Rozdział 2 Poważny biznes.

53 2 0
                                    

Drogę do domu spędziłam milcząc. Nie chciałam rozmawiać a mój wujek i Emilii to   rozumieli, ciotka nie za bardzo.   
Zadawała mi tyle pytań, a ja tylko kiwałam głową jak przystało na grzeczną dziewczynkę.
Weszliśmy do mojego domu, rozejrzałam się i  stwierdziłam, że nie jest już tu tak radośnie jak kiedyś.      
-Czujcie się jak u siebie -powiedziałam i poszłam na górę do pokoju.
-A ty gdzie się wybierasz moja droga!-krzyknęła ciotka -Zapraszam na kolacje.
-Nie dzięki, nie jestem głodna z tych nerwów -odpowiedziałam jej.
-Nie obchodzi mnie to!!!
-Rozalin nie zmuszaj jej do czegoś czego nie chcę - zwrócił jej uwagę wujek.
Nawiasem mówiąc Zdecydowanie go bardziej lubiłam.
-Idź do góry Katrin odpocznij sobie, a najlepiej się prześpij -powiedział mi wujek.
Cóż dwa razy nie trzeba mi powtarzać. Szłam powoli schodami oglądając uważnie wszystko do około. Było inaczej niż rano tak ponuro i smutno bez szczypty szczęścia i radości.
Wzięłam długi prysznic,dokończyłam czytanie książki i pogłaskałam grzankę.
W końcu dorwałam telefon, leżał pod poduszkami  na łóżku.
Miałam tyle nie odebranych połączeń.
Zaczęłam odzwaniać, zaczynając od przyjaciół kończąc na chłopaku.
-Hallo.
-Hej
-Katrin tak mi przykro - zaczął
-Nie wyobrażam sobię stracić całej rodzinny. Wszystko gra?
Nie wiedziałam co odpowiedzieć, słowa nie przechodziły przez gardło.
-Tak.-zaczęłam-W sumie to nie nic nie gra straciłam całą rodzinę czuję jakbym się dusiła i nie wiem, co zrobić !!!
Pod dachem swojego domu, mam ciotkę której nie nawidzę, i nie cierpię!-powiedziałam szlochem
-Mam po ciebie przyjechać?
-Nie, muszę sama się z tym uporać.
-Dobrze, ale jak ciś to dzwoń.- powiedział zatroskany i potem dodał
-Muszę kończyć. Kocham cię, i się rozłączył.
Uznałam, że to najlepszy czas by iść spać.
*
Obudziłam się wcześnie tak około dziewiątej.
Poszłam się ubrać, ogólnie ogarnąć. Było ciepło więc zdecydowałam się na czarną krótką sukienkę i na delikatny makijaż, mogłam zejść na dół, ale tego nie zrobiłam....mimo że  byłam  gotowa wizualnie, to  psychicznie wcale!
Po kilkunastu minutach namysłu zeszłam na dół.
Była tam tylko ciotka i Emilii.
- O! Jeju wyglądasz fantastycznie piękna sukienka.- powiedziała mi kuzynka.
-Dzięki ty też ślicznie wyglądasz.- odpowiedziałam jej
-Wyglądasz jak jakaś prostytutka w tej sukience.-odezwała się ciotka
-Idź się przebrać natychmiast!
-Nie!!! mam osiemnaście lat i będę nosić co chcę! powiedziałam i szybko dodałam.-
-Nie jesteś moją matką żeby mi dyktować co mam robić!
-Jak ty do mnie się wyrażasz drogie dziecko!
Nie wplątuj tu swojej świętej pamięci matki.-odpowiedziałam mi złośliwie.
Nie sądziłam, że można mieć taki tupet by nie w swoimi domu obrażać mieszkającą w nim osobę.
Już wiem czemu mama ją tu tak rzadko zapraszała.
Nagle przyszedł wujek i zaprosił mnie do gabinetu taty.
-Jak się czujesz?
-Już lepiej.-odpowiedziałam
-W jakiej sprawie mnie tu zawołałeś?
-Na temat rodzinnego biznesu, którym zajmowałem się wraz z twoim ojcami wraz z twoimi braćmi- Zaniemówiłam.
Jaki biznes? O co chodzi?
-Nigdy mi nie opowiadano o rodzinnym biznesie- odpowiedziałam z zaskoczeniem.
-Domyśliłem się tego, twoi rodzice uważali, że jest zbyt poważny dla ciebie.- powiedział wujek
-Każdy biznes jest poważny-oznajmiłam
-Czym on się niby wyróżnia?
-Moja droga to nie jest taki biznes o jakim sobie wyobrażasz, on jest trochę niebezpieczny.- powiedział wujek z lekko kpiną na buzi.-Lecz został w testamencie zapisany na ciebie droga Katrin.
-Naprawdę? !
Czyli to oznacza, że od teraz ja nim rządze?  tym całym biznesem? zapytałam z niedowierzaniem...
-Nie, dostaniesz ten biznes dopiero gdy będziesz miała dwadzieścia cztery lata.-odpowiedział mi wujek.
-To chyba na ten moment tyle, możesz już wracać na śniadanie.
-Mam jeszcze jedno pytanie.-powiedziałam.
-Kto zajmie się firmą do tego czasu?-zapytałam zainteresowana.
-Ja moja droga.

PrzeznaczenieМесто, где живут истории. Откройте их для себя