Nie.
Chciałam być lepsza od niej.
Zazdrość o osobę, która odeszła z tego świata nie jest czymś z czego jestem dumna, ale życie w cieniu osoby, której się nawet nie miało okazji poznać jest okropnym uczuciem. A ja poznałam je, aż za dobrze.
Zawsze przed zawodami dopada mnie melancholijny nastrój, bo zdaję sobie sprawę, że nie zobaczę na trybunach tej jednej, najważniejszej dla mnie osoby, bo to nie mnie chciałby oglądać.
Potrząsam głową i wyprowadziłam klacz z boksu, zakładam jej kantar, który zawsze wisi na uździe przy siodlarni i zaczynam ją ubierać. Czaprak, siodło, ogłowie. Dziś postanawiam skorzystać jeszcze z napierśnika choć w ostatnich latach zazwyczaj z niego rezygnuje. Po porannych skokach i tym jak niespokojna była Siblis, przez co siodło kilka razy mi się przesunęło, muszę je mocniej ustabilizować, a to jedyny sposób. Zakładam jeszcze ochraniacze na pęciny, bo to nasz drugi dzisiejszy trening przed jutrzejszymi zawodami, nie mogę dopuścić do ewentualnych urazów i jesteśmy gotowe. Sięgam po toczek i bat i wychodzę z nią na padok, na którym ustawiłam przeszkody odpowiadające jutrzejszym.
Zaczynamy od stacjonaty, pierwszej przeszkody, która rozpoczyna tor. Ma trzy drągi, zapewnia dobry początek, koń skacze na wysokość, a później obiega padok, by w drodze powrotnej pokonać okser, czyli tak zwaną podwójną stacjonatę o szerokości nieprzekraczającej dwóch metrów. Następnie po objechaniu wzdłuż długości padoku mamy mur sztokholmski, a zaraz za nim hydra z żywopłotem. Koperta, doublebarre, wachlarz, tripplebarre, a na końcu rów z wodą.
Podczas pokonywania każdej z przeszkód koń musi być w idealnej pozycji, żadną z kopyt nie może dotknąć przeszkody, a pomiędzy musi być idealnie zebrany.
Ten parkur Siblis pokonywała bezbłędnie, lecz teraz od hydry, tak samo zresztą jak rano zaczęła delikatnie kuleć. Spróbowałam przejechać tor cztery razy i za każdym razem to samo, przy ostatnim miała nawet problem pokonać okser. Postanowiłam oszczędzić ją już dzisiaj, oby tylko jutro pokazała to na co tak ciężko pracowałyśmy. Rozchodziłam ją po wysiłku i zaprowadziłam do boksu, dając jej kolacje z witaminami, które zawsze dostaje przed wyścigami.
Spakowałam wszystkie potrzebne nam rzeczy na jutro i zapakowałam je do mojego pickupa, a sama skierowałam się w stronę domu. Nieopodal jednej z obory usłyszałam przytłumione głosy, zerknęłam na zegarek zauważając, że jest już po dwudziestej i teoretycznie nikogo nie powinno tu być. Najciszej jak się dało skierowałam się w stronę budynku słysząc rozmowę coraz wyraźniej. To tato i Frank, jego najbliższy przyjaciel i najstarszy pracownik rancza.
-Rick, musisz jej o tym powiedzieć – sarknął cicho. – Lepiej teraz niż gdy będzie już za późno na wybaczenie.
- Jak mam jej to powiedzieć? – mruknął. – Nie rozmawialiśmy normalnie, od... - drapie się po głowie. – Kurwa, w sumie to nie wiem czy kiedykolwiek rozmawialiśmy tak szczerze.
-A czyja to wina? – popatrzył na niego z wyrzutem. – Rick, nie obraź się, ale rodzicielstwo kompletnie ci nie wyszło. Emily wielokrotnie prosiła o Twoją uwagę. Wszystkie jej działania były podejmowane z myślą o tobie, a ty nigdy nawet nie pojawiłeś się na zawodach. – dodał z wyrzutem.
-Ale każde oglądałem na telefonie podczas transmisji na żywo – czuję, jak brakuje mi tchu. Tato mnie oglądał? Dlaczego nigdy mi o tym nie powiedział?
-To nie to samo i dobrze o tym wiesz. – usiadł na krześle. – Ta mała nie tylko straciła matkę w dniu, w którym się urodziła. Straciła też ojca, chociaż ten miał się dobrze. I od dziewiętnastu lat sama musi mierzyć się z każdym kolejnym dniem.
KAMU SEDANG MEMBACA
Everything I left behind
RomansaCzasem wszystko, co ci zostaje, to nadzieja... Liam Walker myślał, że ma wszystko. Jego kariera po latach wyrzeczeń i ciężkiej pracy nabrała rozpędu. Niestety życie miało dla niego inne karty. Jeden wypadek odebrał mu wszystko, a cały jego świat się...
Prolog 2
Mulai dari awal
