2

1.2K 92 0
                                    

Z bezsilności upadłam na betonową podłogę, w garażu i zalałam się łzami, byłam strasznie wściekła, bo odebrano mi mój skarb, którym na dodatek miałam dzisiaj po raz kolejny pokonać Brooksa. Jeśli się tam nie zjawie, uzna mnie za tchórza, muszę szybko coś wymyślić, tylko pytanie co?

Po chwili namysłu, postanowiłam poszukać mojej własności. To był duży motor, więc nie mógł być daleko, napewno gdzieś tu jest, przecież to nie igła do cholery.

Po dłuższym bieganiu po wszystkich pomieszczeniach i całym podwórku, zauważyłam za domem sąsiadów moją bestyjkę przykrytą jakąś plandeką, niestety pilnował jej Aro, pies moich sąsiadów, bardzo agresywne zwierze, każdy się go bał, prócz jego właścicieli i mnie.

Moi rodzice myśleli chyba, że ja także się go boję, jednak prawda jest taka, że bardzo go lubię i on mnie również. Jako jedna z nielicznych osób bez problemów głaskam go, bez obaw, że mnie ugryzie.

-Aro Aro.-szepnęłam, duży czarny Amstaff podszedł do mnie energicznie merdając swoim ogonem.

Pogłaskałam go po jego szerokiej głowie, a potem zrzuciłam z motoru plandekę i przepchnęłam go z dała od domu, odpaliłam go dopiero na ulicy, a następnie szybko ruszyłam na Demon Street.

Gdy tam dotarłam kończył się właśnie trzeci wyścig, cholera spóźniłam się! Podeszłam do Owena, organizatora, przywitałam się z nim od razu, gdy mnie zobaczył.

-Spóźniłaś się.-oznajmił zawiedziony.

-Wiem, powiedz mi tylko kto wygrał.-poprosiłam.

-Brooks, wygrał wszystkie trzy.-wyjaśnił.

-Aha, dzięki, to do następnego.

-Mam nadzieję, że się nie spóźnisz, dzisiaj dużo osób na ciebie czekało.-uśmiechnął się.

-Nie spóźnię się, spokojna głowa. Na razie Owen.

-Narazie Naomi.-puścił mi oczko i wrócił do swojego towarzystwa.

Byłam zła, że Brooks wygrał wszystkie wyścigi, gdybym się nie spóźniła przez moich rodziców to napewno byłoby inaczej. Trudno, teraz wracam do domu, nic tu po mnie.

Wyjechałam z Demon Street i ruszyłam w stronę mojego miejsca zamieszkania, po krótkim odcinku zauważyłam w lusterku, że mam ogon, to był Brooks. Dodałam gazu nie zwracając uwagi na inne samochody, omijałam je szybko i zwinnie. Po około dwóch kilometrach zgubiłam Brooksa, na co odetchnęłam z ulgą.

Odstawiłam motor z powrotem pod plandekę, żeby rodzice nie skapnęli się, że go ruszałam. Powoli poszłam do domu, gdy już otwierałam drzwi usłyszałam za plecami warkot motoru, odwróciłam się i zauważyłam koło mojego wjazdu tego pieprzonego Brooksa, dobrze, że było ciemno. Ogarnęło mnie wielkie zdziwienie, gdy chłopak pomachał mi i odjechał, dziwnie się czułam z tym incydentem, szybko weszłam do domu i tym razem na szczęście rodzice mnie nie przyłapali.

Następnego dnia obudził mnie dzwonek do drzwi, szybko zbiegłam na dół i spojrzałam przez ozdobne okienko w drzwiach, o mało nie upadłam, gdy zobaczyłam Brooksa.
Co on robił pod moimi drzwiami!?

Stałam cicho i czekałam, aż odejdzie, niestety on zaczął uderzać pięściami w drzwi.

-Wiem, że tam jesteś!-krzyczał nadal mocno pukając.

-Po co tu przyszedłeś!?-zapytałam przez drzwi, nie miałam zamiaru pokazywać mu swojej twarzy.

-Otwórz! Przecież nic ci nie zrobię!

-Nie o to chodzi!-wrzasnęłam i odeszłam w pośpiechu i usiadłam sobie w kuchni, zerkałam przez okno, czy nieproszony gość sobie poszedł. Niestety nadal tam stał i walił w drzwi, cholernie uparty koleś, ale ja nie zamierzałam mu otwierać.

Po chyba kwadransie dobijania się i wołania Brooks odszedł, a ja odetchnęłam z ulgą.

Jednak mój spokój nie trwał długo, gdy usłyszałam pukanie do drzwi od tarasu. Nie ruszałam się z miejsca, bo nie chciałam być odkryta. Po chwili mój telefon zaczął dzwonić, dzwonił nieznany numer, odebrałam bardzo niepewnie.

-Otworzysz te drzwi czy mam je wywarzyć?-po drugiej stronie usłyszałam Brooksa, tylko skąd on ma mój numer?

-Skąd masz mój numer?!-zapytałam oburzona, jednak w odpowiedzi dostałam tylko głupi śmiech.

-Mam swoje sposoby.-odpowiedział po chwili.

-Czego chcesz?!-warknęłam, bo miałam naprawdę dość tego natręta.

-No nie wiem, to zależy, ale w tej chwili to najbardziej chciałbym cię zobaczyć i pogadać.-oznajmił.

-Nie znamy się, nie mamy o czym rozmawiać, więc wypierdalaj spod mojego domu bo wezwę gliny!-zagroziłam ostrym tonem.

-Ok, to może innym razem.-zaśmiał się i po chwili odszedł już naprawdę.

Po tym powalonym poranku bałam się wyjść z domu, nie wiedziałam czy Brooks czasami gdzieś na mnie nie czeka w ukryciu.

Popołudniu spędzonym w domu, byłam już znudzona tym siedzeniem bezczynnie. Wzięłam swoje buty, rękawiczki oraz kask i wyszłam na zewnątrz. Wzięłam motor witając przy tym Aro, pojechałam się przejechać i trochę zrelaksować, od nudzenia się przed telewizorem bolał mnie tyłek i głowa.

Postanowiłam wstąpić do marketu, wjechałam na parking gdzie stała grupka chłopaków. Wszyscy popatrzyli w moją stronę, nie powiem ani trochę mnie to nie zdziwiło, bo niecodziennie widuje się dziewczynę na takim motorze. Ledwo zeszłam ze swojej maszyny, a już obok stanął jeden z nich i patrzył na mnie z zadziornym uśmieszkiem.

-Hej mała, fajny motor.-puścił mi oczko i zaśmiał się głupkowato. Nie miałam zamiaru wdawać się z nim w dyskusję, więc chciałam odejść.

Zostałam powstrzymana, chłopak mocnym szarpnięciem przewrócił mnie na ziemię i usiadł na mnie okrakiem, mimo, że starałam się mu w tym przeszkodzić.

-Nie wolno mnie ignorować, zapamiętaj to sobie suko.-syknął powstrzymując moje ciosy.

Nadal próbowałam się wyrwać, ale w tej sytuacji byłam bezsilna. Nagle usłyszałam obok nas warkot Kawasaki, dobrze znałam ten dźwięk, to był Brooks. Cholera, tylko jego tu brakowało.

Zszedł z motoru i mocnym kopnięciem zrzucił ze mnie mojego napastnika. Szybko wstałam i wsiadłam na swojego ścigacza, na całe szczęście miałam kask, więc Brooks nadal nie mógł ujrzeć mojej twarzy.

Jednak on nie był chyba teraz ciekaw mojej tożsamości, tylko za wszelką cenę chciał rozprawić się z tymi gnojkami. Każdego po kolei pobił, bez żadnych przeszkód, dał sobie sam radę ze wszystkimi czterema. Byłam roztrzęsiona całą tą sytuacją, szybko odpaliłam moją bestie i ruszyłam do domu, nawet nie dziękując mojemu wybawcy. Dopiero gdy byłam już w swoim kochanym, ciepłym i miękkim łóżku zorientowałam się, że mam numer do Brooksa.

Do:Brooks

Dziękuję że mi pomogłeś, gdyby nie ty to pewnie leżałabym tam teraz zgwałcona i martwa. Jeszcze raz dzięki.

Od:Brooks

Nie ma za co, akurat przejeżdżałem i gdy zobaczyłem twój motor i kilku kolesi koło niego to się troche zmartwiłem. Napewno nic ci nie jest? :/

Do:Brooks

Wszystko ok, jestem ci dłużna, dam ci wygrać następny wyścig i będziemy kwita co ty na to?

Od:Brooks

Nie jesteś mi nic winna a wyścig wygram tak czy inaczej więc siedź cicho ;)

Do:Brooks

Marzyciel...

Nic więcej mi nie odpisał, trochę dziwnie się czułam pisząc z nim, bo rano wyganiałam go, gdy chciał normalnie porozmawiać a teraz normalnie piszemy jakbyśmy się już znali i lubili. To serio jest dziwaczne, ale co dalej z tym wszystki zrobię, to już jutro o tym pomyśle, bo teraz chcę mi się spać.

><><><><><><><><><><><><><><
Kolejny rozdzialik za nami, kto zadowolony? Ja bardzo bo już myślałam że nie skończę. Zapraszam do votes i koment! W next się trochę podzieje xD

Foster brother Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz