Prolog

19 0 1
                                    

12.06.2023
Perspektywa Felixa Lucasa Underwood'a

Siedziałem na lekcji półprzytomny starając się skupić się na lekcji. Obok mój najlepszy przyjaciel - Ezra - cały czas starał się nawiązać ze mną rozmowę, ale z marnym skutkiem. Położyłem głowę na stole i zanim zdążyłem całkowicie odłożyć na bok zeszyt zamknąłem oczy i otworzyłem je dopiero kiedy dzwonek rozbrzmiał w całej szkole ogłaszając radośnie początek pięcio minutowej przerwy. Szybko się spakowałem i podszedłem pod salę nr. 81 gdzie mieliśmy 1 lekcję. Niestety pięć minut to za mało aby odpocząć po pierwszej lekcji, dlatego wciąż ledwo przytomny wszedłem do sali i usiadłem w ostatnim rzędzie potrójnych ławek. Obok standardowo usiadł Ezra, a obok Ezry Luke. Nie minęło 10 minut, a ja już miałem ochotę wyjebać babie od Niemca.
- Znowu boli cię głowa? - Usłyszałem głos Ezry obok - Nie powinieneś iść z tym do lekarza?
- Raczej nie... - Odpowiedziałem kładąc głowę na ławce.
- Co to za rozmowy?! - Głos baby od Niemca tylko pogarszał ból. Popatrzyłem na nią z wyrzutem.
- Underwood! Jak zamierzasz spać to masz pielęgniarkę piętro niżej! - Wydarła się patrząc wprost na mnie. Nie odpowiedziałem jej, tylko znowu oparłem głowę o stół.
- Underwood do tablicy! - Wrzasnęła nauczycielka a ja tylko wywróciłem oczami. Wstałem i posłusznie podszedłem do starej, kredowej tablicy. Pod tablicą leżały maleńkie skrawki kredy.
- Po niemiecku powiedz nam jak dojść do tamtego lasku obok - Wskazała na dość mały las za oknem. Podążyłem za jej palcem i zobaczyłem, że z lasu wystawała czarna postać humanoidalna. Miała wielką głowę, a długie ciało oplatała wokół przepalonego drzewa. Jedynie jej ogon wystawał prosto do góry. Jej twarz widziałem wyraźnie. Patrzyła dokładnie w moje oczy. Im dłużej na nią patrzyłem, tym bardziej bolała mnie głowa. Wróciłem wzrokiem na tablicę i zacząłem na niej pisać.

"Um zu diesem Wald zu gelangen, müssen Sie die Schule verlassen, links abbiegen und ein kurzes Stück laufen. Wenn Sie das Wohnheim sehen, biegen Sie dahinter rechts ab und betreten Sie den ersten Eingang zum Wald" (Aby dostać się do tego lasu należy wyjść ze szkoły, skręcić w lewo i przejść kawałek. Kiedy zobaczysz dormitorium, skręć za nim w prawo i wejdź w pierwsze wejście do lasu)

- Siadaj A! (nasze 6) - Wróciłem do ławki i powiedziałem o postaci Ezrze.
- Po szkole weźmiemy dziewczyny, Oliego i Harry'ego i pójdziemy do lasu to sprawdzić. - Odpowiedział mi.

Po szkole faktycznie razem z najbliższym gronem przyjaciół udaliśmy się do lasu. Znowu mocno zaczęła mnie boleć głowa.
- Co to? - Usłyszałem przestraszony głos Ruby za mną. Dziewczyna nawijała na palce swoje lokowane rude włosy. Jej wzrok skupił się na czarnej postaci za drzewem. Nie minęła chwila a ten wydał z siebie głośny krzyk. Wszyscy zasłoniliśmy uszy. Nagle cały las pokryła gęsta mgła, a za drzewami zaczęło pojawiać się co raz więcej potworów. Wziąłem do ręki patyk i starałem się z Ezrą je odganiać, ale było ich za dużo. Znowu usłuszeliśmy krzyk i zanim się obejrzeliśmy znaleźliśmy się na polanie pełnej zakrwawionych narzędzi. W okół unosił się ostry zapach krwi.
- Nie podoba mi się to... - Szepnęła Melody podwijając swoje Baggy aby się nie ubrudziły. Związała też swoje brązowe włosy w ciasnego koka, aby jej nie przeszkadzały w walce. Podszedłem do dużej skrzyni z której wystawały dwa kije bejsbolowe a jeden był o nią oparty. Wziąłem jeden z kijów i przygotowałem się do ewentualnego użycia go. Melody wzięła do ręki nóż i wyciągnęła go przed siebie. Ruby podniosła z ziemi mały pistolet i od razu wycelowała w drzewa. Oliver upatrzył sobie snajperkę i wszedł na dach busa stojącego na środku polany. Aurora oraz Harry wzięli po granacie hukowym oraz pozostałym kiju bejsbolowym, a Ezra wziął sztylet. Luke zaś zadowolił się scyzorykiem szwajcarskim. Od razu byliśmy w centrum zainteresowania potworów, więc do pierwszego starcia doszło prawie od razu. Jeden z potworów wyskoczył z krzaków prosto na Ruby. Był inny niż ten pierwszy. Miał długie kończyny i małą głowę, a jego krwistoczerwone oczy miały inny kształt. Ruby starała się bezskutecznie uwolnić z uścisku potwora. Praktycznie bez namysłu skoczyłem w jego stronę oddając celny cios w jego głowę. Potwór puścił rudowłosą dziewczynę, a ta korzystając z okazji szybko uciekła do busa.
- Jak zwykle mało przydatna... - Powiedziałem do siebie pod nosem. Stałem teraz twarzą w twarz z wielkim potworem z trudem unikając jego ciosów. Miałem wrażenie, że on uczy się moich ruchów, gdyż były one coraz mniej przydatne. W jednej sekundzie w moje oczy trafiło oślepiające światło, a do uszu dostał się okropny huk. Kiedy światło zniknęło, zobaczyłem że potwór uciekł na czworaka w zarośla. Nie widziałem też czerwonych oczu między drzewami.
- Szybko do busa puki ich nie ma! - Krzyknął Oli wskakując do niego z dachu przez otwarte okno. Ja również szybko skierowałem się tam, ale utrudniała to rana na brzuchu, którą stwór zdążył mi zadać. Oficjalnie dość szybko znalazłem się w pojeździe. Po mnie na tylne siedzenie weszła Aurora, a po niej Ezra i Melody jednocześnie. Z przodu wszedł Luke, a do bagażnika wpakował się Harry.

Obgadaliśmy kilka spraw, Ruby przydała się opatrując mi ranę i poszliśmy spać. Sprawdziłem godzinę. Była w tedy 1:22. Ustaliliśmy warty i poszliśmy spać. Każdy miał nadzieję, że obudzimy się w swoich łóżkach w internacie. Tak się jednak nie stało. Dalej siedzieliśmy w busie.

Forest od DeathWhere stories live. Discover now