List pierwszy

77 11 14
                                    

Małe info: W  tym Uniwersum Katsuki nie dręczył Izuku. Jednak jednocześnie nie zrobił niczego by powstrzymać jego prześladowców. 


Izuku,

Piszę to choć wiem że nigdy tego nie przeczytasz, chyba że jakimś cudem dostaniesz się do moich rzeczy. A to wydarzy się jedynie po moim trupie. Przepraszam, zboczyłem z tematu. Nauka w U.A. jest teraz dla mnie szczególnie trudna, a skupienie na czymkolwiek graniczy z cudem. Wybacz więc chaos w tym liście. Po co w ogóle pisze, cholera po co robię z siebie jakiegoś usychającego z tęsknoty kochanka? Nie rozumiem sam siebie. Muszę to jakoś z siebie wyrzucić a rozmowa z tobą nie wchodzi w grę. 

Zniszczyłem naszą relacje już dawno temu, tak dawno że teraz jest już stanowczo zbyt późno by to naprawić. Choć bardzo bym tego chciał. To nie tak że zmieniłem zdanie wciągu kilku dni. Od lat chciałem cię przeprosić za wszystko co spotkało cię z mojej strony, za to że nie stawałem w twojej obronie gdy była taka potrzeba. Odwróciłem się od ciebie gdy ty najbardziej mnie potrzebowałeś. Do dziś nie potrafię sobie tego wybaczyć, zwłaszcza że mimo wszystko ty nigdy nie odwróciłeś się ode mnie. 

Wiesz, mimo iż od zawsze pragnąłem zostać bohaterem teraz zastanawiałem się nad tym czy nie rzucić tej szkoły w cholerę i nie przenieść się gdziekolwiek indziej. Do jakiejkolwiek innej szkoły, która byłaby zdolna przyjąć mnie w czasie roku szkolnego. 
Wszystko po to by cię nie widzieć. By nie słyszeć twojego głosu. By nie cierpieć każdego dnia od nowa, patrząc na kogoś kogo nie mogę dotknąć. Kogo nie mogę kochać. By nie patrzeć na usta których nie wolno mi całować. By nie czuć tego słodko-gorzkiego uczucia gdy widzę jak szczęśliwy jesteś beze mnie. 

Tak Izuku, to o tobie mowa. Nie wiem kiedy i dlaczego cię pokochałem. Nie potrafię wskazać jednego momentu w którym to się stało. Tak jednak jest i teraz codziennie od nowa płacę cenę za swoje błędy. Może gdyby było inaczej byłbyś mój, dziś bylibyśmy razem a ja trzymałbym cię w ramionach i nigdy nie pozwoliłbym ci odejść. 

Jednak jest inaczej. A ja nic nie mogę z tym zrobić. 

W końcu porzuciłem plany o zmianie szkoły, w końcu włożyłem tyle pracy by dostać się do U.A. a ty jesteś przecież cholernie inteligentny więc zaraz zrozumiałbyś dlaczego się przeniosłem. Wiedziałbyś że uciekam. Za dobrze mnie znasz. A ja za dobrze znam ciebie by o tym nie wiedzieć. 

Tak więc codziennie przychodzę do U.A. zachowując się jak na tego "agresywnego blondyna" przystało by nikt nie domyślił się jak wiele do ciebie czuję. Jak wiele mógłbym poświęcić dla ciebie i jak wiele mógłbym uczynić bylebyś kiedyś odwzajemnił moje uczucia. 
Nie zliczę ile razy marzyłem o tym że coś się zmieni, że będziesz zdolny mi wybaczyć i naprawdę mnie pokochasz. Jednak to tylko marzenia. 

Pamiętasz obóz treningowy? Wtedy już wiedziałem na pewno że cię kocham, ale nie jestem w tobie zakochany. To ważna różnica, wiesz? I choćbym nie wiem co robił te uczucia wracają do mnie jak bumerang. Za każdym razem silniejsze i jeszcze trudniejsze do zagłuszenia. 

Po porwaniu przez ligę myśli o tobie były jednym co zdołało utrzymać mnie przy zdrowych myślach w otoczeniu tych psycholi. 

Wiem że nie wolno mi tego robić, przez będzie bolało jeszcze bardziej, a jednak co noc przed snem myślę o tobie. Wyobrażam sobie jak mógłby potoczyć się nasz los gdybym tylko postąpił inaczej. Jak wyglądałoby życie gdybyś ty też mnie kochał. 
Wyobrażam sobie jak smakowały by twoje usta, gdybym w końcu mógł cię pocałować. Widzę twoje zaczerwienione policzki, słyszę urwany oddech. Czuję to wszystko jakby było prawdziwe. A później znów następuje zimna, ziejąca pustka której absolutnie nic nie jest w stanie ukoić. 

Czasem żałuję że nie ma sposobu by zapomnieć. Wtedy nie musiałbym tego przechodzić, nie umierałbym z tęsknoty za czymś czego nie dane mi będzie z tobą doświadczyć. Z drugiej zaś strony nawet gdyby była taka możliwość nie zrobiłbym tego. Nie zapomniałbym. Nawet jeśli dzięki temu przestałoby boleć. 
To chyba oznacza że jestem masochistą, prawda? Może i tak. 

Wybacz mi śmiałość nazywania się twoim, zwłaszcza że nigdy się na to nie zgodziłeś. 
Ten list jest jednak projekcją moich pragnień i marzeń więc zwieńczę go słowami które chciałbym nazwać prawdą. 

Kocham cię Izuku, 
Na zawsze twój Katsuki. 



Od autorki: 
Ta książka należy do wolno pisanych (jeden rozdział na miesiąc) i będzie ona miała formę listów od Katsukiego do Izuku, pisanych w różnych momentach ich życia i na różnych etapach ich relacji.
To jest pierwszy list, a co za tym idzie najwcześniejszy. Ostatni lis napisany został już po śmierci Izuku więc czeka nas około dziesięciu różnych listów. 

Zapewniam że dalsze będą nieco szczęśliwsze, mimo iż w tej historii nie ma szans na happy end. 

Mam nadzieję że rozdział wam się podobał. 
Buziaki
~ Nikita

Listy do D | BakudekuWhere stories live. Discover now