem.
Moje przemyślenia przerwał głos tej samej kobiety, która przed chwilą odwiedziła moje myśli.
- Catherine! - Usłyszałam donośny wydźwięk jej głosu, przecinający błogą ciszę w jakiej spowita była biblioteka.
Zeskoczyłam z wysokiego stołka, ustawionego przy oknie. W kilku obszernych i lekko pospiesznych krokach znalazłam się przy kobiecie i nieznajomym chłopaku, którego przeszywający wzrok poczułam niemal od razu.
- Tak, Pani Johnson? - Stanęłam po jej prawej stronie, zerkając na nią z miłym uśmiechem, który po chwili kobieta odwzajemniła, oplatając ramieniem moje barki i przyciągając bliżej siebie.
- Jest i aniołek naszej biblioteki! - Oznajmiła z entuzjazmem, uśmiechając się szeroko, zachichotałam i zerknęłam na szatyna stojącego przed nami, jednak jego oczy już na mnie spoczywały, co lekko mnie speszyło więc wróciłam wzrokiem do pani Elizabeth, która przerwała ciszę, mówiąc dalej.
- Cath, to Oliver, syn dawnej koleżanki twojej mamy! - Wspomniany chłopak kiwnął głową, z lekkim uśmiechem który ujawnił dwa, urocze dołeczki w jego policzkach, dodając jego męskiej, mocno zarysowanej twarzy, łagodniejszego wyglądu. Kobieta znów zabrała głos.
- No dobrze, nie przeciągając, Catherine, pomóż mu proszę znaleźć książkę jakiej potrzebuje. - Obdarzyła nas ostatnim uśmiechem, po czym odeszła, idąc w głąb biblioteki.
Odchrząknełam, zerkając na niego, po czym odezwałam się, lekko stłumionym głosem.
- Więc...jakiej książki dokładnie potrzebujesz? - Schowałam opadające mi na twarz, blond pasma moich włosów za ucho, a chłopak lekko się wyprostował, odzywając się po chwili.
- Potrzebuję książki o psychologii sportu, z której wyciągnę informacje przydatne do projektu z tym tematem związanym. Do szkoły, mówiąc dokładniej. - Jego głęboki, lekko ochrypły głos zawisł w powietrzu, a ja pokiwałam głową.
Odwróciłam się do niego plecami, wchodząc między alejki regałów z książkami, słysząc że podąża za mną. Przystanęłam po chwili, przeszukując wzrokiem jeden z regałów. Zatrzymałam wzrok na konkretnej książce, stając na palcach u stóp, wyciągając rękę, nieudolnie próbując dosięgnąć książkę.
Cóż, moje niespełna 166 cm wzrostu, w takich momentach niekoniecznie było upragnione. Wstrzymałam oddech, i niemal zastygłam w miejscu, czując obecność chłopaka tuż za moimi plecami, gdy jego klatka piersiowa lekko otarła się o moje ramię, gdy on swoje wyciągnął, chwytając książkę do której próbowałam sięgnąć. Wypuściłam oddech dopiero, gdy z książką w ręku cofnął się, a ja odwróciłam w jego stronę, mając wrażenie że moje policzki zaraz staną w ogniu. Skupiłam mój wzrok na moich błyszczących martensach, odchrząkujac cicho, unosząc wzrok tylko trochę, na książkę w jego dużej dłoni.
- Myślę, że ta książka idealnie sprawdzi się do twojego projektu. Zawiera wiele ciekawostek i informacji, które niekoniecznie znajdziesz w sieci. - Odezwałam się, odruchowo przeczesując włosy palcami.
Nadal lekko speszona, nie patrząc na niego, odezwałam się, chcąc jak najszybciej się stąd zmyć.
- Jeśli to nie problem, pójdę już. Mam wiele do roboty, gdybyś jednak czegoś potrzebował, będę tu codziennie jeszcze przez tydzień, do godziny 18. Cześć, Oliver - Wymamrotałam, czym prędzej odwracając się od niego plecami, odchodząc.
Usłyszałam ciche mrukniecie, zanim całkowicie zniknęłam między regałami.
- Do zobaczenia, Catherine.
—————————————————————————-
JAK WASZE ODCZUCIA???? nie moge sie doczekac, abyscie zobaczyli wiecej tej historii! aleee, najpierw, pokazcie mi poprzez aktywnosc ze jej chcecie!
YOU ARE READING
Allow yourself to live
Teen FictionJako 18 latka, która zmuszona była przeprowadzić siebie do Londynu, ze swojej ukochanej i ojczystej Francji - walczyłam. Nie mowa tu, o walce fizyczniej - codziennie mierzyłam się z demonami własnych myśli i ograniczeń. W niespodziewanym momencie po...
