Rozdział 1

2 0 0
                                    


Po wyjściu z małego mieszkania, byłam niesamowicie przytłoczona. Wkraczałam w nowy etap zwany dorosłością. W którym musiałam poradzić sobie całkowicie sama, nie licząc na wsparcie ze strony matki, chociaż, jeśli mam być szczera, nigdy go nie miałam. Nie rozmyślając nad tym dłużej, zeszłam po schodkach i wsiadłam do mojej taksówki. Delikatnie zapięłam pas i podałam adres dworca. Następnie zwinnie wyjęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer mojej starszej siostry. Eli od dwóch lat studiowała medycynę na uczelni, na którą mnie przyjęli. Miałyśmy dobry kontakt, ale nie liczyłam, że będzie mi pomagała i ratowała z każdej opresji, dlatego i tak czułam, że mogę polegać tylko na sobie i, że tylko ja siebie nie zawiodę, ale nie wiedziałam jak bardzo się wtedy myliłam

- Lea? – usłyszałam pogodny głos szatynki.

- Tak, jestem już w taksówce, wieczorem powinnam być w kampusie.

- Okej, nie mogę się doczekać, aż w końcu się spotkamy – odparła, zapewne się uśmiechając. – Uważaj na siebie, muszę kończyć.

Gdy miałam jej odpowiedzieć usłyszałam dźwięk zakańczający połączenie, na co tylko westchnęłam i odłożyłam urządzenie. Spojrzałam na widok za szybą, a swój podbródek oparłam na dłoniach. Jednak dotykając ich niespodziewanie syknęłam z bólu. Na jednej z nich dostrzegłam małą rankę. Przez moment pomyślałam, że to zwykłe zadrapanie i postanowiłam ją zignorować, ale wtedy do mojej głowy uderzyło przykre wspomnienie z wczorajszego wieczoru. Matka po pijaku zrobiła mi awanturę, gdy nie chciałam dać jej znowu pieniędzy na używki. Otumaniona alkoholem i zapewne narkotykami oraz rozgniewana rzuciła pustą butelką po piwie celując w moją sylwetkę. Jako, że miałam na sobie długie, dresowe spodnie i lawendowy sweter nie zauważyłam żadnych skaleczeń. Teraz miałam nadzieję, że w mojej śniadej skórze nie znajdował się, żaden odłamek szkła, bo ciężko byłoby go stamtąd wydobyć, a mógłby przysporzyć mi nieprzyjemnego bólu.

***

Podróż pociągiem minęła mi całkiem miło, poza tym, że jakaś dumna staruszka co chwilę rzucała mi zdegustowane i pełne pogardy spojrzenia, a ja nie wytrzymując, gdy tylko ponownie na mnie spoglądała zaczęłam ją przedrzeźniać niczym rozwydrzona pięciolatka. Na co kobieta prychnęła z irytacją, a wzrok utkwiła w innej staruszce zaczynając temat jaka to młodzież w dzisiejszych czasach jest rozpieszczona, bez szacunku do starszych i, że kiedyś tak nie było. Na co dzień byłam miła, kulturalna i okazywałam każdemu szacunek, ale wtedy byłam zbyt rozemocjonowana nowym rozdziałem w życiu, że zapomniałam nałożyć idealną maskę na moją nieidealną osobowość. Nigdy nie przyznawałam się do problemów mojej matki, a moją motywacją do dążenia do ideału, była właśnie Gabriella. Dlatego, że nie chciałam skończyć na samym dnie, jak to się stało w jej przypadku. Moja Rodzicielka w opinii publicznej była uznawana za zwykłą samotną matkę i nikt nawet nie podejrzewałby ją o takie świństwa, które robiła w domu. Ja za to byłam uznawana za idealną, dobrze wychowaną dziewczynę z niepełnej i przeciętnej rodziny. Lecz nie wiedziałam jeszcze, że przez udawanie upadnę tak nisko, i, że jedyna osoba, która będzie w stanie mi pomóc znajdowała się na samym dnie, albo i w piekle. Nie rozmyślając już dłużej weszłam do kamienicy i stanęłam pod drzwiami, mieszkania mojej siostry, a od dzisiaj także mojego. Szybkim ruchem zaczęłam szukać kluczy w mojej czarnej torebce. Po uporaniu się z zamkiem wślizgnęłam się do środka, Po chwili ujrzałam, że Eli wychodzi z jakiegoś pokoju, po czym od razu się na mnie rzuciła.

- Lea! Kurewsko się cieszę, że cię widzę! - wykrzyknęła obejmując mnie mocno

- Hej, El. - odparłam wyswobadzając się z uścisku dziewczyny - Też się cieszę, że w końcu mam cię tak blisko - dodałam cicho.

- Tu jest twój pokój.

Ruszyłam w kierunku drzwi wskazanych przez siostrę. Pomieszczenie było dość duże. Na środku znajdowało się podwójne łóżko, a po jego bokach umiejscowione były szafki nocne, zaś naprzeciwko biurko i szafa w odcieniu ciepłej bieli. W pomieszczeniu nie znajdowały się, żadne ozdoby, więc stwierdziłam, że jestem zmuszona do aranżacji wnętrza. Pokój wyglądał schludnie i czysto, ale brakowało mu duszy. Po chwili zaczęłam wypakowywać swoje rzeczy. Nie miałam zbyt wielu ubrań nadających się na uczelnie, dlatego postanowiłam, że muszę odwiedzić galerię handlową, gdy tylko znajdę wolną chwilę. Kiedy opróżniłam wszystkie walizki, położyłam się na łóżku i sięgnęłam po telefon.

- Młoda, jutro idziemy do moich znajomych na domówkę. - oznajmiła mi El, przerywając mi chwilę błogiego spokoju. - I nie przyjmuje żadnych wymówek. - dodała, gdy na mojej twarzy dostrzegła grymas niezadowolenia.

Nienawidziłam imprez. Zawsze było tam dużo alkoholu, a ludzie odpierdalali głupoty. Poza tym nie chciałam być uznawana za imprezowiczkę, bo od razu po przyjeździe wybrałam się na imprezę. Chciałam mieć reputację wzorowej studentki dlatego pokręciłam przecząco głową.

- Jezu... - El mruknęła pod nosem - Dobra, w takim razie zaproszę ich do nas.

- Okej. - odpowiedziałam.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 26 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Dark HeartWhere stories live. Discover now