ROZDZIAŁ XXIII UWAGA NA UKŁADY ZE SPOTKANYMI NOCĄ KSIĘŻNICZKAMI cz.II

19 7 13
                                    

Wydałam z siebie zduszony okrzyk, odwracając się w stronę osoby, która zadała pytanie. Moje zdziwienie było wręcz nieopisane, kiedy zobaczyłam niską, szczupłą dziewczynkę z blond włosami przeplatanymi rudymi pasemkami zaplecionymi w warkocze. Oceniłam, że mogła mieć co najwyżej dziesięć lat. Jej życzliwe, jasnoniebieskie oczy przyglądały mi się dociekliwie, ale i trochę przekornie, jakby doskonale wiedziała, w jakiego powodu się tam znalazłam.

- Nie lubisz odpowiadać na pytania, co? - spytała, przekrzywiając głowę.

Patrzyłam na nią szeroko otwartymi oczami. Co ta dziewczynka robiła prawie o północy sama w parku? Czy jej rodzice całkiem postradali zmysły? I jeszcze ta ufność, z którą zwracała się do nieznajomych... Przecież to było niebezpieczne! Nie wiadomo, kogo mogła tam zamiast mnie spotkać. "Chociaż...", pomyślałam po chwili zastanowienia, "Chyba jednak mam kilka typów".

Zmrużyła oczy, okazując podejrzliwość.

- Mów albo zacznę krzyczeć.

"Całkiem, jakbym to ja była potencjalną ofiarą", mruknęłam w myślach.

- Nie! - szepnęłam pospiesznie i niepewnie zerknęłam na domki za moimi plecami. Miałam nadzieję, że nikt jeszcze nie usłyszał naszej rozmowy.

Uniosła brwi, przybierając taką minę, jakby rzucała mi wyzwanie.

- A jednak nie jesteś głucha.

Uśmiechnęłam się delikatnie, nie chcąc jej spłoszyć. Cały czas miałam z tyłu głowy, że rozmawiając z nią, mogłam przegapić Susan, ale straciło to dla mnie znaczenie. Bezpieczeństwo tej małej było ważniejsze.

- Mam na imię... - zawahałam się. Doskonale wiedziałam, że dzielenie się z obcymi moim imieniem nie było rozsądne. "Ale przecież taka chudziutka istotka nie może być dla mnie zagrożeniem", pomyślałam z rezygnacją. - Annabelle.

Podparła się pod boki z wyraźnym zadowoleniem.

- Wiem, kim jesteś – odparła tajemniczo, po raz kolejny mnie zadziwiając. - I powiem ci też, że masz śliczne imię. Nie to, co ja. - Skrzywiła się. - Aurora.

Nie miałam pojęcia, co mogło jej się nie podobać w tym imieniu. Brzmiało niezwykle magicznie. "Chwila, czy Aurora to nie jest czasem imię Śpiącej Królewny?". Patrząc na o półtorej głowy niższą dziewczynkę, zdałam sobie sprawę, że mogłaby nią być. Księżniczką innego świata.

- Uważam, że jest piękne – zapewniłam ją, na co uśmiechnęła się jeszcze radośniej. Pełna wątpliwości, spytałam: - Skąd mnie znasz? Jestem pewna, że nigdy wcześniej cię nie widziałam.

Jej oczy znowu błysnęły, kiedy złapała pień najbliższego, dosyć wąskiego drzewa i zaczęła się wokół niego kręcić, jakby brakowało jej zajęcia. Mimo to cały czas wlepiała we mnie swoje zaintrygowane spojrzenie. Zachichotała.

- Prawie wszyscy cię znają – odrzekła z taką pewnością, jakby stwierdzała, że Ziemia jest planetą. - Zrobiłaś prawdziwą furorę na Wielkim Zgromadzeniu Nocy!

Zadławiłam się własną śliną. Zaczęłam kasłać i samą siebie tłuc po plecach. "Niemożliwe! Po prostu nie. Nie mogłam dać się podejść dwunastoletniej dziewczynce!", myślałam z rosnącą z każdą minutą złością na własną głupotę. Nagle wszystko stało się jasne: dlaczego była sama w ciemnym parku, dlaczego o tej godzinie i dlaczego niczego się nie bała. Z przestrachem zerknęłam na jej małą postać, która teraz wydała mi się o wiele większa niż wcześniej.

- Jeju – zajęczała i przewróciła oczami. - Nie patrz tak na mnie. Nie jestem niedźwiedziem, a szkoda. Miałabym fajne zęby. - Wyszczerzyła się do mnie.

Znaki Dusz. Odrodzenie [W TRAKCIE ZMIAN]Where stories live. Discover now