Rozdział 5

907 57 15
                                    


Obudził mnie koszmar. Ponownie ta sama cela. Ciemność i żółte wilcze oczy przyglądające się mi z ciekawością.

Leżałam na ogromnym łóżku z baldachimem w pokoju, który został mi przydzielony. Dzieciaki spały w oddzielnym pomieszczeniu na piętrowych łóżkach. Dzieci i Albert. Po głowie ciągle chodziło mi dlaczego tu jest. Ale skoro nic nie dzieje się bez powodu, byłam ciekawa co wydarzy się dalej.

Nie miałam wątpliwości, że śniło mi się to co przeżyłam kiedy tu trafiłam. Moja fobia wzrosła na sile. Kiedy tylko pomyślę o pół ludziach pół wilkach mam ochotę uciekać z tego świata.

Obiecałam jednak mamie, że wykorzystam tą okazję, jaką jest trafienie do akademii i zamierzam dotrzymać obietnicy. Będę czerpać z pobytu tutaj jak najwięcej. Trafienie na terytorium Wilkusów to jednorazowy wybryk. W Akademii jestem bezpieczna, nie przyjdą tutaj. Prawda?

Zdecydowałam jednocześnie, że to koniec kłamstw. Powiem wujkowi gdzie byłam. Może uda mu się coś zaradzić na moje koszmary. Nie zamierzam męczyć się z nimi cały czas, a obawiam się, że same nie przejdą.

Wstałam z łóżka i rozciągnęłam trochę moje spięte mięśnie. Wyjrzałam przez okno, a na moją twarz wpłynął szeroki uśmiech. Widoki były przepiękne. Latające wyspy i kolorowe drzewa idealnie pokazywały, że nie jest to normalny świat. Na moje oko było około dziewiątej więc zeszłam do holu i zmierzałam w kierunku gabinetu profesora.

Zajęcia odbywały się od dziesiątej, a chciałam z nim pomówić jeszcze przed nimi. Wujek uważał, że trzeba się wyspać, aby dobrze przyswoić wiedzę. Szkoda że w normalnym świecie nie mieli takich zasad. Dzięki temu może nie zasypiałabym na prawie każdym wykładzie.

Drzwi do gabinetu były otwarte i wydobywały się z nich odgłosy rozmowy. Stanęłam przy nich i nastawiłam ucha. Wiedziałam że nie powinnam, ale moja ciekawość była silniejsza.

-Byli tam. W mieście. Widziałem ich. Wiktorię i... jego. Oni mają podejrzenia gdzie jestem, jeśli tu przybędą, wszyscy będą w niebezpieczeństwie. Dzieci... Nie chcę tego. Odejdę.- rozpoznałam głos Mateusza, który był pełen niepokoju

-To nie czas, aby podejmować takie decyzje. Dopiero co sprowadziliśmy dzieci. Poza tym jesteś tu bezpieczny. Nie mają takiej śmiałości, aby się tu zjawić.-uspokajał go mój wuj

-Być może, ale lepiej dmuchać na zimne

-Bądź pozytywnie nastawiony Mateuszu, dzisiaj pierwszy dzień zajęć. Jestem ciekaw jak sobie poradzą.

- Tak, ja też.- odparł bardziej entuzjastycznie Mateusz- Polecę sprawdzić czy dzieciaki już wstały

Usłyszałam odgłos trzepotania skrzydeł a następnie zamykania okna. Odczekałam jeszcze minutę, aby nie było podejrzeń, że mogłabym coś słyszeć. Bo nie wydawało mi się, że chcieli, aby ktokolwiek słyszał tę rozmowę.

Zapukałam, a następnie przekroczyłam próg gabinetu.

-Cześć wujku

-O moja droga Ada Niezgódka. Co cię do mnie sprowadza o tak wczesnej porze?- przywitał mnie z uśmiechem wujek

-Ja chciałabym ci powiedzieć o tym gdzie wczoraj byłam. Nie wiem dlaczego wcześniej tego nie zrobiłam. Przepraszam.

-Oh kochanie, dobrze wiem że byłaś na terytorium Wilkusów

-Co? Jak to? Skąd?- takiej odpowiedzi się nie spodziewałam

-Wczoraj, po twojej wizycie w moim gabinecie zapytałem moich przyjaciół z innych bajek. Jeden z nich opowiedział mi o dziewczynie uciekającej przez las przed Wilkusami. To tłumaczyłoby twoje ubrudzone ubrania i zadrapania.

-Nie jesteś zły?-zapytałam niepewnie

-Raczej zmartwiony. Na prawdę mogło ci się coś stać. Wiktoria nie zrobiła ci krzywdy? I jakim cudem się wydostałaś? Oni tak łatwo nie wypuszczają jeńców.- dopytywał

-Nie widziałam żadnej kobiety, był tylko mężczyzna, ale nie wiem jak wyglądał bo było całkiem ciemno. Widziałam tylko oczy. Wilcze oczy.- doprecyzowałam

-Mężczyzna powiadasz. A więc rozmawiałaś z nim.-zamyślił się na chwilę

-Z kim?

-Z władcą Wilkusów. Zwykły strażnik by z tobą nie rozmawiał moja droga

-On... wypytywał o Mateusza, ale nic mu nie powiedziałam, naprawdę.

-Wilkusy już od wielu lat szukają Mateusza. Chcą zemsty. Ale wydaje mi się, że tą historię musi ci opowiedzieć on. Ale jedno jest pewne, miałaś szczęście. Kraina Wilkusów słynie z tego, że lepiej się tam nie zapuszczać. Poza tym, myślę że to nie przypadek że wylądowałaś właśnie tam, a na dodatek udało ci się wyjść z tego prawie cało. Obawiam się, że to jeszcze nie koniec.

-Co to znaczy?- zapytałam z obawą

-To znaczy że musimy się zbierać i iść na zajęcia. Czas na konsultacje minął. Teraz czas, abyś ty pokazała co potrafisz.- ominął temat profesor

-Ale...

-No już, już do sali lekcyjnej w podskokach- poganiał mnie, nie dając mi dojść do słowa

Nie widziałam innego wyjścia jak po prostu go posłuchać. Wujek coś przede mną ukrywał, co bardzo mi się nie podobało. Chciałam jeszcze spytać Mateusza o jego historię. W końcu musi być jakiś powód dla którego jest ścigany.

Poza tym był jeszcze jeden fakt, który przerażał mnie najbardziej. Prawdopodobnie nie było to moje ostatnie spotkanie z mężczyzną z lochu.

JESTEM TWOJĄ BAJKĄ/  Vincent i AdaWhere stories live. Discover now