Do boju!!

9 2 0
                                    

Jestem przygotowany na wszystko co ma się wydarzyć. Chce pokazać tej słodkiej dziewczynie, że ma na kogo liczyć. Do końca liceum jeszcze nam zostało, a ona nie może być tak traktowana przez wszystkich.

Dosyć szybko mija mi fizyka. A później mam jedną godzinę wolną, więc spędzam ją w bibliotece, tam mogę przemyśleć każdą sytuację na spokojnie.

Z oddali widzę jak kilku chłopaków zaczepia Emily i wyrzucają jej wszystkie rzeczy z plecaka. Podbiegam do niej, ale oni zdążyli uciec, bynajmniej widziałem ich twarz.

Dziewczyna cała się trzęsie, zbierając podręczniki, zeszyty i różne przybory.

–Emily? — zaczynam, ale ona jakby mnie nie słyszała. –Ej? Czego oni od ciebie chcieli?

Chce to wiedzieć, żeby później móc się z nimi skonfrontować!

–Emily? — powtarzam, ale ona nadal nic. –Widziałem, że czegoś od ciebie chcieli!

Nie odpowiada.

–Powiedz mi!

Podaje jej kilka ostatnich mazaków i podnosimy się z kolan. Dziewczyna rozgląda się dookoła jakby chciała sprawdzić czy sobie już poszli.

–Dziękuję — mówi cicho –Możemy stąd iść?

–Tak — zgadzam się i ruszam za nią. Idziemy przed budynek szkoły, gdzie pod różowym drzewem są ławki. Na szczęście puste. –Powiesz mi w końcu, dlaczego ci to zrobili?!

–Nic z tym nie zrobisz, Nate. — spogląda na mnie, a później wzrokiem wraca do swoich tenisówek.

Czuje się tak dobrze jak patrzy na mnie, ale teraz nie jest to przyjemne bo jej spojrzenie jest takie pełne smutku i zmęczenia. Chciałbym ją przytulić, powiedzieć że będzie dobrze, ale... nie mogę.

–Jak to nie zrobię? Jak zrobię! — burzę się bo wiem, że ogarnę to.

Emily karci mnie wzrokiem, a później przypomina mi się, że nie mogę być zanadto agresywny. Obiecałem jej.

–Wiem, wiem. Zgłosimy to bo nie mogą cię tak dręczyć! — unoszę się.

–Nie wiem kim oni byli — wzrusza ramionami.

–Ale zaczepiali cię. — upewniam cię.

–Tak, bo przed tym szli za mną i mówili różne dziwne rzeczy — szepcze, a na jej twarzy widzę smutek.

W środku gotuję się ze złości. Co ja mogę teraz zrobić? Obiecałem jej.

–Jest mi wstyd za nich — mówię po chwili ciszy.

Ręce mi opadają bo nawet nie wiem co mam zrobić. Za jej plecami mam ich stłuc na kwaśne jabłko?

A później jak się dowie co zrobiłem to nie będzie chciała ze mną rozmawiać.

–Kiedyś znajda sobie kogoś innego do dręczenia — dodaje, ale słyszę, że głos się jej łamie.

Nie sądzę, Emily.

–Jakoś to ogarnę, ale tak jak tylko mogę — informuje ją, ale również jakby zapewniam, że będzie lepiej.

–Dziękuję, Nate.

–Promyczku, zapamiętaj jeśli to sprawka kapitana drużyny, to jego głupie wybryki się skończą szybciej niż przyszły. Jeśli jeszcze raz coś ci coś zrobi to straci swoją pozycję na boisku. Więc nie myśl o tym już.

Ciężko wzdycha.

–Ale i tak chcę jakoś inaczej ci pomóc.

–Chciałabym... — przerywa na chwilę – ... przytul mnie chociaż na chwilę.

Boże!

Wysłuchałeś moje prośby!

W końcu!!!!

Jej dotyk sprawia, że czuję się jakbym rodził się na nowo. Jest taka ciepła, a jej skóra jest taka delikatna.

Nie obchodzi mnie to, że teraz wszyscy którzy przechodzą obok nas patrzą i coś szepczą, że przez to będą różne plotki chodziły po szkole. Ona teraz jest dla mnie najważniejsza.

Ale teraz nagle to znika. Zaczęła się delikatnie odsuwać.

–Nie powinnam — szepcze, a na jej policzkach pojawiają się rumieńce. –Przepraszam to było głupie.

–Emily — mówię na tyle głośno, że dziewczyna patrzy teraz w moje oczy –Nie przepraszaj. Nienawidzę tego.

Spogląda na mnie, a w jej oczach nagle pojawia się trochę promieni.

–Twój dotyk sprawił, że ten dzień stał się lepszy od wszystkich!

To było chyba głupie... Mogłem tego nie mówić zwłaszcza, że dzisiaj wyznałem jej miłość. Na jej twarzy widzę tylko zmieszanie.

–Serio?

Teraz to ja będę bawił się w nią. Nie chce nic mówić po prostu obejmuje ją i przyciskam do swojej klatki piersiowej. Przytulam na tyle ile mogę, a ona odwzajemnia mój uścisk.

Odwzajemnia!!

Po chwili daje jej delikatnego całusa w czoło i odsuwam się mówiąc:

–A teraz czas iść na trening. Już drugi w tym dniu.

Po wejściu na boisko trener czekał na mnie z taktyką do której musiałem jak najszybciej się przystosować. Już za dwa tygodnie będzie mecz stanowy. Musimy go wygrać!

–West! Musisz się skupić. Jak przegramy ten mecz to uwierz mi, że będziesz wąchał kwiatki od spodu, zrozumiano?

–Tak trenerze! — uśmiecham się szeroko i ustawiam na lini.

Za każdym razem gdy piłka trafiała do bramki, Emily uśmiechała się do mnie jak nigdy w życiu.

Poczułem się taki doceniony!

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: May 08 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Walka o miłośćWhere stories live. Discover now