Rozdział 21

5.3K 116 66
                                    

Dopakowywałam ostatnie rzeczy na wyjazd do Hiszpanii gdy nagle do pokoju wszedł mój brat.

-Siema młoda.

-No co tam?

-Za dziesięć minut wyjeżdżamy i ani minuty dłużej- oznajmił po czym nie czekając na to co powiem po prostu wyszedł.

Jeszcze raz dokładnie sprawdziłam czy niczego nie zapomniałam i zeszłam na dół z ogromną walizką, sportową torbą do której pochowałam dwie kosmetyczki, suszarkę i ciuchy które mi się nie zmieścił.

-Julie ty wyjeżdżasz tam na dwa tygodnie, a nie miesiące. Patrz ja i Josh spakowaliśmy się w takie małe walizki, a ty wzięłaś największą jaka była w domu i dodatkowo torbę- odezwał się Johnatan niedowierzając.

-Wy bierzecie cztery pary gaci dwie koszulki jedne dżinsy i kąpielówki. A kobiety nie chodzą jak menele i biorą taką ilość rzeczy na ile dni jadą, dodatkowo kosmetyczkę, szpilki jakieś sukienki przynajmniej dwa stroje kąpielowe- zaczęła mnie bronić mama.

-Kobiety są dziwne- mruknął John.

-Dobra idziemy- powiedział entuzjastycznie John wchodząc do salonu, lecz gdy zobaczył moje rzeczy mina mu zrzedła- żartujecie sobie ze mnie prawda?

-Nie dlaczego?- spytałam udając, że nie wiem o co mu chodzi.

-Kurwa my wzięliśmy takie małe walizki, a ty kurwa walizkę większą od ciebie i do tego torbę.

-No nie przesadzaj wcale nie jest większa ode mnie.

-I gdzie ja ją zmieszczę?- jęknął zrezygnowany.

-Jak się popieści to się zmieści- rzuciłam niby żartem za co zostałam skarcona surowym spojrzeniem od obu braci.

Przed wyjazdem pożegnaliśmy się z Holly, Henrym i rodzicami, a następnie odjechaliśmy z piskiem opon.

Pół godziny później byliśmy już pod szkołą. Johnatan od razu poszedł do swoich znajomych, a ja i Josh staliśmy oparci o jego Lamborghini.

Ni stąd ni z owąd przed nami wyrosła nagle Anastazja, która od razu rzuciła się mojemu bratu    na szyję.

- Tak się za tobą stęskniłam- wykrzyczała- tak dawno się nie widzieliśmy.

- Tydzień An- powiedział mój brat i odwzajemnił uścisk.

- I o miesiąc za długo.

Pomimo tego, że mój brat nigdy tego nie powiedział, to widziałam, że czasem już go to męczyło. Oczywiście było widać, że ją kocha, ale czasami zaczynała go irytować.

-Nie mam tutaj już żadnych znajomych nie wiem czy jest jakiś sens, abym jechała do tej Hiszpani skoro i tak pewnie będę siedziała tam sam- odezwałam się po chwili ciszy.

Nie chciałam wyjść na laskę, która się użala nad sobą, bo sama nie lubiłam takich osób, które ciągle mówiły jak to im źle jak to ich nikt nie lubi i ciągle tylko szukają atencji, ale ta myśl chodziła mi po głowię od paru dni.

-Pamiętaj, że w razie czego masz nas. Mnie, Alexa, Lucasa, Karla, Johna. Jakbyś chciała z nami pogadać to możesz zawsze do nas przyjść. Chłopaki cię serio polubili i jesteś u nas zawsze mile widziana.

-Dzięki, ale właśnie chodzi o to, że ja bym chciała mieć znów przyjaciółkę, a nie zadawać się z samymi chłopakami.

-Rozumiem cię. No nie wiem możesz do kogoś podejść i zagadać. A z kim będziesz w pokoju?

-Z dziewczynami z którymi ogólnie jestem i jeszcze jakaś laska od nowego roku do nas dołączyła zamiast Loretty.

-No to z nimi spróbuj pogadać.

failure in lifeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz