Rozdział 3

1.8K 61 3
                                    

-Beatrice nie pójdę, błagam nie namawiają mnie. Prawie nikogo tu nie znam i nie mam się w do ubrać! -hardo patrzyłam dziewczynie prosto w oczy. Od mojego pierwszego dnia szkoły mineło ponad tydzień, a z okazji rozpoczęcia roku uczniowie najstarszych klas organizują imprezę nad jeziorem. Podobno to tradycja. Nigdy nie omijałam imprez, co ja mówię, kochałam je! Ale dziś mialam zamiar sobie odpuścić.
-Po pierwsze moja droga mialaś mówić mi Tris. Po drugie na tę imprezę zabieram Cie przede wszystkim po to, abyś kogoś poznała. A jeśli chodzi o ciuchy to chętnie pozyczę Ci coś swojego. Nie daj się prosić, Brian na pewno bardzo się ucieszy gdy przyjdziesz.
-Tris..
-Nie, Rose. Idziemy się bawić. Zostały nam juz tylko dwie godziny! Mimo to zrobię z Ciebie prawdziwe bóstwo.

***

Do naszego wyjścia pozostały już minuty. Tak, jednak dałam się namówić. Stałam w łazience przyglądając się swojemu lustrzanemu odbiciu. Muszę przyznać, że Tris naprawdę się postarała. Moje czarne, proste włosy beztrosko opadały na ramiona. Oczy przyozdobione miałam cieniami do powiek i sporą ilością tuszu. Malinowe usta były teraz pokryte krwistą szminka. Czarna, obcisła sukienka Tria idealnie ukazywała moją szczupłą sylwetkę i pokaźne piersi. Szpilki zdobiły moje długie, chude nogi. Byłam niesamowicie zadowolona z efektu. Z pokoju usłyszałam wołanie Tris. Moja współlokatorka wyglądała równie zjawiskowo. Po paru minutach byłyśmy już nad jeziorem. Wszystko było dokładnie dopracowane. Czy wspominałam ze Tris ma chłopaka? A więc ma, nazywa się James i jest nawet przystojny. Nawet, gdyż ja mam odrobinę wyższe oczekiwania. Dziewczyna poszła się z nim przejść, wiec zostalam sama przy stoliku z alkoholem. Zdziwilam się że w tej podobno prestiżowej szkole są takie luksusy. Może mi się tu nawet spodobac. Ale wracając. Nigdy nie mialam szczególnie mocnej głowy do picia, ale dziś postanowiłam się tym nie przejmować. Widziałam jak Brian niepewnie idzie w moim kierunku.
-Rose, jednak przyszłaś. I muszę Ci powiedzieć skarbie ze wyglądasz nieziemsko. -Czułam jak po moich policzkach rozpływa się niechciany rumieniec.
-Dziękuję. -Mówiąc to wysłałam mu mój najseksowniejszy uśmiech. -Nie wiedziałam że z Ciebie aż taki przystojniak. -Czy ja to powiedziałam na głos? Cholera.. Alkohol dawał o sobie znaki.
-Przejdziemy się? -Zapytal chłopak.
-Jasne. -odparłam.

***

Było juz po drugiej w nocy. Powiedziałam Brianowi że idę zadzwonić do Tris i zaraz wracam. Szlam przed siebie gdy wpadłam no kogoś i twardo upadłam na ziemię.
-Przepraszam, straszna ze mnie niezdara, nic Ci nie jest? -przede mną stal chłopak, dość przystojny. Niestety blondyn. Od zawsze pociągali mnie bruneci.
-Wszystko w porządku. -Chłopak wyciągnął do mnie rękę aby pomoc mi wstać. Chwyciłam ją i stalam już na własnych nogach.
-Przy okazji jestem Oliver. Oliver Brooks. -wysłał mi promienny uśmiech.
-Rose. Rose Bennett.
-A wiec, Rose, miło Cię poznać. Coś czuje, że łatwo się ode mnie nie uwolnisz kochana. Będę Twoim najlepszym przyjacielem. -Czy tutaj każdy jest taki pewny siebie?

***

Od ostatniej imprezy minął prawie tydzień. Za 3 dni zaczną sie zajęcia szkolne. Przez minione dni poznalam się bliżej z Tris, Brianem, a przede wszystkim z Oliverem. Okazało się ze jest gejem. Cóż, jestem tolerancyjna, a on jak na razie zawodowo wywiązuje się z roli przyjaciela. Jeżeli chodzi i Briana to moim zdaniem jest we mnie zakochany. Co prawda, jeszcze z nim nie spalam, ale nie jestem pieprzoną dziewicą i zamierzam zrobić to dziś. Ten chłopak to przystojniak i ma zajebiste ciało. Dlaczego miałabym nie skorzystać z okazji?

***

-No dobra, Rose, to na którego lecisz? Brian czy Oliver? -Siedziałysmy z Tris na łóżku. Dziewczyna patrzyła na mnie wyczekująco.
-Oliver to przyjaciel i nic z tego nie będzie, jest homo. Poza tym preferuję brunetów, a Brian ma niesamowite ciało.
-Czyli Brian! To kiedy wskoczysz mu do łóżka? Bez obrazy, ale na dziewicę to Ty mi nie wyglądasz.
-Luz, Tris. Zamierzam zrobić to jeszcze dziś.
Współlokatorka otworzyła szeroko oczy, ale juz za chwile na jej ustach pojawił się łobuzerski uśmiech. Jej telefon zawibrował.
-Rose, znajomi organizują cichą imprezę. Polega ona na piciu sporej ilości alkoholu i grania w butelkę, więc jeśli Twoja mama przysłała Cie do tej szkoły abyś nauczyła się szacunku i kultury to popełniła ogromny błąd. Tu się tego nie nauczysz. To jak ? Wchodzisz w to?
-Pewnie.

Mam nadzieję że jest w porządku, akcja dopiero się rozkręca :)

Proszę o komentarze i do następnego ! =))

Bad girls go to hellOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz