ROZDZIAŁ 1 | pierwszy dzień wakacji

50 3 4
                                    

Zadzwonił budzik. Jego dźwięk, oznajmiał, że nadszedł ten dzień. Pierwszy dzień wakacji, moich ostatnich na tej wyspie i z tymi ludźmi.

Włączyłam moją ulubioną piosenkę i zaczęłam przygotowywać się do wyjścia. Dzisiaj, miałam spotkać się z Dellą na cotygodniowy maraton horrorów. Jako, że wakacje właśnie się zaczęły, zamiast trzech filmów, mogłyśmy oglądać cały dzień do woli. Po ubraniu i pomalowaniu się zeszłam do jadalni, aby zjeść śniadanie.

Dzisiaj nasza kucharka Rose (R, bo była średnio zamożna) przygotowała mi tosty z jajkiem i awokado oraz pancakes z świeżymi owocami. Do picia wybrałam karmelowe frappuccino i świeżo wyciskany sok pomarańczowy. Po najedzeniu się, poprosiłam szofera o zawiezienie mnie do centrum.

Gdy dotarłam do miejsca o największym ruchu na naszej wyspie, od razu rozpoznałam Dellę. Jej kruczoczarne włosy powiewały na wietrze pod czerwonym beretem, który idealnie komponował się z dopasowanym kombinezonem w tym samym kolorze. Dziewczyna, należała do tych bogatszych, co było widać po jej ubraniach i stylu bycia.

Gdy pierwszy raz ją spotkałam byłam pewna, że jest typem dziewczyny, która całe dnie spędza na zakupach w najdroższych butikach i drogeriach. Oczywiście, myliłam się, bo nigdy nie spodziewałam się, że może podzielać moje zainteresowanie do horrorów i thrillerów. Była to jedyna rzecz, która trochę nas zbliżyła. Z początku nie lubiłam, gdy przychodziła do naszego domu, aby spotkać się z Asher'em, ale po czasie przyzwyczaiłam się i nawet zaczęłam dażyć ją sympatią.

-Addie! Tutaj jestem! - Della zwróciła na siebie uwagę.
-Już biegnę!- odpowiedziałam pospiesznie.
Po przywitaniu się, stwierdziłyśmy, że udamy się najpierw do kawiarni po kawę i coś słodkiego. Wybrałam pistacjowego croissanta z malinami i jak zwykle karmelowe frappuccino, a Dellie pączka z nadzieniem czekoladowym i zwykłą czarną kawę. Gdy zjadłyśmy i wypiłyśmy, moja przyjaciółka odezwała się.

- Co myślisz o tym, żebyśmy zaprosiły kogoś na nasz maraton?
- W sumie to spoko, ale kogo? -zapytałam
- Jak to kogo? Przecież to oczywiste! - od razu wiedziałam, że chodzi jej o Asher'a, Colton'a i Brittany, tylko problem tkwił w tym, że każdy z nich cholernie bał się horrorów.
- Ale przecież oni prędzej się zabiją niż zobaczą z nami coś strasznego- zaśmiałam się.
- No to jeszcze bardziej ich przestraszymy- rzuciła mi oczko.

Zostawiwszy spory napiwek dla kelnerki, zdecydowałyśmy się, aby na początku udać się do lokalnego sklepiku pani Lee (średnio zamożna kobieta) po kilka przekąsek na seans.
Ustaliliśmy że każda z nas kupi po jednej ulubionej przekąsce dla naszych przyjaciół i siebie nawzajem. Na mnie padł zakup jedzenia dla Brittany I Duke'a.
Zaczęłam od poszukiwania chipsów o smaku zielonej cebulki dla Brit. Uważam, że jak na nasze standardy jest to dosyć pospolita i tania przekąska, no ale cóż gusta mamy różne. Gdy przeszłam wszystkie alejki i dalej nie potrafiłam znaleźć chipsów zdecydowałam się zapytać o nie samą panią Lee.
Siwowłosa kobieta stała za ladą i uprzejmie się uśmiechała.
-Dzień dobry proszę pani- zaczęłam
- Oh dzień dobry. Czy to znowu moja ulubiona klientka?- zawsze gdy tu przychodzę lubię poplotkować o najróżniejszych rzeczach stąd te przezwisko.
-Właściwie to szukam chipsów o smaku zielonej cebulki. Znajdę może takie?
- Oczywiście kochanie. Jeżeli nie znalazłaś żadnych na półkach, widocznie mam jakieś na zapleczu.- odpowiedziała- Poczekaj sekundkę, słoneczko.
Po dwóch minutach kobieta wyszła z zaplecza z pięcioma paczkami ziemniaczanych przekąsek.
-Dziękuję bardzo! Jest pani taka miła- uśmiechnęłam się i odebrałam paczki.

Następnie zaczęłam poszukiwania ulubionej przekąski Duke'a. Przez chwilę musiałam się zastanowić czym ona jest, ale pomysł tak jakby sam wpadł mi pod nogi. Przede mną stała ogromna lodówka z każdym smakiem lodów. Wzięłam dla chłopaka czekoladowe, waniliowe, kinder-bueno i truskawkowe.

Duke od zawsze był fanem lata, lodów, basenu i surfowania, przy czym ja byłam jego zdecydowanym przeciwieństwem bo uwielbiałam zimę, jazdę na nartach i gorącą czekoladę. Jak to w niektórych książkach piszą byliśmy idealnymi przeciwieństwami, przy czym dopełnialiśmy się. Z mojej perspektywy nie było tak.

Po skończeniu podstawówki nasz kontakt ograniczył się do spotkań w gronie najbliższych przyjaciół i imprez w każdy weekend. Może się wydawać, że to dużo ale pod czas tych spotkań nasze rozmowy wyglądały jak: hej, co tam?, dobrze, czyli nie utrzymywaliśmy dobrych kontaktów oprócz przebywania w jednym pomieszczeniu.

- Addie masz wszystko?- Dellie wyrwała mnie z rozmyślań.
- Tak, tak chodźmy zapłacić i możemy się zbierać.

Po zapłaceniu za produkty i zostawieniu porządnego napiwku zadzwoniłyśmy na chat grupowy.

Wszyscy z lekką niechęcią podeszli do pomysłu na wspólne oglądanie horrorów, ale gdy pokazałyśmy im jakie zrobiłyśmy dla nich zakupy, każdy zgodził się bez wahania .

Po zobaczeniu wszystkich części „Krzyku" byliśmy odrobinę zmęczeni. Colton oczywiście zdążył dziesięć razy zasnąć, za to mój brat i Dellie leżeli wtuleni w siebie jak misie koala. Brittanny jak zwykle robiła coś na swoim telefonie. Tylko ja i Duke siedzieliśmy sami na dwóch końcach sofy. Oboje byliśmy samotni, ale jak widać mu to nie doskwierało za bardzo. Za to ja jak zawsze myślałam o wszystkim dookoła. Dlaczego ja nie mogę znaleźć drugiej połówki? Pytania podobne do tego ciągle zaprzątały mi głowę.

Z nadmiaru myślenia i oglądania, zasnęłam na kanapie tuż obok Brit.

Nie wiem ile czasu minęło i co zdążyło się wydarzyć, ale nagle usłyszałam b a r d z o głośne dźwięki.

- one two! - krzyknął Asher, a wszyscy mu zawtórowali
- You, and me, belong together. Like cold ice tea in warm weather.- wszyscy zaczęli śpiewać i nagle oczy każdego odwróciły się na mnie.
- Księżniczka wreszcie wstała?- zapytał ironicznie Colton z tarasu ogrodowego.
- Mogliśmy nie być tak głośno żebyś mogła się wyspać- wybuchnął śmiechem Asher
- Dlaczego mnie nie budziliście?- zapytałam
- Tak jak mówimy, księżniczka musiała się wyspać- odpowiedział Duke i zmierzył mnie drwiącym wzrokiem.
- Przepraszamy, myślałam że jesteś zmęczona- powiedziała Della i podała mi butelkę piwa- chcesz na rozbudzenie?
Wzięłam od niej butelkę, po czym ogarnęłam moje włosy do zadowalającego stanu i dołączyłam na dwór do reszty.

- Właśnie planowaliśmy jak będą wyglądały nasze wakacje.- powiedziała Brittany
- Muszą być niezapomniane- dodała Della- w końcu to prawdopodobnie nasze ostatnie wspólne.

Zaczęliśmy wymyślać różne pomysły. Od surfowania, po wynajęcie domku na Hawajach dla naszej szóstki. W końcu padło na to, że będziemy wymyślać kolejne pomysły w trakcie i najlepsze życie jest na spontanie (motto życiowe mojego brata).

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: a day ago ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

The Last SummerWhere stories live. Discover now