3.'Hurt'

2.4K 290 10
                                    

Nomy- Chasing Ghosts
Przez następny tydzień Jamie prawie w ogóle nie wychodził z łóżka. Tak jak kiedyś spał po cztery godziny na dobę, teraz przesypiał całą noc i pół dnia. W pewnym sensie było mu to na rękę, bo nie męczył się już tak bardzo z uczuciem głodu i miał wymówkę, żeby nie sprawdzać bloga. Nie miał pojęcia, czemu tak bardzo przejął się słowami niejakiego BadBoya. W każdej innej sytuacji zignorowałby to, ale tym razem coś go niepokoiło.
Przez cały ten tydzień jego umysł uparcie powracał do słów BadBoya, który tak jakby zobowiązał się, że go naprawi. Z jednej strony próbował przekonać siebie, że to pewnie tylko głupi żart lub słowa rzucone na wiatr, ale jakoś nie potrafił o tym zapomnieć. Dlatego też cieszył się, że ciągle chce mu się spać- im więcej spał, tym mniej myślał.
W końcu postanowił się trochę ogarnąć. Wstał wcześnie rano i wziął długą kąpiel na odprężenie. Potem przebrał się i pościelił łóżko. Zszedł na dół, żeby wziąć coś do jedzenia. Owszem, chciałby nie jeść w ogóle, ale bez jedzenia nie pociągnąłby długo. Już czuł lekkie zawroty głowy.
Gdy zrobił wszystko, co było do zrobienia, usiadł w końcu przed komputerem i zalogował się na swojego bloga. Zobaczył trzy nowe komentarze.
BadBoy
Hej, jesteś? Czemu nic nie piszesz?
BadBoy
Wszystko w porządku? Odezwij się!
BadBoy
Martwię się!
Kąciki ust chłopaka lekko drgnęły, jakby chciał się uśmiechnąć, ale zapomniał, jak to się robi. Był chyba... Zadowolony? W każdym razie miło było wiedzieć, że kogoś obchodzi. Zwłaszcza BadBoya, który coraz bardziej go intrygował.
Jestem. Niestety. Od tygodnia ciągle tylko śpię, ale to dobrze, bo nie mam czasu na jedzenie. Nie mogę dokładnie stwierdzić, czy schudłem, ale niektóre ubrania już za luźne.
Moje życie to jeden wielki pierdolony bałagan. I nie potrafię go uporządkować. Nie mam pojęcia co robić.
Chciałbym być wolny jak motyl.
Żyję w koszmarze.
Nie umrę.
Przetrwam.
Jamie znów nie mógł się ruszyć z miejsca, tylko czekał na komentarz. Zależało mu na odpowiedzi nieznajomego. Siedział tak chyba z godzinę, aż w końcu zasnął, opierając się o biurko.
Obudził się dwie godziny później. Jego wzrok od razu powędrował na ekran komputera, gdzie zobaczył coś bardzo ciekawego.
BadBoy
Nie rób tak więcej! Martwiłem się o Ciebie. Chcę Cię naprawić. Zadzwoń albo napisz XXX XXX XXX :)
Jamie wpatrywał się w cyferki jak zaczarowany. Ma jego numer telefonu... I co teraz? Napisać?
Nagle cała jego pewność siebie, nawet jeśli występowała w znikomych ilościach, po prostu zniknęła. Jak zawsze przestraszył się i nie wiedział co zrobić. Po kilku chwilach zapisał sobie jego numer, ale nie wysłał żadnej wiadomości. Nie czuł się jeszcze gotowy.
BadBoy cały czas zaprzątał jego myśli. W końcu Jamie postanowił wyjść się przewietrzyć, bo nie mógł spokojnie usiedzieć. Ubrał się cieplej i równo o północy opuścił swój pokój. Spacerował powoli, wbijając wzrok w chodnik. Ręce trzymał w kieszeniach grubej bluzy i starał się nie myśleć o telefonie spoczywającym w kieszeni jego ulubionych rurek.
Zatrzymał się obok małego placu zabaw. Niewiele myśląc przeskoczył niewysoki płotek i usiadł na skrzypiącej huśtawce. Wokół panowała nieprzenikniona ciemność, ale on się nie bał. Nigdy nie bał się strasznych historii ani potworów pod łóżkiem, bo wiedział, że jedyne potwory, jakie istnieją są w jego głowie.
Jamie od zawsze był inny. Nie bał się widoku zmasakrowanych ciał, ale panikował na widok skaleczeń. Dlatego też nigdy się nie ciął. Czasami uderzał rękami lub nogami o różne przedmioty, ale zwykle kończyło się tylko na siniakach. Odkąd skończył siedem lat miał problemy ze snem. Spał albo za mało albo za dużo, choć częściej to pierwsze. Gdy nie spał prawie w ogóle, szukał sobie jakiegoś zajęcia. I tak właśnie zaczął rysować. Miał kilka teczek po brzegi wypełnione jego dziełami. I zawsze używał tylko ołówka i czarnej kredki.
Gdy zaczął już marznąć, w nagłym przypływie odwagi wyciągnął telefon, wystukał krótką wiadomość i wysłał ją pod numer zapisany jako BadBoy.
To ja, Jamie.
I nie czekając na odpowiedź skierował się w stronę domu.

~~~
Trzeba korzystać, póki wena jest!
Miłej nocy ^•^

Are you kidding me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz