Rozdział 4 - Wspólne granie, ogień na ulicach

80 9 28
                                    

Tomura patrzył gniewienie na Nomu obok sieboe. Trzymało kontroler do gry niezwykle nieporadnie. Warknął na mniejszego zniecierpliwiony. Chciał już grać, Bogowie, tak bardzo chciał. Westchnął głośno zrezygnowany.
- Patrz na kontroler, naucz się tych przycisków, włączę samouczek i lepiej szybko to załap, chcę wygrać tę grę. - Warknął nastolatek groźnie unosząc prawą dłoń nie wahałby się przed uderzeniem w Nomu, nie zabić, ale sprawić jakikolwiek ból czy strach. Zdezorientował go brak odpowiedzi od stworzenia. Nic, nawet pisku strachu, tylko spojrzenie w jego stronę o gwałtowne kiwaie mglistą głową. - Dlaczego nie mówisz? - Spytał zaciekawiony, czerwone oczy wyrażały lekką irytację i zainteresowanie.

- Doktor i Sensei uniemożliwili mu mówienie. Wybacz młody Tomura, nie dostałem informacji, dlaczego to zrobiono. Miszę cię ponownie opuścić, kolacja jest w kuchni. - Odezwał się drugi Nomu, zza kanapy, jak zawsze perfekcyjnie wyprostowany i niegroźny. Fioletowo czarną mgła unosiła się nieregularnie, jak ogień.

- Czemu? Dokąd idziesz? - Spytał nastolatek. Na pewno nie chodziło o zakupy, jego opiekun zrobił je całkiem niedawno. To w tedy dostał nowe gry, jako nagroda za udany trening.

- Sensie powierzył mi ważną i długą misję, odzyskania pewnych przedmiotów, ale przedtem muszę zlokalizować ich pozycję. Nie mam pojęcia jak długo zajmie mi to zadanie.

Tomura skinął głową, rozumiejąc to na swój sposób. NPC dostał długoterminową misję i nie da się jej pominąć aby szybciej wrócił. Skupił się ponownie na ekranie przed sobą.

- Coś jeszcze? - Spytał kei słysząc odgłosu otwieranej się bramy teleportacyjnej. Kurogiri chrząknął i odpowiedział po kilku sekundach, dziwnie napiętym głosem.

- Mistrz, nakazał ci nadać Nomu imię. Nazwę użytkownika jeśli wolisz. - Mówił poważnym tonem. Nastolatek skupił się na nim ponownie.

- Nazwa dla gracza? - Zapytał, a czerwone oczy zabłysły z ekscytacji.

- Taj, ale możesz to zrobić tylko raz, zmiana nie będzie możliwa. - Potwierdził Kurogiri, znowu nabierając bardzo stanowczego, ale jednocześnie płaskiego tonu. - Ma to być imię i nazwisko  które Nomu zpamięta. - Złowrogie, żółte oczy, na fioletowej ,,twarzy", wbijały się wprost w młodzieńca. Kiedy niebieskowlosy skinął powoli głową, w powietrzu przed barmanem otworzyła się Brama pochłaniając sługę. Przez chwilę w pustym barze panowała cisza, nie zakłócona niczym, z wyjątkiem tykania zegara. Shigaraki podskoczył lekko czując klepnięcie w ramię. Obejrzał się, Nomu patrzyło na niego. W dłoniach trzymało kelnerski notatnik i ołówek.

-,, Co to znaczy?"- Przeczytał Shigaraki. Na szczęście Sensei i Kutogiti zadbali o jego edukację. Nomu pisał nieco koślawie. Może to wina tego, że powstał ledwo kilka godzin temu? Usiadł prosto, spuszczając stopy na ziemię i patrzył tylko na Nomu. Po chwili odpowiada.

- Sensei kazał mi zmienić twoją roboczą nazwę Gracza Dwa na inną. Mam tylko jedną szansę. Nazwa użytkownika będzie cię obowiązywać wszędzie. To zupełnie tak jak kiedyś że mną. Sensei nadął mi imię użytkownika. - Tu dotknął własnej piersi. - Shigaraki Tomura.

Dzieło Doktora patrzyło na niego po czym skinęło głową, odwróciło notes i zaczęło pisać. Cienista dłoń drżała, bardzo wyraźnie, ale i tak pisał.

-,, Nazwa użytkownika, to znaczy imię dla innych?" - Pyrał, a kiedy uzyskać potwierdzenie, w postaci skinięcia głową od nastolatka, utkwił zielone kule w ekranie. - ,,Zagramy? "

* * *

All Might patrzył tępo przed siebie. Trzymał dłonie na kolanach, zaciskając je z całej siły. Na jego dużej twarzy nie było nawet śladu, wiecznego, szerokiego uśmiechu. Uśmiechu, z którego był znany.  Hawks opierał się niedbale o ścianę przy drzwiach. Bohater Numer Jeden, nie miał co do niego wątpliwości. Numer Trzy, był psem, na smyczy Komisji. Komisja bardzo bała się o swój idealny z wierzchu porządek, więc wysłała swojego egzekutora. Hawks nie miał swojej woli, wykonywał każdy rozkaz pani prezes.
Endeavor był wściekły, nie chciał aby HPSC mieszało się do sprawy. Na pewno będą chcieli zamieść wszystko pod dywan, czym utrudnią szukanie tropów. Best Jeans wymigał się od obecności w małym pokoju, śledztwem we własnym regionie. Tylko All Might pozostał.
Dyrektor U.A. pozwolił im przebywać w jednym zwielu małych, prywatnych gabinetów. Zrobił to tylko dlatego, że Yagi miał zacząć nauczać w szkole na kursie bohaterskim. Tak naprawdę szukał komu może przekazać swój dar.

- Nie zapowiada się łatwa robota. - Zagoił skrzydlaty blondyn. Toshinori pozwolił aby mięśnie zniknęły w fali dymu i krwi z ust.

- Masz rację młody Hawks, nie zapowiada się to na krótkie i łatwe śledztwo. Jeszcze ten pożar z wczoraj. Po co zloczyń com palenie szpitala? Już kradną ciała z kostnicy. - Bohater zagłębił się we własnych myślach, a Jastrząb czujnie go obserwował. Komisja chciała wiedzieć co się dzieje i wysyłając jego dawała sygnał. Nie podoba im się opieszałość bohaterów, tak samo niezbyt pochlebne głosu, od strony opinii publicznej. Hawks miał zaprowadzić porządek, nie mógł zwieść.

* * *

Szedł ciemnymi uliczkami, mijał porzucone worki, pełne cuchnących śmieci. Ciemne kontenery, pełne i puste. Obojętnie kopał kartonowe pudła. Szczury i inne stworzenia uciekały od niego. Ludzie powinni uczynić to samo. Wpadł na kilku obdartusów ze śmiesznymi dziwactwami. Nękali jakąś kobietę,  nie żeby go to obchodziło. Jego ciężkie bojowe buty złowrogo uderzały o beton. Czarne włosy, nastroszone jak kolce, podskakiwała w rytm. Płaszc pwiwał za plecami.
Ludzie byli głupi, skoczyli na niego, chcieli zastraszyć? Pobić? Mieli go za kogo? Bohatera? Błękitny płomień rozświetlił znaiedbaną, zapomnianą alejkę. Czego dotknęły, paliły bezlitośnie aż nie został nawet popiół. Wszystko znikało z powierzchni ziemi, beton się topił, a on? Szedł dalej.

~ Ciekawe czy mnie widzisz Izu, Inko. Moje iskry. Jeszcze do was nie dołączę, czekajcie na mnie. Pomszczę cię synku. Nie jestem jak ON. Wiesz, zawsze chciałem być obok, ale nie mogłem. Wybacz jeśli cię zraniłem. ~ Myślał idąc dalej. Błękitne oczy zabłysły groźnie w świetle słońca gdy wyszedł na ulicę. Tak bardzo chciał być obok swojej rodziny, ale musiał jakoś zarabiać. Tak bardzo chciał spalić tych, którzy skrzywdzili jego zielony płomyczek. Dabi chciał zemsty.

Little Sweet Nomu [BNHA; Villain Deku]Where stories live. Discover now