15

271 38 5
                                    

Kolejny dzień, a właściwie poranek był tak samo zabawny jak i niespodziewany. Nie zdążył nawet otworzyć oczu jak dostał poduszką prosto w twarz, jęcząc niezadowolony, że ktoś - prawdopodobnie Harry - postanowił obudzić go w ten mało przyjemny sposób. Chcąc uniknąć kolejnych ciosów, przekręcił się na bok natrafiając tym samym na plecy bruneta i dopiero wtedy zdając sobie sprawę, że skoro chłopak leżał tuż obok to osoba, która w dalszym ciągu naparzała go poduszką nie mogła być Harrym. I tylko dlatego zmusił się do otwarcia najpierw jednego, potem drugiego oka w końcu ponownie przekręcając się na plecy tylko po to, by dostrzec nad sobą dwie należące do jego przyjaciół, wyszczerzone twarze.

- Jezu. - mruknął, podciągając kołdrę pod samą brodę. - Idźcie być przerażający gdzieś indziej.

- Wstawać! - wykrzyczał wyraźnie ucieszony Zayn, próbując ściągnąć z niego kołdrę. - Już dwunasta! - więc może jednak to nie był poranek, a południe. Nic dziwnego skoro poszli spać dopiero w okolicach czwartej nad ranem.

- Zostaw to do cholery, jestem goły. - sarknął. To może nie było zadziwiające, bo często sypiał w ten sposób w dodatku Zayn nie raz ani nie dwa widział go zupełnie nagiego, ale miał świadomość, że pod tą samą kołdrą leżał równie nagi, kręcący się teraz Harry. I może tylko dlatego wciąż uparcie trzymał kołdrę nie pozwalając, by ta została im odebrana tym samym ukazując wszystkie wdzięki bruneta. Bo te były przeznaczone tylko i wyłącznie dla jego oczu.

- Ja też. - usłyszał tuż obok zupełnie zaspany głos Harry'ego dzięki któremu ta mała szarpanina wreszcie ustała. - Co się dzieje?

- Też chciałbym to wiedzieć. - westchnął, spoglądając spod uniesionych brwi na dwójkę chłopaków. - Co wy tu w ogóle robicie? Dlaczego nie jesteście w pracy? Muszę w końcu zabrać wam te pieprzone klucze do mieszkania.

- Ja też mam całkiem sporo pytań do waszej dwójki, więc ruszcie tyłki i przyjdźcie do salonu! - ostatnie słowa musiał już krzyczeć jako, że opuścili sypialnie, a on po raz kolejny wydał z siebie męczęński jęk, odwracając głowę w stronę Harry'ego. Ten ze zmarszczonymi brwiami wyglądał na równie zdezorientowanego, ale kiedy przeniósł na niego spojrzenie, uśmiechnął się słodko, przysuwając bliżej i cmokając krótko w usta.

- Dzień dobry. - wypowiedział cicho.

- Taka pobudka podoba mi się zdecydowanie bardziej. - stwierdził, obejmując go ramionami, ale kiedy Harry po raz kolejny chciał go pocałować, odwrócił głowę, więc usta chłopaka trafiły w policzek. - Przyjaciele się nie całują, Harold. - upomniał z uśmiechem na co brunet wywrócił oczami, bo to nie tak, że ten fakt jakkolwiek przeszkodził im poprzedniego wieczoru.

- Wstaliście już?! - tym razem to Louis nie mógł powstrzymać się przed wywróceniem oczami.

- Lepiej to zróbmy. - zwrócił się do Harry'ego, który w zgodzie pokiwał głową, więc choć niechętnie, podnieśli tyłki z łóżka, naciągając na siebie pierwsze lepsze dresy za nim poszli do łazienki przemyć twarz i umyć zęby następnie ku uciesze Liama i Zayna pojawiając się w salonie. Dosłownie ku uciesze, bo Zayn niemal od razu rzucił się na niego - również dosłownie - zamykając go w niedźwiedzim uścisku. - Tak, ja też się cieszę, że Cię widzę, Zee. - wymamrotał, starając się nie udusić przez obejmujące go mocno ramiona. Uśmiechnął się jednak, bo wiedział, że dla chłopaka jak i dla Liama, a właściwie dla wszystkich poprawa jego stanu była niesamowitą ulgą. - Dusisz mnie. - poinformował.

- Zasłużyłeś. - mruknął robiąc to jeszcze przez chwilę za nim odsunął go na długość ramion, przyglądając mu się bacznie. - Jesteś kretynem.

- Wiem. - przytaknął, ale i tak uśmiechał się przez cały ten czas będąc nawet nieco wzruszonym, bo Zayn zazwyczaj nie przytulał go w ten sposób jakby naprawdę stęsknił się za jego normalną wersją. - Ale to już za mną.

Fine LineWhere stories live. Discover now