1.

1K 103 44
                                    


Ciężko walczyłam z publikacją tego ponownie, to nie moja wina 😪 Pierdolę już półpauzy, które były wcześniej. Ważne, że znów w końcu jest opublikowane, a ta aplikacja niestety robi mi w chuj pod górkę 😡

Rozdziały będą publikowane powoli. Wiem, że poczekacie, bo to sztos totalny, wiadomo.
__________________________________________

- Aha.. - mówi Jacob zniecierpliwiony, zupełnie niezainteresowany tym co się właśnie dzieje, więc za chwilę po prostu przywrócę go do ustawień fabrycznych!!!

- JACOB'IE HARRINGTON'IE!!!

Krzyczę zdenerwowana.

W sumie to WKURWIONA, a nie "zdenerwowana", gdyż nie cierpię kiedy się mnie ignoruje!

- Czy ty zdajesz sobie sprawę z tego, że za chwilę będę brała pierdolony ślub?!

- Nie za chwilę, a dopiero za... - Robi poważną minę. - Za piętnaście minut! Jeszcze dużo czasu!

Jake śmieje się sarkastycznie.

- Wyluzuj, Alex i wyjmij kija z dupy.

Jacob znów śmieje się. Wkurza mnie to, że on się wesoło śmieje podczas, gdy ja jestem tak zestresowana. Też bym chciała tak jak on śmiać się wesoło, a nie umiem, pomimo tego, że jest to najszczęśliwszy dzień mojego pierdolonego życia!

Boję się. Cholera! Naprawdę się boję. A to nie ma racji bytu, ponieważ przecież jeden ślub mam już za sobą!

- Przecież jestem zajebiście wyluzowana!- syczę. - Chcę wyglądać idealnie. Powiedz mi czy dobrze wyglądam?!

- Od kiedy ty się przejmujesz tym czy dobrze wyglądasz, do cholery?! Zawsze przecież uważasz, że wyglądasz najlepiej ze wszystkich, więc nie rozumiem - mówi posyłając mi zdziwione spojrzenie, a ja mam ochotę go zdzielić.

Albo i nawet zakopać dużo głębiej niż trzy metry pod ziemią.

Zduszam to pragnienie w sobie. W końcu to mój przyjaciel. I w końcu to mój ślub! Nie wypada go zdzielić. A tym bardziej, kurwa, zakopać!

- JACOB! - krzyczę. - Teraz jest zupełnie inaczej!

Biorę głęboki wdech i wydech, by się nie zdenerwować, jakbym teraz w ogóle nie była zdenerwowana. Owszem, wiem, że we wszystkim wyglądam zniewalająco, ale, do kurwy nędzy, za chwilę biorę ślub z kobietą, którą kocham! Mógłbyś więc z łaski swojej, drogi przyjacielu, zważając na te okoliczności, wyrazić swoją opinię...

- Alex, uspokój się - mówi spokojnie Jacob. - Ta sukienka jest moim zdaniem najlepsza. Wybrałaś właśnie tą już tydzień temu. Niepotrzebnie sobie zawracasz głowę takimi głupotami. - Wzrusza ramionami. - Rose będzie cię kochać nawet jak na ślub założysz dres! Ona traktuje cię jak pierdolony diament, rozumiesz?

- Wiem przecież!

Mówię pewnym głosem, choć jestem w tej chwili mocno poruszona jego słowami i właśnie takich słów potrzebowałam, żeby troszkę uspokoić swoje nerwy i niepokój.

Rose traktuje mnie jak diament...

Sądziłam, że to ja jestem tą, która traktuje swoją drugą połówkę jak niespotykany kryształ, bo przecież wszystko w niej było jak jakiś cholerny diament, kryształ czy niewiadomo co!

Jej umysł świecił jak niespotykany kryształ.

Jej głos brzmiał jak dźwięk niespotykanego kryształu.

Jej intencje zawsze były czyste jak nieskazitelny kryształ. Nawet jej cholerne oczy były jak dwa niespotykane diamenty.

Nasza miłość jest tak mocna jak kryształy, że przetrwa cholerne wieki, nawet jak obie umrzemy!

Pani mecenas 2Where stories live. Discover now