Rozdział 10 - Podejrzliwość

Start from the beginning
                                    

- Co wydarzyło się na Taransay? - zapytała Harry'ego - Wysyłaliśmy sowy. Wszystkie listy wracały nieprzeczytane.

Harry poprawił się na krześle.

- Tę rozmowę powinniśmy przeprowadzić w obecności Scrimgeour'a. I może Mercer'a - posłał jej uciszające spojrzenie, gdy otworzyła usta – Zaufaj mi. Wytłumaczą to lepiej niż ja. A trochę jest do tłumaczenia. Na ten moment, jedyne co jest dla mnie ważne, to wasze bezpieczeństwo. Na szczęście Weasley'om nic nie jest i ty jesteś bezpieczna. Ach i Ginny tu jest.

To by wyjaśniało brak zarostu.

- Muszę ją zobaczyć - Hermiona próbowała przerzucić nogi przez bok łóżka, ale wysiłek, który tego wymagał, wywołał u niej zawroty głowy - Och - krzyknęła, gdy ciemne plamy przysłoniły jej świat. Poczuła dłonie Harry'ego na ramionach, a potem nie czuła już nic.

Gdy odzyskała przytomność po raz drugi, zobaczyła pochylającą się nad nią Padmę.

- Powiedziałam, żeby jej nie przemęczać , Harry.

- Przepraszam - odpowiedział. Stał przy drzwiach, wyglądając żałośnie.

- To nie wina Harry'ego. Chciałam zobaczyć Ginny.

- Ona też chciałaby się spotkać - zapewniła ją Padma – jednak biorąc pod uwagę, że niedawno wpompowałam w ciebie kilka litrów krwi, wolałabym, żebyś jednak poleżała.

- Było aż tak źle?

Padma uniosła brwi. Bez słowa podeszła do szuflady, z której wyjęła talizman Profesora Yoshidy. Amulet był cały pokryty krwią. W jego środku znajdował się otwór wielkości zakrętki. Padma sięgnęła do kieszeni i wyjęła z niej dużą, stalową śrubę. Wsadziła ją w środek talizmanu

- Dzięki niemu została przebita tylko tętnica udowa. Kilka centymetrów głębiej... W każdym razie Malfoy przyniósł cię do mnie, gdy niemalże się wykrwawiłaś. - Padma zamrugała gwałtownie.

Ona nigdy nie płakała. Hermiona zmieniła temat, aby uratować dumę przyjaciółki.

- Właśnie, o wilku mowa. Gdzie jest Malfoy?

- Oddelegowałam go do pracy w Laboratorium. I jest to całkiem zabawne. Cóż, na tyle, na ile jest to możliwe w obecnej sytuacji. Całkiem chętnie dzieli się swoją wiedzą, ale nie wszyscy są chętni, aby zbliżać się do niego na mniej niż trzy metry.

Harry prychnął.

- Nie dziwne. Jak mawiał Moody – Stała czujność.

Hermiona musiała się z tym zgodzić. Nawet w tych krótkich chwilach, kiedy myślała, że rozumie Malfoy'a, zawsze widziała coś jeszcze w jego oczach. Coś, co budziło niepokój. Przypominał wilka z programów z Krystyną Czubówną.

Opiekun zwierzęcia wychowywał je, odkąd było szczeniakiem. Szczeniak bawił się, uwielbiał drapanie po brzuchu, aportował, ale gdy ktoś próbował mu zabrać coś, co złapał... Pojawiała się dzikość, która była jego częścią i żadne udomowienie nie mogło jej wyplenić.

I to był Malfoy. Wilk w niewoli.

- Możesz iść, Harry. Sprawdzę szwy Hermiony - powiedziała Padma, zakładając rękawiczki. Zaczęła dotykać rany w pobliżu skroni – Jestem pewna, że Ginny pomaga Honorii w ogrodzie.

- Masz na myśli nasz gliniany ogród? - dopytała Hermiona.

Mira nie zrezygnowała z prób uprawy Tojadu dla Wallen'a. Będzie próbowała dalej.

[T] Love in a time of a Zombie Apocalypse | DramioneWhere stories live. Discover now