*Następnego dnia, Meksyk, siedziba "Cazadores"*
- To gdzie Twoim zdaniem jest to cholerne pudełko z obsydianu niby? - pyta Karina Hectora.
- Nie wiem. Ostatnim razem miał je Rios - mówi Hector - z 20 lat temu.
- Ale Rios nie żyje, więc go nie spytasz - mówi Karina.
- Bo go zabiłaś. Tak, wiem. Dziękuję po raz nie wiem który - mówi Hector.
- Przyjemność po mojej stronie - mówi Karina - ale Ty na pewno jesteś pewien, że wiesz gdzie jest to lazurytowe?
- Oczywiście... - mówi Hector - że nie. Tropy mnie tu doprowadziły. A wszystkie tropy prowadzą do Meksyku.
- To chyba do Rzymu było - mówi Ray.
- Pytał Cię ktoś o zdanie? - pyta Karina.
- Daruj - prosi Ray.
- Nie przepraszaj za to, że masz rację - mówi Karina - to "do Rzymu" było, Hectorze.
- Co za różnica - mówi Hector wzruszając ramionami.
*Tymczasem, Baton Rouge*
Jess jedzie na hulajnodze do domu Sadusky'ego. Zostawia pojazd przed domem i puka do drzwi. Otwiera jej młody mężczyzna w stroju pielęgniarza, Myles.
- Nie jesteś z tajskiej knajpy, prawda? - pyta Myles.
- Nie, nie. Nie z knajpy, nie - mówi Jess - szukam Pana Petera Sadusky'ego.
- Serio? - dziwi się Myles - Pan Sadusky nie miewa gości.
- Chyba mam coś co do niego należy - mówi Jess.
*Chwilę później, w domu Petera Sadusky'ego*
- Aha, muszę Cię ostrzec. Pan Sadusky cierpi na demencję. Może mieć omamy i przewidzenia - mówi Myles - każdego bierze za szpiega.
Następnie puka do drzwi.
- Jestem zajęty - mówi głos zza drzwi.
- Ma Pan gościa - mówi Myles.
- Liam? - pyta głos.
- Nie - odpowiada Myles.
- To sobie idźcie - mówi głos.
Do drzwi dzwoni dzwonek.
- O, to moje tajskie żarcie - mówi Myles - powodzenia.
Odchodzi i zostawia Jess samą. Jess patrzy za nim. Następnie wchodzi do gabinetu.
- Halo? Dzień dobry - mówi - przepraszam, że przeszkadzam.
- To nie przeszkadzaj - mówi głos w fotelu.
Jess podchodzi do biurka.
- Pracuję w "Almighty Storage". Mój szef wyrzuci Pańskie rzeczy jak nie opłaci Pan czynszu - mówi i kładzie flagę na biurku.
Fotel się obraca i starszy człowiek bierze flagę w rękę.
- To ja Pana zostawię. Proszę dzwonić jak chce Pan rzeczy - mówi Jess i zaczyna odchodzić.
- Czekaj - mówi Sadusky - znalazłaś mnie.
- Tak. Jak przeczytałam "Jestem duchem" nie mogłam się oprzeć - mówi Jess.
- Całkiem nieźle - przyznaje Peter.
- Po prostu lubię zagadki - mówi Jess - no i marzy mi się praca w wydziale kryptoanalizy FBI.
- A, rozumiem - mówi Sadusky - mam Cię polecić.
- Nie, nie w tym rzecz - mówi Jess - i tak nie mogę jeszcze pracować w FBI. Nie mam jeszcze obywatelstwa.
CZYTASZ
Wojna o Pan-Amerykańskie dziedzictwo
FanfictionPodczas najazdów konkwistadorów Malinche i inne Córy Pierzastego Węża ukryły Pan-Amerykański skarb oraz mapę do niego prowadzącą. Przez lata miejsca ich ukrycia stawały się coraz bardziej niedostępne, a przez to coraz bardziej pociągające dla ludzi...