Wizyta w domu Brown'ów

1.3K 23 22
                                    

Następnego dnia rano nie szłam do szkoły, dlatego że był dziś mecz, więc nie było zajęć, a rodzice bardzo nalegali bym wybrała się z nimi do rodziny Brown'ów.

Mieliśmy wychodzić o godzinie 17 dlatego, o 15 zaczęłam się już przygotowywać. Włosy związałam w wysokiego kitka. Brwi postawiłam na żel i do tego rzęsy pomalowałam maskarą. Z makijażu byłoby to na tyle. Na siebie ubrałam czarne leginsy, biały top i na to biała bluzę. Na stopy wciągnęłam długie białe skarpetki, a na nie włożyłam moje tradycyjne, białe trampki.

W zasadzie ogarnęłam się w mniej niż godzinę, więc zostało mi jeszcze trochę czasu na oglądanie tik toków. Przygotowana już położyłam się na łóżku i przeglądałam różne filmiki. Od tej czynności oderwał mnie dopiero głos mamy.

- Kochanie, chodź na dół. Wyjeżdżamy już - usłyszałam z dołu radosny głos mamy. Od razu wyłączyłam telefon i zeszłam schodami w dół.

Mama ubrana była w beżowe, garniturowe spodnie i czarny sweterek. Tata zaś ubrany był w bordowa koszule i spodnie od garnituru. Niedawno wrócili z pracy i zostali w tych samych ubraniach. Moi rodzice od kiedy pamiętam, zawsze ubierali się elegancko. To już chyba ich taka tradycja.

Razem w trójkę udaliśmy się samochodu rodziców. Po czym tata odpalił auto i wyjechał z garażu. Jechaliśmy około 30 minut, po czym dotarliśmy na ogromne podwórko z pięknym, dużym domem.

Ogród państwa Brown był naprawdę zadbany, rosło tu dużo ozdobnych krzewów oraz kwiatów. Pani Brown chyba naprawdę lubiła zabawę w kwiatach. Stałam tak chwilę i patrzyłam się na podwórko, dopóki mama nie zawołała mnie do środka. Bez większych sprzeciwów udałam się do środka. Dom był naprawdę duży. Utrzymany w dobrym stylu. Ta rodzina naprawdę ma gust. Salon utrzymany był w przytulnym klimacie, mimo wielkich rozmiarów było tu naprawdę miło.

Usiedliśmy do stołu i zaczęliśmy jeść. Dziwne było to, że było sześć nakryć a nas tylko pięciu. No cóż może to była zastawa dla zbłąkanego wędrowca.

Po kolacji na stole wylądowało whisky i wino.
Mama z panią Brown zabrały się za degustację czerwonego, wytrawnego wina. Nawet ja dostałam lampkę. Pan Brown zaopiekował się butelką whisky.

- Przepraszam Will, ale przyjechałem samochodem - powiedział mój tata, zanim pan Brown nalał mu whisky.

- Nic nie szkodzi, mamy tu tyle gościnnych pokoi, że wszyscy się pomieścimy. Prawda Mary?

- Oczywiście, zostańcie - powiedziała uśmiechnięta kobieta.

- Skoro nalegacie, to chyba nie wypada nam odmówić - powiedziała równie szczęśliwa moja mama.

Teraz do ładnej, zdobionej szklanki pan Will nalał tacie bursztynowej cieczy. Rozmowa naprawdę im się kleiła, jednak rozmowy starszych nigdy mnie nie interesowały. Wypiłam swoją lampkę, po czym wypowiedziałam te słowa:

- Pójdę obejrzeć podwórko, jeśli oczywiście mogę

- Jasne słońce - prędko odpowiedziała mi pani Brown.

Odeszłam od stołu, kierując się w stronę wyjścia. Pierwszym miejscem do którego zajrzałam był ogródek. Pani Mary miała naprawdę ładne okazy kwiatów. Były takie nietuzinkowe. Kilku kwiatom zrobiłam nawet zdjęcia. Następnie chwilę usiadłam na drewnianej bujaczce stojącej obok ogródka.

Kolejnym punktem mojej wyprawy były tyły domu, za którymi widniał jeszcze jeden budynek. Chciałam zobaczyć co się tam znajduje, dlatego gdy drzwi były uchylone bez namysłu tam weszłam. To była zwykła stajnia, tyle że była zachowana w takim ładzie i porządku, że wyglądało to naprawdę nieźle. Podeszłam do jednego z boksów i wyciagnełam rękę by pogłaskać patrzącego na mnie właśnie konia. Zwierzę stało spokojnie, podczas gdy ja je głaskałam.

I need you Where stories live. Discover now