nie przywiązuj się do ludzi

Zacznij od początku
                                    

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Włosy zostawiłam rozpuszczone

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Włosy zostawiłam rozpuszczone. Nawet już nie założyłam maski. Niech wiedzą kim jestem. Gdy usłyszałam sygnał, że zaraz lądujemy wróciłam na swoje miejsce i zapięłam pasy.Lądowanie przeszło szybko i spokojnie. Schodziłam z schodów podstawionych pod mój samolot zobaczyłam dwa czarne samochody. Na dworze było już ciemno i bił zimny wiatr. Witaj w Anglio. Podeszłam do jednego samochodu. I zajęłam z przodu miejsce a z tyłu Matt i Nick. A w drugim samochodzie były Sofi i Krystal.

- Witaj Oscar – przywitałam się z moim kierowcą

- Ciebie też dobrze widzieć Hail – powiedział z swoim słynnym uśmieszkiem

- Dla ciebie szefowe Hailie – mruknęłam a potem ruszaliśmy

Po 5 minutach drogi byliśmy na miejscu. Na pierwszy rzut oka wokół leżały trupy ludzi moich i Monetów. Budynek był trochę rozwalony oraz wychodził z niego dym.

- Dobra tu macie broń oraz słuchawki podłączane z centralą. Lewa strona to już gruzy, ale druga no to wiecie krew trupy prawdziwa wojna – oznajmił podając na broń i słuchawki.

- Okej to do zobaczenia Oscar – pożegnałam go i wyszłam z samochodu

Gdy wyszłam na zewnątrz poczułam zapach substancji i spalin oraz dźwięk pocisków i krzyków ludzi. Uśmiechnęłam się pod nosem i przerzuciłam wzrok na przyjaciół.

- Do roboty – krzyknęłam i wszyscy pobiegliśmy w stronę budynku.

Otworzyłam drzwi i wyjęłam pistolet przed siebie. Rozejrzałam się wokoło i zobaczyłam mężczyznę z pistoletem wymierzonym prosto we mnie. Strzeliłam do niego. Po chwili prawdopodobnie nie żył. I tak przechodziłam pomieszczenie za pomieszczeniem zabijałam ludzi. Krew się lała strumieniami krzyki jęki umierających ludzi i trupy. Deptałam po martwych ciałach ludzi. W powietrzu był zapach substancji, które ucierpiały w magazynie podczas ataku. Przechodziłam do centrali budynku. Gdy doszłam do głównego pokoju nikogo niebyło cisza. Trupy krew na podłodze porozrzucane ciała. I nagle jakaś sylwetka wyłoniła się za mgły. Cam Monet we własnej osobie.

- A kto zaszczycił swoją obecnością Czarna Wdowa – zaśmiał się

- Ale również Hailie Monet – powiedział ze swoich uśmieszkiem do niego.

- Czekaj co? – zapytał zdziwiony

No to ssę pytania zadaje na środku ataku. Trzymałam nadal pistolet wycelowany w jego stronę.

- Szło! Tak jestem twoją córką tak biologicznie, ale realnie nie jesteś moim ojcem a teraz przejdziemy do konkretów. Podaj się wszyscy twoi ludzie nie żyją teraz ty wyszedłeś na tym gorzej - krzyknęłam

Nastała cisza. Nie ruszaliśmy się ani żadnego dźwięku nie wydaliśmy i tylko mierzyliśmy się wzrokiem. Po chwili jednak on się wycofał.

- I co tchórzysz przed prawdą no tak jak każdy inny Monet. Waszym najsłabszym punktem są bliscy. Pamiętaj nigdy nie przywiązuj się do nikogo, bo bez niego nie możesz żyć – warknęłam

Jednak on nic. Wyciągnął coś z kieszeni. O kurwa kurtyna dymna. Nie zdążyłam zareagować a całe pomieszczenie było w dymie. Naglę zemdlałam. Po krótkim czasie ujrzałam twarz Matta i Krystal. Podali mi jakąś strzykawkę i oprzytomniałam.

- O jesteś cała. Jest czysto możemy lecieć dalej. Jak się trzymasz- zapytał Matteo

- Jest okej to możemy wracać – mruknęłam słabo

- Rzucił mocniejszą substancje. A z pomieszaną z naszymi to cud, że ty się z nami kontaktujesz – powiedziała Krystal poprawiając mi przy tym trochę humor

- Dobra zaniosę cię do samochodu – powiedział Matt

- Nie ma takiej opcji – zaprzeczyłam i próbowałam się podnieś, ale na marne tylko mi się w głowie bardziej zakręciło

- Ale oczywiście że jest – westchnął

Podniósł mnie powoli zaniósł mnie do samochodu. Siedziałam z nim z tyłu opierając się o jego głowę i tak tęż podobnie siedziałam później samolocie tylko dodatkowo zasnęłam.

1060 słów


Rodzina Monet inna historia(Zawieszone do lipca 2024)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz