2

21 0 1
                                    

24.06.2024
Perspektywa Chloe Alessandry Evans

Obudziłam się dzisiaj po nocy pełnej koszmarów. Okropnie bolały mnie plecy, bo musiałam spać w bagażniku czyli tam, gdzie zawsze spał Harry.
Jak on tu wytrzymuje?
Wyjrzałam przez tylne okno, ale nie zobaczyłam żadnego potwora, jednak usłyszałam głośny strzał z oddali. Nie wiedziałam kto to i po co, ale ktoś do czegoś strzelił. Drzwi bagażnika otworzyły się, a ja ujrzałam Felixa.
- Jak się spało? - Zapytał z uśmiechem na twarzy.
- Było okropnie - powiedziałam zgodnie z prawdą. Wyszłam z samochodu i zobaczyłam pod drzewem siedzącego Ezrę - Co on tam robi?
- Zawsze rano odpoczywa pod tym drzewem - Odrzekł Felix.
- A właśnie! Co to był za strzał? - Zapytałam blondyna.
- Ruby i Luke poszli na polowanie, a Aurora i Melody na obchód więc to któreś z nich. - Wzruszył ramionami. Rozejrzałam się po okolicy i zobaczyłam że na polanie stoi składana skrzynia z wydrążonymi dziurami. Podeszłam do niej i zobaczyłam prowizorycznie zrobione drzwi.
- To jest nasz taki szpital. - Usłyszałam za sobą głos Ezry - Wejdź jak chcesz. - Weszłam do gigantycznej skrzyni, a tam na środku stał plastikowy stół na którym leżał Harry. Na małej, drewnianej, krzywej szafeczce leżały bandaże oraz scyzoryk. Obok stał spirytus salicylowy w szklanej butelce i Octenisept. Najbardziej jednak moją uwagę zwrócił mały głośniczek i telefon w rogu.
- Puść coś, dźwięk je odstrasza. - Powiedział Ezra. Od razu zrozumiałam o co mu chodziło mówiąc "je". Puściłam piosenkę "Tag, you're it" od Melanie Martinez. Felix wszedł do kontenera i podszedł do telefonu. Myślałam, że przełączy piosenkę, ale on tylko się uśmiechnął.
- Melanie jeszcze nie puszczaliśmy, ciekawe jak działa! - Prawie krzyknął i podszedł do Harry'ego - Podaj mi bandaż. - Polecił mi, a ja szybko to zrobiłam. Felix odwinął bandaż z brzucha Harry'ego, więc mogłam zobaczyć dobrze rany, jakie zadają potwory. Była długa, szarpana, a okolice były umazane czarną mazią. Blondyn wziął do rąk Octenisept i spryskał ranę, a maź, która znajdowała się w okół rany, natychmiast rozbryzgnęła się na boki.
Czyli jak środki dezynfekujące dostaną się w okolice śluzu, ten automatycznie się odsunie w najszybszy sposób.
Wyszłam ze "szpitala" i skierowałam się do busa.
- Chcesz iść ze mną na popołudniowy obchód? - Usłyszałam głos Ezry - Luke stwierdził że nie idzie a Felix ma rozjebaną kostkę, dziewczyny są na obchodzie i już więcej pewnie nie wyjdą z obozu a to będzie odpowiednia okazja aby pokazać ci jak zabijać Potwory oraz wytłumaczyć jak one mniej więcej działają.
- Dobra pójdę z tobą. - Odpowiedziałam i skierowałam się do busa. W bagażniku siedziała Aurora i wymieniała magazynek w pistolecie. Aby jej nie przeszkadzać weszłam na tylnie siedzenia i wsłuchałam się w przyjemną ciszę, która nie zdarzała się często w moim dotychczasowym życiu. Ciszę tą jednak przerwał dźwięk strzału. Zorientowałam się więc, iż w okolicy znajduje się potwór. Do busu jak strzała wpadł Ezra i położył na fotelu Harry'ego. Następnie drzwi busa otworzyła Ruby, a po niej Felix. Do przodu weszły Aurora i Melody. Luke wszedł do bagażnika i strzelał przez tylne okno. Usłyszałam kroki na dachu, więc szybko zorientowałam się gdzie podział się Oliver. Wyjrzałam przez okno, a to, co zobaczyłam, było najstraszniejszą rzeczą jaką do tych czas moje oczy ujrzały. Był to wielki, czarny potwór, dorastający do koron ogromnych drzew jakie rosły w tym lesie, a w gigantycznej łapie trzymał co najmniej 13 metrową brzozę. Aurora ruszyła autem idealnie unikając drzewa rzuconego przez stwora.
- Nie widziałyście go na obchodzie? - Zapytał szybko Felix strzelając w stronę stwora.
- Przecież wiesz, że on pojawia się z dupy, jakby wyrastał z ziemi! - Krzyknęła Aurora oddając celne strzały w łeb tego czegoś. Patrzyłam tylko jak potwór powoli goni nasz bus rzucając przy tym w nas drzewami. Aurora zbyt mocno skręciła, i wpadliśmy do rzeki.
Chwila a co z...
Popatrzyłam za okno. Porwór jakby zniknął. Niewiedziałam co się z nim stało, ale poprostu go nie było. Wyjrzałam do góry przez otwarte okno. Olivera nie było. Na szczęście brunet wyłonił się z wody dosłownie chwilę później. Otworzyłam drzwi, niezwracając uwagi na to, że bus pływał. Podałam mu rękę, a ten wydostał się dzięki temu z wody. W tedy dopiero się zorientowałam że coś jest nie tak.
- Czemu ten bus pływa? - Zapytałam patrząc po reszcie pytającym wzrokiem.
- do powodzia przyczepione są pontony. - Odrzekł Oliver. Jego loki wyprostowały się zasłaniając oczy, a ubrania całkowicie przesiąkły wodą. Aurora szybko wyjechała z wody i podjechała do obozu. Żadne z nas jednak nie wyszło z busa, ponieważ zaczęło padać.

Kilka godzin w busie mimo miejsca zaczęło być męczące. Spojrzałam na zegarek. Była 2:19 i zaczynała się całonocna warta Olivera i Felixa. Początkowo Ruby nie chciała ich puścić, ale w końcu się poddała. Chłopaki z dachu busa obserwowali okolicę oświetlając ją latarkami. Co jakiś czas w lesie rozbrzmiewały strzały, ale zdecydowanie rzadziej niż poprzedniej nocy. W tym czasie Ezra opowiedział mi o potworach.
- Te potwory nazywamy cieniami. Rozróżniamy ich 6 typów. Wspinające są małe, z palcami jak u żaby. Potrafią wspinać się na duże wysokości, a nawet być do góry nogami. Grube są, jak nazwa wskazuje, niskie i grube. Ciężko jednak je zabić pistoletem. Wężowe mają wydłużony tłów, małą głowę oraz nie mają kończyn. Potrafią się jednak wić po drzewach. Kolejnym typem są wysokie. Są one bardzo wysokie i mają długie kończyny. Kolejnych typem są wzywające. To one zachęcają do wejścia do lasu. Ostatnim typem jest olbrzym. Pojawia się z nikąd i nie wiadomo jak go zabić.
- Mhm... - Mruknęłam ledwie przytomna. Co prawda słuchałam Ezry, ale byłam bardzo śpiąca. Położyłam się i poszłam spać.

25.06.2024
Perspektywa Mellody Natalie Pumpikn

Obudziłam się w środku nocy przez głośnie strzały. Wyjrzałam z busa, ale nie zobaczyłam żadnego z typów Cieni.
- Właź do środka. - Usłyszałam głos Olivera z góry. Miał lekką chrypę po wpadnięciu do wody.
- Nie chcesz aby cię zmienić? - Zapytałam wychodząc z busa - Pada coraz bardziej będziesz chory!
- I tak będe i tak będę. - Warknął. Przyzwyczaiłam się już do jego niemiłego sposobu bycia. Mimo wszystko poszłam do bagażnika gdzie spał Harry, a dokładnie nie spał tylko sobie siedział i ostrzył noże.
- Harry podasz coś na chrypę dla Olivera? - Zapytałam na co jedynie dostałam do ręki to strepsilsy na gardło. Podeszłam do Olivera i dałam mu je - Weź jednego.
- Nie.
- Tak.
- Nie.
- Tak!
- No kurwa nie!
- Weź je - Felix przerwał naszą przepychankę słowną.
- Dobra kurwa - Wziął jedną tabletkę do ust a resztę mi oddał. Włożyłam je spowrotem do bagażnika i znowu podeszłam do nich.
- Ej Felix jak twoja kostka? - Zapytałam.
- Boli w chuj ale co poradzić. - Odparł wzruszając ramionami.
- Nie chcesz może aby cię zmienić?
- Puki żaden Cień nie podejdzie bliżej ani jakiś gruby się nie trafi to nie ale możesz dołączyć do nas. - Odparł na co Oliver zmierzył go zimnym spojrzeniem. Wzięłam pistolet i usiadłam obok nich na dachu.
- Ma ci się nic nie stać. - Powiedział zimno Oliver, na co tylko się uśmiechnęłam. Chłopak spowrotem wrócił do świecenia latarką w okolicę. Włączyłam piosenkę "High Hopes".
- HAD TO HAVE HIGH HIGH HOPES FOR A LIVING! SHOOTING FOR THE STARS WHEN I COULDN'T MAKE A KILLING DIDN'T HAVE A DIME BUT I ALWAYS HAD A VISION - Zaśpiewałam razem z Felixem, a Oliver, widocznie zirytowany wyłączył Piosenkę. Żadne z nas nie protestowało, bo aż Harry się wyłonił z bagażnika i zmierzył nas zmęczonym wzrokiem. Zachichotałam tylko.
- Nie wreszcie tak bo chce spać... - schował się spowrotem do bagażnika. Byłam bardzo zmęczona, ale nie chciałam zostawiać chłopaków. Przez przypadek siedząc obok Olivera zamknęłam oczy i położyłam głowę na jego ramieniu, ale nie protestował. Pogłaskał mnie tylko po głowie nie mówiąc nic. Leki otworzyłam oczy i zobaczyłam że na jego twarzy malował się lekki uśmiech, co było rzadkością.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 28 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Forest od DeathWhere stories live. Discover now