22. Promyk nadziei.

Começar do início
                                    

– Mój cudowny kolega was nie oświecił? Uczelnia może was pozwać o stworzenie zagrożenia dla studentów. I prawdopodobnie to zrobi. To już nie pobicie kolegi, dzieciaczki.

Ivan popatrzył na mnie z przerażeniem. Nie był nigdy karany za swoje przewinienia, jedynie siedział wtedy ze mną gdy pobiliśmy się na imprezie z natrętami. Miałem za sobą całą listę odsiadek na komisariacie, ale kończyły się one po kilku godzinach, bo ojciec chciał mnie ukarać za moje błędy.

– A czym potencjalnie jesteśmy zagrożeni?

– Więzieniem. – odparła bez zastanowienia. – Poczekamy kilka godzin na protokoły, a później przydzielimy wam celę do czasu rozprawy.

Zacisnąłem mocniej usta, opierając się o zimną ścianę. Nie dałem po sobie tego poznać, ale mój oddech przyspieszył. Poczułem ucisk w klatce piersiowej.

Nigdy nie miałem tyle nadziei w kimś, jak teraz miałem w Valentinie, i jej pomyśle na wydostanie nas z więzienia.

Przynajmniej Ivan przestał śpiewać dziecięce piosenki.

                                    —
Valentina's POV:

Widziałam po April, że czuła lekki dyskomfort wchodząc na komisariat. Nie miałam pojęcia ile razy do niego trafiła, ale jej rozbiegany wzrok i spięta sylwetka świadczyły o tym, że nie dzieliła z tym pozytywnych wspomnień.

Wokół nas pracowali policjanci, zajmujący się swoimi sprawami. W powietrzu unosił się zapach kawy, oraz skórzanych foteli. Może gdzieś zapodziała się też woń męskich perfum. Należących do policjantów, lub do przestępców.

Podeszłyśmy do recepcji, gdzie pracowała niska kobieta po pięćdziesiątym roku życia. Już raz ją widziałam, i nie sądziłam, że znów się to stanie.

– Dzień dobry, nasi przyjaciele zostali dziś aresztowani. Wprawdzie to pół godziny temu. Christian Bradford i Ivan Blunt. – wypaliłam na jednym wdechu, nerwowo stukając palcami o blat. Recepcjonistka popatrzyła na mnie zza grubych okularów. – Chciałybyśmy wiedzieć, ile wynosi kaucja za ich obu. I za ile mogliby najszybciej wyjść.

Mieli szczęście, że byłam przy aresztowaniu. I właśnie z tego powodu mogłam szybko zebrać przyjaciółkę po drodze, i przyjechać tutaj, by nie musieli się męczyć na niewygodnych ławkach w celi.

Gdybym nie miała słabości do jednego z nich, zostawiłabym ich na parę godzin w ramach nauczki. Gdybym nie była już na tyle miękka, by odważyć się to zrobić. Dlatego pojawiłyśmy się tu jak najszybciej się dało. Bo April, jak zauważyłam, też martwiła się o nich przez całą drogę. A ja zastanawiałam się, czy moi rodzice załapali aluzję, i odjechali do rodzinnego Waszyngtonu.

Kobieta wpisała na klawiaturze imiona naszych kryminalistów. Poprawiła okulary, i przechyliła głowę bliżej ekranu. Jej mina nie wskazywała na miłą odpowiedź.

– Niestety, ich sprawa nie podlega kaucji. – powiedziała, przez co natychmiast zmarszczyłam brwi. – Są oskarżeni przez dyrekcję uczelni o spowodowanie szkód materialnych i stworzenie niebezpieczeństwa. Czeka ich rozprawa sądowa.

– Rozprawa sądowa? – obie żachnęłyśmy się w tym samym czasie.

– Tak pisze w systemie. – westchnęła, wskazując na komputer.

Zamrugałam powiekami. Uszczypnęłam się w ramię, by sprawdzić czy dalej śpię w łóżku Christiana. Niestety pozostałam bez ruchu przy biurku recepcjonistki, która zdawała się coraz bardziej przejęta naszą ciszą. Skakała wzrokiem między moją zdenerwowaną twarzą, a skoncentrowaną miną mojej przyjaciółki.

My Broken ArtistOnde histórias criam vida. Descubra agora