❣️🅸🅽🆄🆁🅴🅰 × 🅼🅰🆁🅲🆄🆂 ❣️

38 4 0
                                    

One-shot na zamówienie od LucysBox

Pov : Inurea/Albatroz-lauk (w pierwszej osobie)

Kończyłam pisać list do mojego taty. Moja przyjaciółka właśnie weszła do pokoju, w którym byłam. Gdy skończyłam pisać i wstałam od stołu, moja przyjaciółka mnie objęła ramieniem.

- Muszę ci coś powiedzieć. - powiedziała wyglądając na ucieszoną.
-Hm? Zamieniam się w słuch. - odparłam
- On... Zaprosił mnie na randkę. - odparła ucieszona.
- Kto? - zapytałam ciekawa, nie bardzo wiedząc o kogo chodziło.
- No wiesz, Marcus. - odparła, a na dźwięk tego imienia nogi się pode mną ugieły.

Wspomnienia przywiodły mnie do tego feralnego dnia, gdzie ledwo uszłam z życiem...

Kilka lat wcześniej (...) Byłam wtedy młoda i byliśmy razem z tatą na jakiejś górskiej łące. Tata na chwilę musiał gdzieś pójść, a ja zostałam sama. Postanowiłam umilić sobie czas, szukając kwiatków ale szybko mnie to znudziło. Usiadłam więc na trawie, myśląc co by tu zrobić.

Usłyszałam, że ktoś się zbliża. Pomyślałam, że może to mój tata wrócił i wstałam. Gdy nieznajomy wyszedł, zauważyłam, że to jakiś chłopczyk, na oko w moim wieku.

- Cześć, jestem Marcus. - powiedział, uśmiechając się do mnie.
- Jestem Inurea - odparłam i lekko się uśmiechnęłam. - Skąd się tu pojawiłeś?
- Po prostu przyszłem. Lubię tu chodzić. - odpowiedział.
- Hm, chyba cię skądś kojarzę. Też jesteś smokiem, prawda? - zapytałam, przypominając sobie, że niejednokrotnie wraz z rodzicami spotykałam inne smoki w ludzkiej postaci. No i kiedyś też go spotkałam. Wydawał się spoko, chociaż za bardzo z nim nie rozmawiałam.
- Tak. Kiedyś cię też chyba spotkałem. - odparł pogodnie.

Jeszcze przez chwilę tak gadaliśmy. Coraz bardziej przekonywałam się do chłopczyka i pomyślałam, że moglibyśmy się nawet zaprzyjaźnić. Wiem, trochę to dziwne, że tak szybko, ale byłam wtedy dzieckiem, a on wydawał się taki sympatyczny. Później samo rozmawianie nam się znudziło. Chłopiec zaproponował więc, żebyśmy się pobawimy, że walczymy ze sobą. Brzmiało to ciekawie, na dodatek dość bezpiecznie bo bez używania naszych mocy. Przystanęłam więc na to.

Fajnie się razem bawiliśmy. Całkowicie straciłam czujność i chłopak to wykorzystał. Zaczął nagle mnie atakować żarem i kroplami lawy. Lekko się wtedy przestraszyłam, aczkolwiek wszystko zgrabnie omijałam. Nic Marcusowi nie mówiłam, ponieważ myślałam, że chce się przede mną popisać swoimi zdolnościami.

Wszystko było dobrze, do momentu kiedy przy jednym ataku, wycelowanym w głowę zasłoniłam się ręką. Krzyknęłam po czym zaczęłam płakać z bólu. Moja cała ręka była poparzona. Nagle chłopczyk przemienił się w Smoka Lawy i oznajmił, że ma mnie zabić i przystąpił do kolejnych ataków. Zrozpaczona, próbowałam się bronić mimo bólu.

Na moje szczęście, po jakimś czasie mój tata zauważając ogień w miejscu w którym zostałam. Zjawił się tam i widząc mnie zajętą unikaniem ciosów od smoka i starającą się nie zemdleć, natychmiastowo przemienił się w smoka i zaczął walczyć z Marcusem. Ja w tym czasie zemdlałam.

Samej walki nie widziałam, ale mój ojciec powiedział mi, że wygrał ze smokiem, a ten uciekł. Ojciec jednak nie gonił go, bo zauważył, że zemdlałam. Bardzo się przestraszył, ale na szczęście nic poważnego mi się nie stało. Nie miałam zbyt wielu ran, a jak już to później mi je wyleczono. Została tylko jedna blizna. Na tej ręce, którą osłaniałam twarz przed ogniem.

Teraźniejszość (..) Przyjaciółka zauważyła, że poczułam się nieswojo.
- Wszystko okej?
- Tak...Po prostu się zamyśliłam. - odparłam. Nie powiedziałam jej o tej sytuacji i na razie nie chcę mówić. Nie jest to w końcu najmilsze wspomnienie. Zresztą, pewnie to po prostu zbieżność imion. Mimo wszystko, gdy je słyszę nieswojo się czuję, a wspomnienia wracają.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Apr 21 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

𝕠𝕟𝕖-𝕤𝕙𝕠𝕥𝕪 𝕟𝕒 𝕫𝕒𝕞𝕠́𝕨𝕚𝕖𝕟𝕚𝕖 Where stories live. Discover now