Prolog

24 4 0
                                        

01.09.2013r.

Dwunastolatka starannie pościeliła swoje łóżko, co chwila zerkając na zegarek stojący swobodnie na nocnej szafce. Z każdą upływającą minutą narastała w niej obawa, że się spóźni.

Wyszła z pokoju, starając się jak najciszej domknąć drzwi. Przez chwilę nasłuchiwała, czy z dołu nie dochodzą żadne odgłosy sugerujące, że jej matka już wstała. Z ulgą przyjęła panującą ciszę, przerywaną jedynie jej nierównym oddechem.

Zeszła na palcach po schodach, uważając, by nie zbudzić Marley. Coś ścisnęło ją boleśnie w piersi, gdy ujrzała salon niemal całkowicie osłonięty folią. Nie chcąc pogłębiać smutku, ruszyła do holu. Na bose stopy założyła tenisówki, a na ramiona zarzuciła bluzę mamy – dawała jej choć odrobinę ciepła.

Otworzyła drzwi i zamknęła je możliwie najciszej. Nie przekręciła klucza, mając nadzieję, że nikt nie wtargnie do środka podczas jej nieobecności.

Jej lekko przyspieszony krok skierował się w stronę lasu, gdzie ktoś już na nią czekał.

Serce waliło jej jak oszalałe, a oddech stawał się coraz bardziej nierówny, gdy pokonywała leśną ścieżkę. Ciemność budziła niepokój, a z tyłu głowy kłębiła się myśl, że w każdej chwili z krzaków może wybiec jakieś stworzenie.

W końcu w mroku dostrzegła zarys budowli. Wspięła się na nią i delikatnie otworzyła drzwi. Uspokoiła się nieco, widząc cień chłopaka. Podeszła bliżej.

Żadne z nich nie zapaliło światła. Pragnęli ciemności – tej, która w tamtej chwili pochłaniała nie tylko pokój, ale i ich samych.

Dziewczyna z niecierpliwością czekała na słowa bruneta, który dzień wcześniej poprosił ją o spotkanie właśnie w tym miejscu.

Ich miejscu.

— Wyjeżdżasz? — przerwał ciszę zaskakująco spokojnym głosem, który przyprawił ją o dreszcze.

— Tak — odpowiedziała po dłuższej chwili, opuszczając wzrok na dłonie, które powoli stawały się widoczne w bladym świetle świtu.

Chłopak wstrzymał oddech. Myślał, że się przesłyszał, kiedy kilka dni wcześniej podsłuchał rozmowę swoich rodziców. Wydawało mu się, że los Evelyn wcale go nie obchodzi, a mimo to poprosił ją o spotkanie, by upewnić się, czy naprawdę miała zniknąć z jego życia.

Nie rozumiał tego.

— Dlaczego? — wyszeptał. Evelyn spojrzała na niego, ale tym razem to on spuścił wzrok, jakby jej spojrzenie go parzyło.

Pokręciła głową. Ostatnie, na co miała siłę, to opowiadać mu o chorobie. Wiedziała, że i tak się dowie – ale nie chciała, by to padło z jej ust. A może po prostu jeszcze samo to do niej nie docierało?

— Lyn — podniósł wzrok, próbując dostrzec jej oczy. — Dlaczego?

— I mam uwierzyć, że nagle interesuje cię moje życie? — warknęła. Towarzystwo chłopaka coraz bardziej ją irytowało. — Po to mnie tu ściągnąłeś?

Spojrzała twardo w zieleń jego oczu, po czym omiotła wzrokiem wnętrze pomieszczenia i westchnęła na widok rozrzuconych rzeczy.

Nie doczekawszy się odpowiedzi, odwróciła się na pięcie.

— Zostań — szepnął. Zatrzymała się w pół kroku. Jej serce przyspieszyło. Nie odwróciła się, bo wiedziała, że nie zdołałaby ukryć łez.

— Proszę.

Nie mogła spełnić jego prośby. Jeśli miał ją jeszcze kiedyś zobaczyć, musiała wyjechać teraz. Natychmiast.

All I WantWhere stories live. Discover now