.3.

476 35 65
                                    

Jako iż udało mi się chyba zaliczyć nowy rekord chyba i pokłócić się z dwoma koleżankami jednego dnia (to się nazywa talent) (wyjebały mnie z grupy na mess T^T) (po raz kolejny) to postanowił*m napisać kolejny rozdział (jakby co to ja się nie żale) (muszę to zaznaczyć bo moje koleżanki zawsze myślą, że się żale, a ja serio tego nie robię, tylko tak se gadam bez sensu) więc no Let's go przygodo!
------------------------------------------------

Kaufland Pov.

Siedzieliśmy sobie spokojnie w moim mieszkaniu popijając herbatę i rozmawiając (flirtując znaczy coooo ( ͡⁠°⁠ ͜⁠ʖ⁠ ͡⁠°⁠) ), Gdy nagle boleśnie przekonaliśmy się, że drzwi od domu trzeba zamykać na klucz bo do pokoju wbił nam nachlany Ćwiartek. Znaczy typ ma tak naprawdę na imię Ćwiartek- Alkohole 24h ale to jest trochę za długie więc skracamy do Ćwiartek. Ale trzeba przyznać, że jego imię zaskakująco dobrze go opisuje, biorąc pod uwagę fakt, że jest nachlany 24h na dobę.

-Chlopaki itsiemy na imprese- jak na teoretycznie pijaną osoba Ćwiartek zajebiście dobrze utrzymuje się jeszcze w pionie, widocznie odblokował już level pro master i trzeba więcej promili żeby stracił umiejętność chodzenia prosto (chociaż w jego przypadku to może już procentów...?)

-A-ale - InPost chce zaprotestować, ale Ćwiartek w przeciwieństwie do mnie ma w dupie słowa InPosia i zatacza się z powrotem do drzwi.
-Eh no chodź, ktoś go musi pilnować, żeby nie odwalił czegoś głupiego - przewracam oczami biorąc InPosia za rękę i idąc do drzwi. Eh to nie tak, że jestem jakiś opiekuńczy więc nie myślcie sobie ale jednak trzeba pilnowac swoich znajomych co nie? No wiecie to tak jakbyście zobaczyli, że ktoś zeruje wódkę samotnie wtedy się przyłącza czy się chce pić czy nie (no albo zabiera mu się ta butelkę ale to inna sprawa).
Idziemy za pijanym Ćwiartkiem, który nawet po pijaku pamięta dokładnie drogę do wszystkich imprez w tym mieście. On ma jakiegoś google maps'a wbudowanego chyba (na trzeźwo to się raz prawie zgubił próbując dojść do własnego domu (na trzeźwo!))

-Gdzie my w ogóle idziemy? -pytam znudzony nie puszczając jeszcze ręki InPosia bo w sumie czemu (bo nie jesteśmy parą? Logiczny argument ale na mnie logika w tym przypadku nie działa, próbujcie dalej)

-No jusjus nie nerwuj się tak pseciez do klubu dla gejów nas nie zaprwdze- odpowiada Ćwiartek

-Z tobą to już czasami wolałbym ten klub dla gejów- wzdycham, wiedząc, że Ćwiartek i tak nic nie będzie tego pamiętać więc dosłownie moglibyśmy pójść wszędzie.

-Tadam!- Ćwiartek zatrzymuje się przed jakimś dość eleganckim lokalem jak na niego (tynk z jednej strony się tylko sypie).

-Nie moglibyśmy już wracać- pyta InPost, ale Ćwiartek wciąga go do środka na co pozostsje mi tylko ruszyć szybko za nim.
W środku oczywiście jest zajebiście głośno, pełni ludzi, sklepów i innych rzeczy, których można znaleźć w atlasie grzybów.
Stajemy z Ino pod ścianą obserwując Ćwiartka aktualnie flirtującego z .... Doniczką. Ale akurat przyznam kaktus ładny, taki uschnięty.

-A moge plosic takom pienknom osobe do tanca?- pyta nagle z dupy Ćwiartek mojego kochanego InPosta

- Ćwiartek wypieprzaj do tego kwiatka, bo ci coś zrobię- mówię z wkurwem sięgając do kieszeni po jakiś katalog (tak zawsze je noszę przy sobie, a co?) ale na szczęście Ćwiartek stwierdził że teraz po flirtuje z butelką wódki. Jednak to nie był koniec moich kłopotów. CZY WSZYSCY PIJANI LUDZIE MUSIELI SIE ZLECIEĆ PODRYWAĆ MOJEGO INOSIA

-No hej ty moje słodkie ciasteczko Oreo - jakaś blondynka ociera się jak kot o mojego Inosia. No kurwa jeszcze jakieś furasy czy tam theriany jak to gówno się teraz nazywa (dop. Autora. W sumie to nie mam nic do fury ani nic tylko tak na potrzeby książki)

-O cholera, patrz thermomixy za darmo rozdają! -dre się (czasem się trzeba zniżyć do takiego poziomu) na co blondynka ma już totalnie w dupie mojego zdezorientowanego InPosta i gubiąc szpilki leci walczyć o swój darmowy thermomix. Ciekawe kiedy się zorientuje że to nie prawda...

-Dzięki- odpowiada zawstydzony InPost

-H-hej- słyszę głos jakiegoś typa tuż przed nami, tym razem to niestety do mnie (i tak lepiej niż gdyby do Inosia)(ciekawe czy wzięli mnie za dziewczynę) - Chłopaki co dalej nigdy tak daleko nie zaszedłem-
(Dop. Autora WYPIEPRZYLO MNIE Z WATTPADA I PÓŁ ROZDZIAŁU SIĘ NIE ZAPISAŁO ALE NA SZCZĘŚCIE UDAŁO MI SIE GO PRZYWRÓCIĆ)

-Ja też nigdy tak daleko nie doszedłem ale Zapytaj się czy odbierze cię z pracy! - odkrzykuje jakiś inny typ z drugiego końca sali

-Musisz zatańczyć breakdance na środku stołu i nigdy więcej nie wracać - podpowiada chłopakowi Inoś z lekkim wkurwem w oczach, ooo czyżby był zazdrosny? Jak uroczo.

---------------------------------------------
Akurat sobie przypomniał*m, że podobny pomysł na rozdział dawała mi moja koleżanka z, która się akurat pokłócił*m i zastanawiam się czy to skasować ale dobra na razie chyba zostawię.
Więcej przygód z tej jakże ciekawej imprezy będzie w kolejnym rozdziale bo dzisiaj już mi się nie chce

Taca na ofiarę -------------> \________/

InPost x KauflandHikayelerin yaşadığı yer. Şimdi keşfedin