《ʀᴏᴢᴅᴢɪᴀł 4 - 𝒁̇𝒚𝒘𝒚 𝒐𝒈𝒊𝒆𝒏́》

30 10 32
                                    

Kolejny tydzień zleciał niemiłosiernie szybko.
W szkole było już głośno o moich zabawach na ulicy. Opłacać wszystko pomogli mi moi rodzice, choć byli na mnie porządnie źli. Dali mi szlaban na miesiąc, na szczęście ubłagałam ich na imprezę urodzinową Chrisa. Wiedzieli, że to mój najlepszy przyjaciel od przedszkola. Moi rodzice byli niczym rodzicami dla niego.

Z Ethanem było dobrze. Nic mu się nie stało poza złamanym nosem, spędził tylko jeden dzień w szpitalu. Jakoś się pogodziliśmy, a na toaletce stały piękne niezapominajki. Były śliczne, choć nie miałam serca mu powiedzieć, że ich nie lubię. Ważny był w końcu gest.

Nadeszła w końcu sobota. Dzień urodzin Chrisa. Pomimo braku czasu kupiłam mu prezent. Kosztowało to dużo, lecz czego nie robi się dla najlepszego przyjaciela?

Chris był bardzo towarzyski w porównaniu do mnie. W szkole był gwiazdą. Grał w szkolnym klubie siatkarskim, reprezentował naszą drużynę, a wszystkie dziewczyny wybrały go na obiekt westchnień.

Ja wolałam samotność. Miałam kilku zaufanych przyjaciół, więcej nie potrzebowałam. Byłam zamożna, choć zazwyczaj kryłam się z tym.

Tradycyjnie impreza Chrisa miała swój temat przewodni. Chłopak zawsze uwielbiał zaszaleć, a w tym roku wybrał mocną kategorię - DC. Podobno kto się nie przebrał, ten miał nie zostać wpuszczonym na imprezę.

Postanowiłam przebrać się w podobny strój do Wonder Woman. Czarwony gorset z złotymi wstawkami, koszulkę na ramiączkach, której prawie nie bylo widać oraz niebieską spódniczkę sięgającą połowy ud. Do tego złote kozaki i takie złote coś na ręce. Nie wiem, jak to nazwać. Dodatkowo miałam mieć perukę, ale z niej zrezygnowałam i po prostu pofalowałam moje kasztanowo-brązowe włosy.

Kiedy byłam już gotowa, dostałam wiadomość od Neta, który po mnie przyjechał. Chwyciłam torebkę i wybiegłam z domu, zamykając go za sobą.

Wsiadłam do nowego samochodu mojego chłopaka, bo poprzedni zniszczyłam.

- Hej - powiedziałam, uśmiechając się. Po zapięciu pasów przeniosłam na niego wzrok i zaniemówiłam. Ethan przebrany był w strój Black Adama, który seksownie opinał jego ciało.

- Hej, ślicznotko - odpowiedział, przekręcając kluczyk w stacyjce. - Świetnie wyglądasz. - Spojrzał na mnie z podziwem.

Uśmiechnęłam się do niego.

Ruszyliśmy spod mojego domu i po paru minutach byliśmy pod domem Chrisa. Mogłam się założyć, że mój przyjaciel przebrał się za Steppenwolfa albo Shazama i się nie myliłam. Stał w drzwiach w stroju Steppenwolfa i szczerze byłam z niego dumna, bo wyglądał naprawdę dobrze.

Wysiedliśmy z auta i na przywitanie przytuliłam blondyna, a Ethan zbił z nim męską piątekę.

- Myślałem, że już nigdy nie przyjedziecie - stwierdził Ris. - Wyglądacie zajebiście.

- Ty też - zaśmialiśmy się z Ethanem.

Podczas gdy oni rozmawiali, ja podeszłam do samochodu i otworzyłam bagażnik. Wyjęłam zapakowany w papier prezent dla mojego przyjaciela.

W trakcie wyjmowania zauważyłam leżące tam prezerwatywy.

O kurwa.

Obejrzałam się przez ramię, a widząc, że chłopaki nie zwracali na mnie uwagi, szybko podniosłam jedną.

O co tu chodzi? Przecież Nat miał dla nas... swoje... w domu. Po co mu kolejne?
Stwierdziłam, że pomyślę o tym później. Nie zamierzałam spieprzyć kolejnych urodzin.
Zamknęłam bagażnik i wróciłam do reszty.

Eclipse || Tom I Où les histoires vivent. Découvrez maintenant