5.'Disoriented'

2.2K 286 16
                                    

Nomy- Close to lose it all
Następnego dnia Jamie znów odruchowo sięgnął po telefon, gdy tylko się obudził. Przed snem wymienił z nieznajomym jeszcze kilka SMSów, ale ostatni został bez odpowiedzi. Chłopak pomyślał, że BadBoy po prostu zasnął i dlatego nie odpisuje.
Gdy nie zobaczył żadnej wiadomości poczuł lekki smutek. Powtarzał sobie, że pewnie jeszcze się nie obudził, ale mimo to czuł zdenerwowanie. Bał się, że BadBoy sobie odpuścił, albo to był zwykły żart.
Około południa włączył komputer i przejrzał blogi innych motylków. W końcu zdecydował się napisać nową notkę na swojego bloga.
To jest cholernie trudne, trudniejsze, niż mogłoby się nam wydawać. Ale jeśli jest ciężko, to znaczy że warto, prawda?
Nie wiem, czy w moim przypadku możliwe jest osiągnięcie celu. I nie mówię o tym, że nie potrafię, tylko nie wiem, gdzie ten cel jest. O ile w ogóle gdzieś jest. Może się okazać, że zawsze będzie za daleko. I co mam wtedy zrobić? Poddać się? Czy próbować, ciągle próbować, przeszkodzi mi śmierć?
Nie wiem. Nic nie wiem. Chciałbym być idealny, przestać czuć to cholerne rozczarowanie, za każdym razem, gdy coś spieprzę.
Chciałbym, chciałbym, chciałbym. Ciągle bym czegoś chciał. A i tak nic z tego nie wyjdzie.
Jamie westchnął cicho i odchylił głowę do tyłu. Miał wrażenie, że pojawienie się w jego życiu tajemniczego nieznajomego zburzyło jego dotychczasową rutynę. Zupełnie, jakby został wyrwany z letargu i wreszcie się obudził.
Całe to chowanie się w pokoju i ukrywanie przed światem przestało mu wystarczać. Potrzebował kogoś, kto będzie przy nim i go wesprze. Ale był sam, a jedyna osoba, która wyrywała go z otępienia, właśnie go olała.
Jamie nie mógł usiedzieć w miejscu. W końcu zerwał się na równe nogi i zaczął się przebierać. Zabrał telefon i wyszedł z domu. Nie zwracał uwagi na to, że jest jasno, a przynajmniej na początku. Dotarł do placu zabaw, na którym ostatnio był i usiadł na tej samej skrzypiącej huśtawce. Dopiero wtedy dotarło do niego, jaką głupotę zrobił.
Rozejrzał się dookoła ze strachem w oczach. Ściskał w dłoniach telefon, który nagle zawibrował, przyprawiając go niemal o zawał serca. Drżącymi dłońmi odblokował go i zobaczył nową wiadomość.
BadBoy: Hej, przepraszam, że nie pisałem :) Rozładował mi się telefon i nie mogłem znaleźć ładowarki ;) Co u Ciebie?
Jamie niewiele myśląc zadzwonił do niego.
-Jamie?

-B-boję się...

-Co? Dlaczego? Co się stało?

-N-nie w-wiem...

-Jamie, nie bój się, proszę. Powiedz mi tylko, czy wszystko w porządku, czy jesteś bezpieczny.

-Tak...

-Dobrze. Nie bój się, Jamie. Nie mogę być teraz obok ciebie, ale uwierz, chciałbym.

-Jak m-masz na imię?

-Blase.

-Ł-ładnie.

-Mi tam się nie podoba. A Jamie to pełne imię czy zdrobnienie?

-Pełne.

-Masz uroczy głos, wiesz?

-W-wcale nie.

-Chciałbym cię zobaczyć. Na pewno jesteś tak śliczny jak to sobie wyobrażam.

-J-jestem b-brzydki.

-Tylko ci się tak wydaje. Jesteś cudowny, tylko musisz w to uwierzyć. Gdybym był teraz obok ciebie objął bym cię mocno i nigdy nie puścił.

-T-też bym ch-chciał b-być obok ciebie.

-Spotkamy się niedługo. Obiecuję.

-Już mi l-lepiej, muszę iść do domu.

-Do zobaczenia, Jamie. Dzwoń, kiedy tylko chcesz.
Rozłączył się i otworzył oczy, które miał zamknięte przez cały czas. Blase. Poznał jego imię. Miał taki głęboki, kojący głos. Gdy z nim rozmawiał, zapomniał o swoim lęku i czuł się bezpiecznie.
Bał się, że zrobił na nim złe wrażenie, mówiąc cichym, płaczliwym głosem i jąkając się. Nie chciał go stracić. Nie znał go, nic o nim nie wiedział i nigdy go nie widział, ale zależało mu na nim. Dla niego ważne było to, że Blase był dla niego miły. To było dla niego wystarczająco dużo. To i tak było więcej, niż dostawał od osób z najbliższego otoczenia.
Wysłał jeszcze jednego SMSa i wrócił do domu.
Dziękuję, Blase.

~~~
Nie wyszedł mi ten rozdział, ale fatalnie się czuję i nie stać mnie na nic lepszego :P
Dziękuję za komentarze i gwiazdki c:

Are you kidding me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz