1. Liam

21 1 0
                                    

1. LIAM

- Smith, do później!

Czuję na plecach mocne uderzenie w chwili, gdy zamykam szafkę. Zakładam pasek torby sportowej na ramię i odpowiadam.

- Dziewiąta? – Spoglądam na wyświetlacz telefonu

- Tak jak zawsze.

Głupkowaty uśmiech wychodzi na twarz Ashera, gdy ten wychodzi z szatni. Kręcę głową na tego idiotę i sam za nim wychodzę. Zbiegając po schodkach prowadzących na parking, wpadam na drobną dziewczynę.

- Aaa! Co do cholery! – podnosi głowę nakrytą kapturem – poparzyłeś mnie, idioto!

Ujrzałem najjaśniejsze błękitne oczy, jakie kiedykolwiek widziałem, z niebezpiecznym błyskiem w oku. W pośpiechu ściąga z siebie swoją jasną kurtkę z wielką brązową plamą na przodzie.

- Bardzo przepraszam, zamyśliłem się – nie da mi dokończyć, ponieważ ponownie na mnie krzyczy.

- Zamyśliłeś się?! – Śmieje się z goryczą oraz lekko wyczuwalną irytacją. Spojrzenie z jej niebieskich oczu przekazuje mi mieszankę złości i frustracji. "Widzisz co zrobiłeś?" Jej ton jest surowy, a gestem wskazuje na plamę na swojej kurtce. – Nie mam na to czasu, dawaj mi swoją bluzę – wyciąga do mnie dłoń, ponaglając.

- Co? – Patrzę na nią z osłupieniem wypisanym na twarzy.

- To, co słyszałeś! Słuchaj, jestem już bardzo spóźniona, kończę pracę w nocy i będzie mi zimno.

Mrugam kilka razy, aż wreszcie podaję jej swoją bluzę. Blondynka wyrywa ją z mojej ręki, po czym biegiem rusza w stronę swojego auta.

- Daj mi swój numer, żebyś mogła mi oddać bluzę! – wołam za nią, lecz ona już zdążyła wsiąść do auta i odjechać.

Co to było? Pytam sam siebie w myślach, po czym ruszam w kierunku swojego auta. Po dwudziestu minutach parkuję przed domem, sięgam po torbę i opuszczam samochód. W tym samym czasie pod dom podjeżdża tata swoim nowym Mercedesem GLC 63 AMG z wielkim bukietem czerwonych róż.

- Cześć, pomóc Ci? – pytam z uśmiechem na twarzy, ponieważ już oczami wyobraźni widzę radość mojej mamy na widok kwiatów.

- Hej, młody! Otwórz tylko drzwi – odpowiada tata. Zatem otwieram drzwi do domu i przepuszczam staruszka przodem.

- Kochanie, jesteśmy! – krzyczy od progu tata.

- Tu jestem! – słychać z oddali głos mamy. Wypuszczam torbę z ręki, ściągam buty i podążam za tatą w stronę kuchni. Na dźwięk radości mojej mamy pochylam głowę z lekkim uśmiechem na twarzy i sięgam do lodówki po butelkę wody.

- Dziękuję, Jack, są takie piękne – świergocze moja rodzicielka nad bukietem.

- Oh, Liam, już jesteś – uśmiecha się na mój widok i składa pocałunek na moim policzku.

- Zapomniałem o czymś? – wskazuje na nią palcem, ponieważ stoi w sukience oraz pełnym makijażu.

- Tata zabiera mnie na randkę – puszcza mi oczko – Kolacje masz w lodówce.

Dziękuję skinieniem głowy i kieruję się w stronę mojego pokoju.

Następna część w sobotę :)

Mój zawodnikWhere stories live. Discover now