ROZDZIAŁ 12

4.7K 162 12
                                    

Valencia

Po dobrych dwóch godzinach spędzonych na parkiecie, tańcząc i śpiewają praktycznie do utraty sił, opuściliśmy lokal. Nogi mnie tak bolały, że Aiden zaproponował mnie, że mnie poniesie. Nie chciałam być dla niego obciążeniem, zdając sobie sprawę, że pewnie sam był zmęczony. Jednak on się uparł, że nic mu nie będzie. Zgodziłam się na jego propozycje i takim sposobem trzymał mnie pod kolanami, gdy ja przylegałam do niego plecami, otulając rękoma jego szyję, aby nie spaść. Przemierzał plażę spokojnym krokiem w kierunku samochodu, który zostawiliśmy na parkingu.

– Nie wiedziałam, że lubisz tańczyć.

– A ja nie spodziewałem się, że tak wywijasz na parkiecie. – Zaśmiał się, co sprawiło, że i na moich ustach zagościł uśmiech. Oparłam głowę o jego ramię, mocniej się w niego wtulając.

– Widocznie nie znamy siebie nawzajem – mruknęłam i poczułam, jak delikatnie się spiął. Wymamrotał coś pod nosem, ale nie udało mi się go zrozumieć. – Można to zmienić – zaproponowałam. Te słowa same wpłynęły z moich ust i nie mogłam ich już cofnąć, ale czy chciałam to zrobić? W tamtym momencie nie miało to znaczenia. Pierwszy raz od bardzo dawno czułam się dobrze w towarzystwie chłopaka i to uczucie było przyjemne, wręcz kojące.

– Można – zgodził się, a ja słyszałam, jak się uśmiecha.

Gdy dotarliśmy do auta, postawił mnie na ziemi, po czym oboje wsiedliśmy do środka. W ciszy wyjechaliśmy z parkingu i zaczęliśmy kierować się do jakiegoś hotelu, w którym wynajął pokoju. Gdyby nie fakt, że nasi rodzice przebywali w domu, zapewne zrobilibyśmy to u jednego z nas. Jak sobie tak myślę, to może i nawet lepiej, bo jeśli coś miało pójść nie tak, dzisiejsza noc pozostanie wspomnieniem w hotelowych ścianach.

– Będziesz wracał? – spytałam, zerkając na prawy profil Aidena. Oblizał usta w zastanowieniu, zaciskając mocniej palce na kierownicy. Po moim pytaniu nastała chwila ciszy, jakby potrzebował jej do namysłu.

– Zapewne tak. Obiecałem to mamie. – Pokiwałam głową w zrozumieniu, zatapiając się w fotelu.

– Co będzie potem?

– Co masz na myśli? – Zmarszczył brwi, na sekundę odrywając wzrok od drogi, aby na mnie spojrzeć. Wzruszyłam ramionami, wzdychając. Nie byłam nawet pewna jakiej odpowiedzi od niego oczekuję.

– Po dzisiejszej nocy – wyrzuciłam na wydechu. – To tylko jednorazowy wyskok, prawda? A następnie wrócimy do... – urwałam, przecierając twarz dłonią, chcąc zetrzeć z niej napięcie.

– Po tej nocy będzie inaczej – odparł cicho, jakby sam nie był pewny przyszłości. – Może zrobi się niezręcznie. Może od razu po wszystkim puścimy to w niepamięć. Może będzie lepiej. Możemy tylko gdybać, ale szczerze nie chcę marnować na to sił, bo i tak nie przewidzimy tego, co nastanie. Cieszmy się tą chwilą i tyle – stwierdził.

– Nie myślałeś o tym? – Zdziwiłam się, bo podchodził do tego z takim spokojem, gdy w moim ciele budziła się obawa i wątpliwości.

– Uwierz, wiele o tym myślałem. Chciałem nawet przez moment zrezygnować, ale jak to mówią: jeśli nie spróbujesz, możesz żałować. Uważam, że warto zobaczyć, jak to się potoczy. – Przyglądałam mu się z zaciekawieniem, gdy wjechał na parking hotelu. – Może nic się nie zmieni, więc nie masz, czego się bać. Jednak jeśli wolisz się wycofać, całkowicie...

– Nie, zróbmy to – postanowiłam, nadając moim słowom siłę. – Może po wszystkim, znów będę mogła mieć cię w nosie – rzuciłam kąśliwie, na co się zaśmiał.

The Devils' gamesWhere stories live. Discover now