Kiwnęłam głową i u boku z przyjaciółką udałyśmy się do sali, otworzyłam zeszyt zapisując temat lekcji. Zapowiadało się nudno.

-Ile jeszcze?-Szepnęłam do Grety.

-Czy ja wam przypadkiem nie prze...-Przerwała, gdy w pewnym momencie rozbrzmiał dźwięk. Dźwięk strzału.-Poczekajcie tutaj-Oznajmiła zostawiając nas wszystkich w klasie.

Podświadomość mówiła mi, że stało się coś złego. Coś bardzo złego.  Nawet nie pamiętam momentu, w którym moje ciało zaczęło się trząść, a wszystkie głosy stały się niewyraźne. Każdy z uczniów, łącznie ze mną spakował swój plecak, a gdy tylko pani weszła, stanęliśmy na baczność

-Chowajcie się gdzie tylko możecie, tak żeby nikt was nie znalazł-Poinformowała zadyszana.-W szkole są terroryści.

Zatkało mnie, zaczęłam oglądać każdego po kolei w sali szukając Grety. Nagle wszyscy wybiegli z klasy zrobiłam to co wszyscy szukając miejsca w którym mogłabym się ukryć, jedyne co przychodziło mi do głowy to toalety wiedziałam że ten pomysł był jednym z gorszych ale innych nie miałam. Weszłam szybkim krokiem do kabiny siadając na klapie od sedesu po czym podciągnęłam nogi pod brodę. Same z siebie po moim suchym policzku poleciała pojedynczą łza a potem kolejna i kolejna aż zaczęłam krztusić się swoimi łzami. Nigdy się tak nie bałam moje ciało trzęsło się a ja nie umiałam nad tym zapanować, zakryłam szybkim ruchem usta gdy usłyszałam że ktoś wszedł do łazienek. Kroki były ciężkie powoli zbliżały się w moją stronę, zamknęłam najmocniej jak mogłam oczy marząc tylko o tym aby był to koszmar.

-Szarpać się nie będę wychodź z tej kabiny.-Warknął niski męski głos ze słyszalną chrypką, wzięłam głęboki wdech nie ruszając się.-Zaraz sam tam wejdę.

Stanęłam na nogach z waty i niepewnie wyszłam, przede mną stał wysoki i dobrze zbudowany mężczyzna jego włosy były kruczo czarne a usta miał zasłonięte czarną chustą, jego czekoladowe oczy dokładnie skanowały mój wygląd.

-Mała, wybrałaś najgorsze miejsce do schowania się.-Mruknął robiąc smutną minę, nie widziałam jego ust ale można było wywnioskować to po jego oczach.

-N-nie mów tak na mnie.-Wydusiłam rozdygotanym głosem, mój wzrok zniżył się za pasek spodni spoczywał tam pistolet, zrobiłam krok do tyłu ten od razu zorientował się o co mi chodziło więc zakrył broń bluzą.

-B-będę na ciebie mówić jak będę chciał.-Wyśmiał mnie naśladując kobiecy głos. Wreszcie przewrócił oczami ale zauważyłam że jego policzki lekko się uniosły, uśmiechnął się.

-Czego ode mnie chcesz.-Zapytałam starając się aby mój głos brzmiał pewnie.

-Sam nie wiem.-Udawał zamyślonego ale wreszcie powrócił do mnie wzrokiem.-Jak masz na imię?

-Mam jakiemuś gangsterowi podać swoje imię?-Prychnęłam, musiałam zacząć uważać na słowa przecież on może mnie zastrzelić. Chłopak kiwnął głowa, w życiu nie podałabym mu mojego prawdziwego imienia.-Rosalie.

Zawsze podobało mi się to imię, szatyn z rozbawieniem kiwnął głową po czym złapał mój nadgarstek i pociągnął do wyjścia.

-Co ty robisz?

-Chyba nie chcesz umrzeć? Za dwie minuty ta szkoła zapłonie, wychodzimy stąd.-Wytłumaczył mi przewracając przy tym oczami, szatyn znowu szarpnął mnie a ja tym razem poszłam za nim nie szarpiąc się. Zmarszczyłam brwi widząc jak chłopak wyjmuje z kieszeni klucze od wyjścia. Wyszliśmy ze szkoły a ten cały czas trzymał mój nadgarstek. Uniosłam wzrok gdy ten coś robił w telefonie aż wreszcie skinął w stronę czerwonego Dodga Challengera, zapierał dech w piersiach puścił mój nadgarstek a ja niepewnie podeszłam do auta.-Wsiadaj.

-Czyżbyś chciał wywiedź do lasu i mnie tam zakopać?

-Nie.-Odpowiedział od razu po czym odpalił samochód, czemu on mnie zabrał ze szkoły?

-Może się przedstawisz?-Zapytałam poruszając się niespokojnie na fotelu.

-Zave Nicholses.-Westchnął, to nazwisko mi coś mówiło. Było takie same jak tej kobiety z wypadku kilkanaście lat temu.

-Masz takie same nazwisko jak taka kobieta która miała wypadek w centrum kilkanaście lat temu...-Nie dokończyłam bo ten mi przerwał.

-Zamknij się.-Warknął chłodnym tonem, zamilkłam. Jedyne co mnie ciekawiło to czemu mnie zabrał ze szkoły, przecież na nią napadł a nie zabił mnie tylko gdzieś wywiózł. Sam wypadek w centrum był tematem do rozmów przez laty, przerażała mnie znieczulica ratowników oraz innych. Widziałem kątem oka że szatyn wyciąga z kieszeni spodni papierosy a dokładnie malboro gold wystawił w moją stronę pudełko wyciągnęłam jednego a ten podał mi czarną zapalniczkę ze złotym krukiem uchyliłam szybę i podpaliłam papierosa, oddałam przedmiot i znowu zaciągnęłam się nikotyną. Rzadko paliłam mimo że nikotyna przynosiła mi ukojenie, zmarszczyłam brwi widząc że Zave wjeżdża uliczkę prowadzącą do mojego domu. Wyrzuciłam przez okno niedopałek po czym wróciłam wzrokiem na drogę. Stanął przed moim domem odwracając w moją stronę wzrok.-Miłego dnia Rosalie.

Zamrugałam kilka razy cały czas na niego patrząc, wreszcie skinęłam głową i wysiadłam jednak zanim zamknęłam drzwi mruknęłam.

-Miłego dnia Zave. Dziękuje-Trzasnęłam drzwiami przez co szatyn posłał mi mordercza spojrzenie ale odjechał. Co się właśnie stało? W mojej szkole byli terroryści jedne z nich zawiózł mnie pod dom, nie wiem nawet skąd znał mój adres. Co jeżeli coś się stało Grecie? Albo komukolwiek.

Wydarzenia przedstawione w książce są fikcją, nie należy w żaden sposób naśladować zachowań bohaterów ani romantyzować. Są one złe, na potrzebę książki stworzyłam uniwersum akcje z książki nigdy się nie wydarzyły.

Fikcyjna⭐️

NIE ZAPOMNIJ O GWIAZDCE I KOMENTARZU!⭐️

Darker Side [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz