Pod wodą

9 2 0
                                    

Anglesey, 04.07.2021r.

Narezcie wyszło słońce i zrobiło się ciepło. Jezioro pięknie połyskiwało i choć dziewczynki miały zakaz kąpieli to i tak kilka z nich poszło przynajmniej zamoczyć nogi. Reszta bawiła się w berka albo huśtała na drewnianych huśtawkach. Słychać było głośne śmiechy. Panna Gage była pomocą dla Ms. Simons. Była ledwo starsza od niektórych podopiecznych, jednym okiem obserwowała dziewczęta, drugim jednak wczytywała się w ulubioną książkę. Siedziała w cieniu pod dębem co jakiś czas pouczając podopieczne by nie biegały blisko niej. Wkońcu nastał czas gdy było wyjątkowo słonecznie. Bardzo rzadko woda w jeziorze tak się nagrzewała, że można było się w mniej bez problemu kąpać. Grupa dziewcząt weszła do wody po same łydki. Zaczęły się chlapać, głośno się przy tym śmiejąc. Rozpryskiwały krople dookoła, mocząc nawzajem swoje twarze oraz włosy.
Samantha spojrzała na Pannę Gage. Była jak w innym świecie, wpatrując się w strony romansidła, Pani Redberry pojechała z rana na zakupy natomiast Ms. Simons jak zwykle nie było.

- Która będzie wstanie przepłynąć całe jezioro? - zapytała - oddam swój pudding jak komuś się uda

- Iria - szturchnęła ją inna podopieczna - dawaj, najlepiej pływasz - powiedziała po cichu

- Nie Kathniss, nie chce wpaść w kolejne problemy - wskazała głową na pannę Gage. Choć ta już całkowicie się zaczytała to jednak trudno by było nie usłyszeć kibicujących krzyków.

- Spójrz na nią, nie ma szans że zauważy. No dawaj pokaż im kto tu rządzi.

Iria wzięła głęboki oddech. Nie chciała znów wylądować na dywaniku u Pani Simons, jednak propozycja wygrania zakładu z Samanthą za popływanie była rzeczywiście bardzo kusząca a dla niej długość jeziora nie była żadnym problemem. Gdy raz w roku, wyjeżdżały na plażę, pływała tyle, że później ledwo co mogła ruszać nogami, ale kochała to. Szczególnie moment gdy zanurza całą głowę i nurkuje głębiej. Moment gdy woda błyskawicznie zatyka uszy i opanowywuje ją absolutna cisza. Czuła się wtedy jakby była w innym świecie. Słyszała wtedy jedynie nurt wody, który melodyjnie szumiał raz głośniej, raz ciszej. W końcu nie tylko Kathniss, ale też Eden ją przekonały.

- Olać pudding, tydzień ścielenia łóżka i zrobię to - wkońcu się odważyła - za jeden dodatkowy deser pudding się nie opłaca.

- Dobra, ale jak przegrasz to ścielisz za mnie przez dwa tygodnie

- Umowa stoi - uniosła kącik ust. 

Samantha uwielbiała zakładać się a co ważniejsze wygrywać. "Kto normalny jest w stanie przepłynąć ponad 60 metrów z jedną przerwą?" pomyślała. Już pod nosem cieszyła się ze swojej wygranej gdy Iria nie zdążyła nawet zdjąć spódnicy.

Nastolatka przeszła przez mieliznę i ruszyła. Zanurkowała tuż pod taflą jeziora. Jej długie, falowane włosy wiły się za nią, nadążając za szybkim tempem. Płynęła garściami zagarniając wodę to tyłu. W końcu wynurzyła swoją bladą twarz by zaczerpnąć trochę powietrza. Po tym kontynuowała płynięcie kraulem. Żywiołowo zamachiwywała się rozchlapując wysoko krople wody. Dziewczyny z brzegu zaczęły piszczeć i wykrzykiwać jej imię. Szczególnie doskonale słyszała Kathniss, która sporo wytężała swoje struny głosowe. Ta niska, czarnowłosa dziewczyna dopingowała Irii we wszystkim co robiła. Była dla Kat jak starsza siostra, która stanowiła dla niej wzór do naśladowania.

Iria już widziała brzeg, jeszcze raz zanurkowała i dotknęła dłońmi choropowatych skał przy plaży. Wyszła na drobny piasek i pomachała koleżankom. Była z siebie bardzo zadowolona, że tak szybko to zrobiła. Poczuła delikatne zmęczenie. Położyla dłonie na biodrach i zaczęła brać głębokie oddechy. "Jeszcze tylko wrócić" pomyślała.
Spowrotem weszła do wody i przemyła nią swoją twarz. Zagarnęła wszystkie kosmyki włosów do tyłu po czym spojrzała na blisko rosnące drzewka. Niektóre z nich były przyozdobione drobnymi, białymi kwiatkami a inne zrodziły już owoce. Poczerwieniałe jabłka oznaczały się na zielonym tle liści. Wtedy wbiła się jej w wzrok zakapturzona postać. Wytężała swój wzrok ze zdziwieniem. Bardzo rzadko obok sierocińca przechodzili inni ludzie. Budynek stał na pustkowiu. Najbliższe miasteczko było 3 godziny drogi stąd.

- Kto w takie słońce nakłada płaszcz - powiedziała do siebie, potrząsając głową

Ponownie zanurkowała. Piski dziewcząt całkowicie zamilkły, ale Iria i tak skupiała się na płynięciu. Przed sobą zobaczyła pławicę drobnych ryb. Było ich naprawdę sporo w całym jeziorze. Często przyjaciel Ms. Simons wędkował w nim by je schwytać. Drogę powrotną dziewczyna przepłynęła jeszcze szybciej, aż na samym końcu jej łydki zaczęły tak piec jakby ktoś je przypalał ogniem. Gdy tylko wynurzyła głowę zauważyła koleżanki, które odeszły do boku. Nieśmiało wpatrywały się w piach. Przed nimi stała panna Gage z założonymi rękowa. Nerwowo tuptała stopą.

- Postradałaś zmysły? Czy wy kiedykolwiek dacie mi chwilę spokoju - niemal wykrzyczała - jak nie tamte spychają się z huśtawek, to wy - pokazała na wszystkie palcem - najstarsze a też dajecie mi w kość! Poczekaj niech tylko wróci Pani Redberry.

Żadna z dziewcząt nic nie odpowiedziała, nie chciały jej zdenerwować jeszcze bardziej. Iria spokojnie wyszła na piasek i przeprosiła Gage, ona natomiast nonszalancko się odwróciła, i znów zanurzyła nos w książce. Po kilku jej krokach podopieczne znów zaczęły chichotać i rozmawiać oprócz Samanthy. Ona założyła ręka na rękę, zmarszczyła brwi i nie odezwała się ani słowem. Zawsze z Irią sobie dogryzały. Obie oddano jak były niemowlętami. W sierocińcu były najstarsze, ale najmniej się dogadywały. Samantha uwielbiała obgadywać innych. Przez większość czasu patrzyła na młodsze dziewczyny z góry. Irii to się bardzo nie podobało i powiedziała jej to wiele razy prosto w twarz.

- Mówiłam, że dasz radę, to dla ciebie pikuś - zaśmiała się Kathniss - Pływasz jak zawodowca!

- Bez przesady, mogłabyś mi przynieść ręcznik? - uśmiechnęła się

Rozbrzmiał się echem dźwięk dzwonka. Pani Vivienne skończyła robić obiad. Dziewczynki zaczęły biec na posiłek. Była na niedziela, w którą zawsze była świeża jagnięcina z pieczonymi ziemniakami a na deser ulubieniec dziewcząt - pudding toffi. Wilgotny i bogaty, składał się z ciasta namoczonego w syropie i kucharka Vivienne dodawała do niego jeszcze waniliowe lody. Taki słodycz był jedynie w niedziele, więc szczególnie młodsze dziewczynki wyczekiwały na niego cały tydzień, ale nie tylko one. Kathniss jeszcze bardziej.

- Masz ten ręcznik i choć szybko! - zaczęła już biec

Nastolatka wzięła podziurawiony ręcznik i pośpiesznie przetarła wilgotne ciało.  Spojrzała jeszcze raz w to miejsce gdzie widziała tamtego człowieka. Z tej odległości nie było go widać. Może nie zdziwił by jej on tak bardzo gdyby nie ta czarna peleryna. Kto normalny w taki piękny dzień całkowicie się zakrywa.
"Jakiś dziwak" pomyślała.

Last Blood of BlackWhere stories live. Discover now