10

260 36 21
                                    

Kolejnego dnia robiąc zupełnie na przekór, Louis przytrzymał Harry'ego w łóżku. Dosłownie przytrzymał, bo gdy zadzwonił budzik, a Harry chciał wstać, owinął się wokół niego jak miś koala prosząc, by dziś odpuścił sobie poranne bieganie. Jakby nie było zasłużył na odpoczynek i brunet chyba również zdawał sobie z tego sprawę, bo nie oponował, zostając z nim w łóżku niemal do trzynastej. To wtedy ich domagające się jedzenia brzuchy zmusiły ich do wstania i zrobienia śniadania. W jego przypadku wyglądało to oczywiście tak, że siedział na blacie, podkradając pomidora czy ogórka, którego Harry próbował pokroić. Chłopak oczywiście irytował się na niego robiąc to tak nieudolnie, że Louis prawie spadł z blatu nie potrafiąc powstrzymać śmiechu. I choć oboje tego dnia nie mieli najmniejszej ochoty gdziekolwiek wychodzić byli bardzo świadomi, że wieczorem muszą spotkać się z całym zespołem ludzi, którzy uczestniczyli w amerykańskiej trasie. To miało być podziękowanie ze strony Harry'ego za całą pomoc i ogrom pracy, którą włożyli w to, by wszystko było tak, jak powinno być. Chłopak zarezerwował na tę okazję cały klub, więc podczas imprezy czuli się zupełnie rozluźnieni czego skutkiem były spore ilości wypitego przez nich alkoholu. I jeśli przez to byli bardziej dotykalscy niż zazwyczaj nie musieli się tym przejmować wiedząc, że są tam w swoim gronie, które zresztą również nie stroniło od alkoholu. Więc z pewnością ostatnią rzeczą jaką mogli robić było zwracanie uwagi na ich dwójkę tańczącą i przytulającą się na środku parkietu.

Schody pojawiły się dopiero, gdy mieli już wychodzić. Harry ledwo był w stanie iść, więc oczywiście, że to on był tym ratującym sytuację. Przyciągnął go do swojego boku, mocno obejmując ramieniem i w ten sposób wychodząc na zewnątrz, gdzie niemal od razu oślepił ich błysk fleszy. Zaklął siarczyście, bo tego zupełnie się nie spodziewał. Najwyraźniej ktoś musiał dać paparazzim znać, że w klubie odbywa się taka impreza i Louis był gotowy wyrwać temu komuś penisa. Nie sądził jednak, że uda mu się dowiedzieć kim była ta osoba, więc wszystkim, co robił było osłanianie ich pijanych i zmęczonych twarzy. Czuł się odpowiedzialny za Harry'ego, bo to on z ich dwójki miał nieco większą świadomość tego, co się działo, błagając w myślach, by chłopak nie potknął się nagle o swoje nogi. Nie zrobił tego i może przez całe zamieszanie również zdołał trochę wytrzeźwieć, gdy przepychali się przez tłum nie odrywając spojrzenia od swoich stóp. Ale kiedy w końcu dotarli do czekającego na nich samochodu zdał sobie sprawę, że chłopak po prostu był ledwo przytomny po zajęciu miejsca na tylnej kanapie od razu osuwając się w jego ramiona. On natomiast starał się nie myśleć jak bardzo niekorzystne będą to zdjęcia i na drugi dzień jak się okazało, gdy tylko włączył telefon, zalała go fala powiadomień. Pisał do niego Zayn, Liam, Lottie, a nawet jego nastoletnia sąsiadka śmiejąc się, że nieźle zaszaleli. Jemu nie było do śmiechu widząc swoją twarz w niemal całym internecie. W dodatku był też artykuł, prawdopodobnie dużo artykułów na temat ich wypadu do klubu i stanu w którym ten klub opuszczali. Jeden z nich nawet kończył się pytaniem czy Harry i jego fotograf mają romans. Louis prawie zakrztusił się własną śliną, gdy to przeczytał. Na szczęście po zjechaniu w sekcje komentarzy jego kąciki ust uniosły się w górę. Fanki oczywiście broniły bruneta, a co za tym idzie również i jego pisząc, że po tak intensywnym czasie jaką była amerykańska trasa zasłużyli na imprezowanie do białego rana. W dodatku shippowali ich ale Louis nie był pewny czy to dobrze czy raczej niekoniecznie.

Odłożył telefon dopiero, gdy poczuł delikatny ruch tuż obok siebie. Harry prawdopodobnie powracał do życia, a on już mu współczuł. Sam nie czuł się najlepiej, od alkoholu i głośnej muzyki bolała go głowa, ale z ich dwójki to on lepiej przyswajał takie rzeczy dlatego nim brunet zdążył otworzyć oczy, on już podstawiał mu pod usta butelkę wody.

- Dziękuję. - wychrypiał z wdzięcznością po wzięciu kilku łyków. - Czuję się jak gówno.

- A wyglądasz jak milion dolarów. - stwierdził, bo jakby nie było Harry mógłby mieć na sobie worek na śmieci, a on i tak nie zmieniłby zdania.

Fine LineWhere stories live. Discover now