Rozdział II

14 1 0
                                    

Znajdowaliśmy się tuż przed drzwiami wejściowymi pizzerii. Chwyciłem za uchwyt od frontowych drzwi i zawahałem się przez chwilę. Nie wiem czemu, lecz miałem złe przeczucia.

-Luke, wchodzimy?

-Emm... Tak.

Niepewnie przesunąłem uchwyt w dół i pchnąłem drzwi do przodu. Wszedłem pierwszy a zaraz za mną wszedł James.

Szliśmy wąskim korytarzem. Rozejrzałem się po bokach. Na ścianach widniały różnorakie rysunki, malunki jakiś... ludzio-zwierząt? A może bardziej robotów przypominających zwierzaki? Zauważyłem, że na różnych rysunkach podpisane są te postacie: chłopak z króliczymi uszami nazywał się Bonnie, dziewczyna posiadająca dziób i kubraczek nazywała się Chica, lisiasty chłopak z hakiem zamiast dłoni nazywał się Foxy i wreszcie zapewne lider tej grupy roboto-zwierząt: misiek z muszką, cylindrem i mikrofonem w prawej dłoni, Freddy nazywający się. Ha! Zgadłem jego imię! Ale co ja się tak cieszę, nie wiem czego mam się spodziewać idąc w te miejsce.

Z czasem zacząłem słyszeć jakąś muzykę i śmiechy dzieci. Im dalej szliśmy przed siebie, tym bardziej wyczuwalny był dźwięk. Nagle James wyprzedził mnie.

-Zbliżamy się do końca korytarza, jesteś ciekaw Luke co jest dalej?

-Pękam z ciekawości- Powiedziałem z ironią w głosie.

-Ale jesteś. Dobra, chodź za mną.

Wracając do moich przemyśleń: nie wiedziałem czego mam się spodziewać po tym miejscu. Może te roboty będą występować na scenie sądząc po tym, że misiek ma mikrofon albo może będą jakoś inaczej zabawiać dzieci? Ponieważ osądziłem, że to miejsce jest skierowane do takiej grupy odbiorców po tych rysunkach. Po prostu widać, że rysowały je dzieci. Mogę wam powiedzieć, że dużo się nie pomyliłem. Tak naprawdę to wcale. W miejscu wejścia do drugiej części lokalu biło mocne, mieniące się na różne kolory światło. Gdy przechodziłem dalej widziałem tylko blask, który mnie oślepił.

Gdy moje oczy przyzwyczaiły się do światła uderzyło mnie dużo bodźców wzrokowych jak i słuchowych. Od czego by tu zacząć? Przed nami zobaczyłem biegające i wydzierające się na cały regulator dzieci, niektóre bawiące się w berka, inne rozmawiające ze sobą i śmiejące się a jeszcze inne biegnące do swoich rodziców siedzących przy stołach a w tym całym harmidrze w tle przygrywała wesoła muzyczka dająca klimat temu miejscu. Cała ta sala była przeogromna: podłoga była zrobiona z czarno-białych kafelek, które po raz kolejny to powiem, dawały klimat temu miejscu, po lewej i prawej stronie mieściły się długie, ciągnące się na kilka metrów stoły, do których przysunięte były krzesła a na każdym miejscu na stole widniała czapeczka, chyba urodzinowa. W oddali za to migały i obracały się kolorowe światła to ze sceny, to z automatów do gier. Całkowicie po lewej była zatoczka pirata, pewnie tego gościa z hakiem jak mniemam i obok był basen z kulkami. W środku po lewej zaś znajdowała się scena, która była przysłonięta czerwoną kurtyną.

-Co to za scena James?

-Później się przekonasz- Odpowiedział z tajemniczością w głosie.

Ehh, niech mu będzie.

Przyglądałem się jeszcze chwilę temu miejscu, gdy zauważyłem, że zza czerwonej kotary w zatoczce pirata wystawał metalowy hak i pysk jakiegoś robota. Przestraszyłem się. To chyba był ten pirat, bo jak inaczej. Był poniszczony do tego stopnia, że widać było metalowy... szkielet? Ten robot musiał być stary jak mniemam. Tylko co on robił w restauracji, która była skierowana do dzieci? Wiedziałem, że coś tutaj nie gra. James zawołał mnie po czym poszliśmy do stolika nieopodal i usiedliśmy przy nim.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Feb 08 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

W pizzerii u Freddiego I FNAF IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz