Rozdział 1

47 4 1
                                    

"Życie przez bardzo długi czas nie było dla mnie zbyt miłe i nie jest miłe nawet do teraz. Szczególnie Miłość, córka Życia dawała o sobie znać, ale... Nie ubarwiała mojego pobytu na ziemi, a raczej go komplikowała. Śmierć pewnego razu otworzyła dla mnie ramiona i gdy prawie w nie weszłam i objęłam ją swoimi, wszedł w nie ktoś inny. Śmierć pochłonęła go jak gąbka, jak on mnie i... ".

Pisałam tak jeszcze trochę już prawie zasypiając na swoim biurku, ale powstrzymywał mnie Live którego prowadziłam na Instagramie. Było już po pierwszej w nocy, więc większość osób żegnała się na czacie i wychodziła. Co kilka sekund odrywałam wzrok od laptopa na którym pisałam, aby spojrzeć na czat, przeczytać i odpowiedzieć na ewentualne pytania i takie tam.

Pewne tajemniczo wyglądające konto weszło na mojego Live'a i po dwóch sekundach go opuściło. Nie przejęłam się tym zbytnio i kontynuowałam pisanie, jednak kątem oka wypatrywałam co chwilę nazwę tego samego konta na ekranie, znikającą po każdym moim spojrzeniu na ekran telefonu.

Przez chwilę myślałam, że tylko coś mi się wydawało i nazwę na ekranie sobie tylko uroiłam i znika z ekranu, ponieważ jej po prostu NIE MA. Dla większej pewności zapamiętałam ją.

"Nie wiedziałam, że taki z ciebie dowcipniś"

Dopisałam.

"Bo nim nie jestem"

Ten tekst pojawił się sam. Wszystko zrzuciłam za późną porę i zatrzasnęłam laptopa. Spojrzałam jeszcze raz na ekran swojego telefonu. Po tajemniczej nazwie nie było śladu. Nie oglądała już żadna osoba, więc nie miałam powodów, aby przepraszać oglądających za zakończenie Live'a.

Byłam już w piżamie, więc jedyne co mi zostało do zrobienia tego dnia to położenie się spać. Zgasiłam światło w pracowni i udałam się do swojej sypialni. Położyłam telefon na szafkę nocną i podeszłam do okna, aby zasunąć zasłony.

Jedno powiadomienie.

Drugie.

Trzecie.

Czwarte.

Piąte...

Lekko zirytowana podeszłam do szafki nocnej. Kto normalny do cholery mógł się do mnie dobijać w środku nocy? Spojrzałam na powiadomienia. Znowu te konto. Babcia zawsze powtarzała, że "ciekawość jest pierwszym stopniem do piekła", ale bardzo chciałam wiedzieć, kim była ta tajemnicza osoba. Kliknęłam ikonkę chcąc zobaczyć posty tej osoby, ale konto było prywatne. Dlaczego Świat, matka Życia zawsze utrudnia mi sprawę? Już sama Życie miała ciężki charakter... Odkąd pisałam kolejną swoją książkę, nie umiałam odróżnić głosu w swojej głowie od narratora w tekście.

Już miałam odkładać telefon, ale zobaczyłam wiadomość z TEGO konta.

Cholernie bałam się otwierać, więc chcąc poczekać z tym do jutra poszłam spać. Długo jednak nie mogłam usnąć przez dręczącą myśl o tajemniczej wiadomości. Przewracałam się z boku na bok, ale to i tak nic mi nie dawało (tak, zawsze myślałam, że to cokolwiek daje).

W końcu nie wytrzymałam i sprawdziłam wiadomości, ale wszystkie zostały usunięte.

Nagle drzwi do mieszkania trzasnęły. Myślałam, że moja współlokatorka Mia jest w domu...

— Mia? To ty?

— Tak, a co?

— Maddy! — słyszałam odległy głos mojej współlokatorki — Maddy wstawaj, do cholery zaraz się spóźnimy!

Spojrzałam na telefon. Brak powiadomień. To był tylko sen. 

Ride or WriteWhere stories live. Discover now