Rozdział 2

1.3K 71 18
                                    

Nie miałam pojęcia ile czasu minęło od tego jak straciłam przytomność. Kiedy się obudziłam, poczułam przytłaczający chłód i ból nogi.

Siedziałam na czymś twardym, co prawdopodobnie było kamieniem. Moje oczy powoli się rozchyliły, ale widok pozostał taki sam. Było ciemno. Prawie żadnego źródła światła. Chciałam się poruszyć, ale poczułam że nie mogę. Moje ręce były przykute do czegoś nad moją głową. Poruszanie nimi wywołało odgłos uderzającego o siebie metalu. Moje ramiona były już ścierpnięte przez przebywanie przez długi czas w jednej pozycji.

Ponownie zaczęłam rozglądać się wokoło, ale nic się nie zmieniało. Pomieszczenie mogło być pełne ludzi, a ja nie miałabym o tym pojęcia. Jakby teraz o tym pomyśleć, to może lepiej nie wiedzieć co kryje się w ciemności.

Po kolejnych minutach bezczynności zaczęłam panikować. Byłam w jakichś lochach, w magicznej krainie, nikt nie wiedział gdzie jestem, a ja byłam przykuta kajdanami i nic nie widziałam.

Zaczęłam znowu poruszać rękoma, aby spróbować uwolnić chociaż jeden nadgarstek. Czułam, że zostaną mi po tym siniaki.

- To nic nie da. To wilcza stal.- odezwał się dojrzały męski głos

Wtedy sprawdziły się moje najgorsze przeczucia. Nie byłam tu sama. Co gorsza, wyglądało na to, że ten kto przebywał w tym pomieszczeniu widział mnie lepiej niż ja jego.

Rozejrzałam się ponownie, a mój wzrok wylądował w miejsce skąd jak mi się wydawało dobiegał głos. Moje oczy spotkały się z czyimiś, ale nie zwykłymi ludzkimi, ale strasznymi, żółtymi. Oczy bestii.

Moje ciało zaczęło trzęść się jeszcze bardziej. Zimno i strach połączyły swoje siły. Nadal nie wydusiłam z siebie ani słowa. Starałam się za to podkulić nogi jak najbliżej klatki piersiowej, jakby to miało w jakimś stopniu mnie ochronić. Moje ręce nadal były unieruchomione, więc byłam prawie całkowicie odsłonięta dla wroga. Bo tak prawdopodobnie było. Osoba która była naprzeciwko mnie, nie była przyjacielem.

Obserwowałam wpatrujące się we mnie oczy, próbując wyczytać jakiekolwiek intencje.

Postać zaczęła się zbliżać, na co od razu zareagowałam paniką. Była coraz bliżej. Po głosie mogłam rozpoznać, że był to mężczyzna.

Kiedy był tak blisko, że prawdopodobnie gdyby zrobił kolejny krok, nadepnąłby na mnie, zatrzymał się. Przez chwilę przyglądał się beznamiętnym wzrokiem, aż w końcu schylił się tak, że nasze oczy były na takiej samej wysokości.

-Poturbowałaś się przy upadku- powiedział nieco ciszej niż wcześniej

Nagle poczułam na kolanie coś zimnego i mokrego. Wzdrygnęłam się przez niespodziewany dotyk. Nieznajomy przykładał do mojego poturbowanego kolana coś, co prawdopodobnie miało obmyć moje rany. Nadal milczałam.

Słyszałam tylko jego miarowy oddech i mój dużo bardziej niespokojny. Jego wzrok przeskakiwał z mojej twarzy na moje kolano. Nadal poza żółtymi oczami nie widziałam nic innego.

-Nie jesteś zbyt rozmowna. Gorzej dla ciebie-westchnął

Jeszcze przez kilka minut oczyszczał moje kolano, po czym sięgnął do jednej z moich rąk i uwolnił ją z kajdan. Poczułam na skórze, delikatnie kujące pazury. Moje ciało zaczęło drżeć. Zaczął opatrywać mój łokieć.

-Boisz się- wychrypiał, patrząc wprost w moje oczy- Pazury to tylko część zbroi.

-Dlaczego tu jestem?-zdołałam w końcu wydusić z siebie

-Czyli jednak potrafisz mówić- powiedział z sarkazmem

Nie odpowiedział od razu, a cisza stawała się nie do zniesienia.

-Jak się nazywasz?-zapytał

-Ada. Ada Niezgódka.-wyszeptałam prawie niesłyszalnie

-Niezgódka mówisz- mówił jakby się nad czymś zastanawiał- Zgubiłaś się w drodze do Akademii Adrianno?

-Ja... Tak, zgubiłam się. Czy mógłbyś mnie wypuścić, abym mogła do niej dotrzeć?- nabrałam więcej odwagi

-Niewykluczone. Jednak, najpierw ty musisz pomóc mi.- powiedział bardziej mrocznie

-Nie wiem czy jest coś, w czym mogłabym ci pomóc- zawahałam się

-Poszukuje pewnej osoby, o imieniu Mateusz, czy wiesz może czy znajduje się w Akademii?

-Ja nie. Nie wiem. Naprawdę.-mówiłam zestresowana

-Cóż, nie chciałbym aby wydobycie z ciebie tej informacji było mniej przyjemne

W tym momencie usłyszałam skrzypnięcie drzwi. Ktoś nowy wszedł do pomieszczenia.

-Baster heri naru

-Mariodo kila

Osoba która weszła do pomieszczenia była kobietą. Zaczęła rozmawiać z mężczyzną w niezrozumiałym dla mnie języku.

Mężczyzna w końcu wstał i spojrzał na mnie z góry.

-Wrócę, a ty przemyśl to co chcesz mi powiedzieć

Po tych słowach odszedł zamykając drzwi, których nawet nie widziałam. W mojej głowie powstawały najmroczniejsze scenariusze. Co jeśli nie uda mi się wydostać. Co mi zrobi jeśli nie dostanie odpowiedzi. Natłok myśli spowodował, że uroniłam jedną samotną łzę. Spłynęła mi po policzku, aż spadła na kamienną podłogę.

W takich chwilach jak te myślałam o tacie. O bajkach które mi czytał na dobranoc i o piosenkach które mi śpiewał, gdy miałam gorszy dzień. Nieświadomie zaczęłam po cichu śpiewać jedną z nich.

Dzisiaj jestem tylko wspomnieniem

Echem dziecięcych lat

Kiedyś byłam twoim marzeniem

Do mnie należał świat

Świat twoich zabaw, myśli i słów

Pierwszych radości i pięknych snów

Dzisiaj, gdy przymkniesz oczy

Na szarym pamięci tle

Pośród wyblakłych przeźroczy

Zobaczysz właśnie mnie

Zanim jednak wypowiedziałam ostatnie słowa, poczułam że robi mi się słabo. Próbowałam na siłę utrzymywać trzeźwość umysłu, ale nic z tego. Mimo mojej woli usypiałam. Oparłam głowę o ścianę za mną i zasnęłam

Kiedy się obudziłam, czułam się jakby przebiegło po mnie stado koni. Uchyliłam jedno oko i ku mojej uciesze nie byłam już w całkowicie ciemnym pomieszczeniu. Leżałam na ściółce leśnej w otoczeniu przepięknych różowych drzew.

Czy teleportacja do innego wymiaru spowodowała u mnie dziwne wizję? Czy to wszystko był tylko sen. Łatwiej było mi wierzyć właśnie w tą wersję wydarzeń. Jedna rzecz jednak nie dawała mi spokoju. Mój łokieć i kolano, na których był nałożony opatrunek.


Hej wszystkim, dzięki za tak pozytywny odbiór. Seria będzie oczywiście kontynuowana, ale ponieważ nie mam za dużo czasu aktualnie, to rozdziały nie będą wpadać często. Odpowiadając na wasze pytania, będzie to co około 3 dni i nie będą jakoś bardzo długie.


JESTEM TWOJĄ BAJKĄ/  Vincent i AdaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz